Kapitan Polonii: Sędzia okradł nas ze zwycięstwa

Remisując w Warszawie z Polonią, Lech Poznań stracił większość szans na tytuł mistrzowski. Resztki nadziei zostały mu dzięki... sędziemu Robertowi Małkowi.

Ekstraklasa.tv: Kontrowersyjna sytuacja - zobacz wideo ?

W 79. min meczu arbiter z Zabrza uznał trzeciego gola dla Lecha strzelonego przez Hernana Rengifo. W jednej sekundzie Małek i jego asystent popełnili co najmniej dwa błędy. Najpierw nie dostrzegli dwóch zawodników Lecha na pozycji spalonej, kiedy rozpoczynała się bramkowa akcja, a później ewidentnego zagrania ręką Semira Sztilicia. - Ewidentna pomyłka - przyznał w Canal+ były szef kolegium sędziów Sławomir Stempniewski.

Szef ochrony na warszawskim stadionie tuż po końcowym gwizdku poprosił o dodatkową ochronę dla arbitrów. Bardziej jednak przed zawodnikami i trenerem Polonii niż kibicami. Jeszcze w trakcie meczu Małek ukarał żółtą kartką Radosława Majdana. Rezerwowy bramkarz "Czarnych Koszul" po uznaniu gola podbiegł do bocznego arbitra, chcąc na nim wymusić zmianę decyzji. Na boisku pojawił się też trener Jacek Grembocki. Natychmiast został wyrzucony na trybuny.

- To złodziej. Okradł nas ze zwycięstwa i europejskich pucharów - mówił rozgoryczony kapitan Polonii Radek Mynarz. - Trzeci raz z Lechem remisujemy po błędach sędziów [dwa poprzednie w Pucharze Polski, jeden z nich prowadził Małek]. Czy to jest przypadek? - dodał.

- Nie mam pretensji do Małka, ale takich bocznych trzeba eliminować z polskiego futbolu. Dziś z kontuzją grali Radek Mynarz i Tomek Jodłowiec, ryzykowali własne zdrowie. Ja grałem o nowy kontrakt, bo prezes Józef Wojciechowski zapowiedział mi, że jak zakwalifikujemy się do pucharów, nadal będę pracował w Polonii. A sędzia po meczu tylko uśmiecha mi się w twarz - grzmiał na konferencji prasowej Jacek Grembocki.

Małek wyszedł z szatni po 2,5 godz. od zakończenia spotkania, kiedy już nikogo nie było na stadionie. Podobno tyle zajęło mu pisanie protokołu - Nie będę oceniał tej sytuacji, dopóki nie zobaczę powtórki - powiedział tylko.

To był jeden z lepszych meczów w tym sezonie w lidze. Szybki, dramatyczny, akcja za akcję. Pod koniec piłkarze obu drużyn byli wycieńczeni. Spotkanie oglądało 6 tys. widzów (rekord frekwencji na Polonii), wśród nich kilku znanych polityków - Jan Krzysztof Bielecki, Wojciech Olejniczak, Józef Oleksy, Paweł Poncyljusz, Józef Szmajdziński - oraz kilkanaście modelek uczestniczących w konkursie sponsorowanym przez właściciela i prezesa Polonii Józefa Wojciechowskiego. Za zwycięstwo piłkarze Polonii mieli obiecaną kolację z modelkami...

Podziało to na nich lepiej niż premia, ale swoje zrobiła też zmiana ustawienia. Warszawski klub zagrał dwoma napastnikami i obaj - Filip Ivanovski oraz Daniel Gołębiewski - strzelili bramki, Macedończyk dwie. Polonia cały czas prowadziła grę, ale dała sobie wyrwać zwycięstwo. - Bardziej niż decyzją sędziego i stratą trzeciej bramki jestem zawiedziony tym, jak łatwo daliśmy sobie wbić dwa pierwsze gole - powiedział pomocnik Jarosław Lato.

- Jesteśmy podłamani, bo straciliśmy chyba szansę na tytuł, ciężko coś mówić - mówił pomocnik Lecha Sławomir Peszko. - Za bardzo się otworzyliśmy, zabrakło też w pewnym momencie koncentracji. Nadal jednak wierzymy w mistrzostwo. Ta runda pokazało, że wiele się może zdarzyć - zapowiada najlepszy na boisku kapitan Lecha Rafał Murawski.

Liczba Meczu - 9

od tylu lat Polonia nie wygrała meczu prowadzonego przez Roberta Małka. Było ich 14.

Czy Polonia wystąpi w pucharach? - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA