Maciej Szczęsny: Ciemność widzę, ciemność

- Najlepsi bramkarze w polskiej lidze ? Mucha, Mucha, Mucha i Mucha, potem może Gikiewicz - mówi były reprezentant Polski, ojciec bramkarza Arsenalu Wojciecha

Michał Karbowiak: Jaki jest poziom bramkarzy w ekstraklasie ?

Maciej Szczęsny: - Generalnie wydawało mi się, że przez ostatnie lata poziom znacznie się pogorszył, ale w tym sezonie jest odrobinę lepiej. Gigantów nie ma, ale swoją formę ustabilizował np. Piotrek Lech z Jagiellonii. Jak się dba o sprawność, trenuje solidnie, to można być wyróżniającym się graczem na swojej pozycji nawet w tym wieku. Przy okazji pod okiem Piotrka rozwinął się bardzo ciekawy chłopak Rafał Gikiewicz, który ma duży potencjał i to, co prezentował do tej pory budziło mój szczery zachwyt. Oczywiście czeka go szalenie dużo pracy. Ostatnio złamał rękę i nie można do końca ocenić, jakie ma wahania formy.

Istnieje polska szkoła bramkarzy?

- Mamy czelność o niej mówić, bo zawodnicy na tej pozycji szybciej dochodzą do jakiegoś poziomu i jest on w miarę stały. Poza tym ich szkolenie w aż tak dużym stopniu nie zależy np. od boiska, na którym się uczą, czy od umiejętności kolegów z zespołu. Muszą mieć tylko w miarę przyzwoite warunki i trenera, który wie, co robi. A jak trafią do słabej drużyny, to jest szansa, że się wybiją, bo będą bronić dużo strzałów i komuś wpadną w oko. Problem ze szkoleniem jednak jest, i to duży. Dobrą robotę robią trenerzy Dawidziuk, Dowhań, Muchiński czy Młynarczyk. Ale to wciąż za mało. Dlatego, patrząc w przyszłość, raczej ciemność widzę, ciemność.

Dlatego już teraz ligowe zespoły coraz częściej ściągają zagranicznych bramkarzy?

- Zacząłbym od tego, że ci, którzy przychodzą do polskiej ligi, to raczej nie są bramkarze, tylko ludzie, którzy szukają roboty na tej pozycji. Oczywiście wyłączając z tego grona Janka Muchę i Ivana Turinę. Jak porównuję w Górniku Zabrze Sebastiana Nowaka i Michala Vaclavika, to z jednej strony widzę bramkarza, a z drugiej Misia Yogi. Takich przykładów jest więcej i po prostu nie rozumiem niektórych trenerów. Nie chce mi się wierzyć, żeby byli ślepi albo żeby na ich decyzje miały wpływ niższe kontrakty danych zawodników. Nie mam też powodu myśleć, że chcą przegrywać. Dlatego naprawdę nie wiem, skąd się biorą pewne ich decyzje. Zresztą nie chodzi tylko o bramkarzy z zagranicy. W Lechii broni Paweł Kapsa, który gdyby miał być wielkim bramkarzem, to już dawno by nim był. Ale nie będzie choćby ze względu na warunki fizyczne. Na ławce siedzi za to Mateusz Bąk - fajny chłopak, który zaliczył wprawdzie parę wtop, ale ma przed sobą jeszcze kilka lat rozwoju. Wobec tego wszystkiego ja mogę się tylko cieszyć, że mój syn Wojtek, mając 16 lat, wyjechał do cywilizacji - czyli do Arsenalu.

Każdego młodego bramkarza namawiałby pan do wyjazdu z Polski?

- To zależy. Za Wojtkiem skauci jeździli przez półtora roku niemal wszędzie. Obserwowali nie tylko, jak broni, ale jak się zachowuje po puszczonej bramce, jak reaguje na złe sędziowanie. Chcieli, żeby wyjechał już w grudniu, ale postawiłem weto i powiedziałem, że musi zostać do czerwca i skończyć gimnazjum w Polsce. Miał więc pół roku na psychiczne przygotowanie się do zmiany klubu. Mimo to w dniu odlotu też było mu ciężko, bo przecież jechał w zupełnie obce środowisko, do obcych ludzi, w inną strefę językową. On dał radę, ale nie wiem, czy wszyscy 16-latkowie, by sobie poradzili. W ośrodku treningowym Arsenalu ma 12 boisk z taką murawą, jakiej nie ma nigdzie w Polsce, ale też znacznie więcej się od niego wymaga. Musi być profesjonalistą. Jak ja przychodziłem na Legię pięć minut przed treningiem, to byłem pan Maciek Szczęsny, a wszyscy cieszyli się, że w ogóle jestem. Jakby Wojtek tak zrobił, to kazaliby mu od razu szukać innej roboty.

Z drugiej strony, jeśli marzysz o chodzeniu po górach, to nie jedź w Bieszczady - tylko w Alpy czy Himalaje. Bo to są prawdziwe góry. Podobnie jest z futbolem. Z dużymi wymaganiami trzeba się zmierzyć jak najwcześniej. U nas jak piłkarz ma 24 lata, to się mówi, że jest obiecujący. Jakby ktoś tak powiedział w Anglii o Rooneyu, toby go po prostu wyśmiano.

Najlepsza piątka bramkarzy w polskiej lidze według Macieja Szczęsnego to?

- Mucha, Mucha, Mucha i Mucha. A potem może Gikiewicz. Reszty jakoś specjalnie nie chciałbym oglądać. Gdybym na siłę musiał stworzyć jakąś piątkę, to dołączyliby do tego grona Turina, Lech i Nowak.

Copyright © Agora SA