Po fatalnej porażce Polski z Irlandią Północną trener reprezentacji został zaproszony na obrady zarządu. Nie jest żadną tajemnicą, że przeciwni mu działacze futbolowej centrali najchętniej zwolniliby go z pracy, a ponieważ na razie sprzeciwia się temu prezes Grzegorz Lato - wymyślili sobie, że przynajmniej go osobiście przesłuchają.
Niestety, w środę im się to nie uda, bo szkoleniowiec wyjechał do Holandii. Rzeczniczka reprezentacji Marta Alf twierdzi, że nieobecność Leo została uzgodniona z Latą, a trener stawi się na następny zarząd za trzy tygodnie.
- Jestem rozczarowany i zażenowany, że nie będzie pana Beenhakkera - powiedział Lach. - Kolejny raz okazało się, że Holandia jest ważniejsza od Polski.
Jego słowa mogą wskazywać, że trener kadry mimo wszystko może jednak stać się bohaterem obrad. Lobby niechętnych z pewnością nie odmówi sobie kolejnych nieprzychylnych komentarzy, zwłaszcza że innych ciekawych spraw w porządku nie ma. Jak jednak twierdzi inny działacz ze szczytów futbolowej władzy - zaoczne zwolnienie Leo nie wchodzi w rachubę.
Tomasz Iwan: Beenhakker ma coraz więcej obowiązków w Feyenoordzie - czytaj tutaj ?