Alan Shearer utrzyma Newcastle?

Siedem meczów ma Alan Shearer, by uratować przed spadkiem Newcastle. W debiucie przegrał 0:2 z Chelsea i traci trzy punkty do bezpiecznego miejsca. - Jestem pewny, że w przyszłym roku Newcastle będzie grało w Premier League - obiecuje trener.

Tragedia Newcastle zaczęła się od zwolnienia trenera Kevina Keegana. Ulubieniec kibiców odszedł po serii nieporozumień z dyrektorem sportowym Dennisem Wise'em. Złość fanów skupiła się na właścicielu Mike'u Ashleyu, który stawiał na Wise'a i dał mu więcej władzy niż Keeganowi.

Ashley miał dość i wystawił klub na sprzedaż. Kupca nie znalazł, więc walczy o utrzymanie. Sprowadził Joe Kinneara, legendarnego trenera Wimbledonu z lat 90. Gdy wszystko zaczęło się układać po myśli kibiców, szkoleniowiec trafił do szpitala. Zastępował go asystent Chris Hughton, kilka dni temu zatrudniono Shearera.

39-letni Anglik to legenda klubu. Urodził się niedaleko stadionu St James' Park, przez 10 lat w 404 meczach zdobył 206 bramek. Teraz ma zarobić milion funtów. Jeśli utrzyma zespół w Premier League, dostanie drugie tyle.

W debiucie rywala miał najtrudniejszego z możliwych. Mimo, że do pierwszej jedenastki gospodarzy wrócił po kontuzji Michael Owen, jego drużynę stać było tylko na rozbijanie ataków Chelsea. Ale do czasu. - Moi piłkarze dali radę drużynie i kibicom, którym przyjście Shearera dodało nowej energii - mówił trener londyńczyków Guus Hiddink.

Średnia na meczach w Newcastle to 48 tys. widzów. Większą frekwencję w Premier League mają tylko na Emirates Stadium Arsenalu (60 tys.) i Old Trafford Manchesteru United (75,2 tys.). Na Chelsea chodzi średnio 41 tys.

Profesjonalizm po egipsku w angielskiej Premiership - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.