Jesienią rzymian rozbił na stołecznym Stadionie Olimpijskim Inter - też strzelił cztery gole, nie stracił żadnego. To była pierwsza smutna kulminacja nieudolności drużyny Spallettiego, która przed rokiem po ostatnią kolejkę biła się o tytuł, teraz zamierzała mediolańczyków zdetronizować, a przeżywa najbardziej rozczarowujący sezon od lat.
Jej słabość da się częściowo uzasadnić skromnym budżetem (latem kupowała piłkarzy okazyjnie, swoją gwiazdę - Manciniego - oddała Interowi), a częściowo notorycznymi kontuzjami. Epidemia raz słabnie, raz się nasila, generalnie jednak rujnuje trenerskie plany bez przerwy. W sobotę Roma usiłowała powstrzymać turyńczyków bez największych gwiazd obrony (Juan), pomocy (De Rossi) i ataku (Totti), a także całego tłumu innych graczy - Pizarro, Perrotty, Aquilaniego, Taddeia, Cicinho, Cassettiego, Motty i Diamoutene'a. W sumie z powodu urazów lub kartek zabrakło 11 piłkarzy, jeszcze podczas rozgrzewki niepewny był występ bramkarza Alessandro Doniego, w podstawowej jedenastce debiutował Brazylijczyk Filipe, a na ławce siedzieli niemal wyłącznie anonimowi nastolatkowie z zespołu juniorów.
W środku obrony gospodarzy znów straszył - własnych fanów - Simone Loria, czyli zawodnik wzięty z musu (brak środków na kogoś lepszego), który kompletnie nie nadaje się do drużyny należącej do europejskiej czołówki. Tym razem jednak Włoch nie tylko zachował się biernie przed pierwszym golem - bardzo ładnym, autorstwa Vincenzo Iaquinty, ale też wprawił wszystkich w osłupienie bramką wyrównującą. Roma odgryzła się rywalowi tuż po przerwie, w krótkim okresie intensywnego ataku. Natarła z furią, bo wciąż nie potrafi doskoczyć do strefy dającej udział w eliminacjach Ligi Mistrzów, tymczasem jej nieobecność w elicie jeszcze powiększyłoby finansowe niedomaganie.
Niestety, z każdą chwilą to goście grali lepiej i znów udowodnili, że mają - odwrotnie niż Roma - bardzo szeroką kadrę, a także mnóstwo pomysłów na strzelanie goli. Drugiego zawdzięczają znów Iaquincie (zazwyczaj raczej rezerwowemu), trzeciego po rzucie rożnym i uderzeniu głową - obrońcy Mellbergowi, wreszcie ostateczny cios zadał gospodarzom wybierający się na emeryturę Pavel Nedved. Wszedł na boisko z ławki i natychmiast wspaniale uderzył - lewą nogą, z woleja i zza pola karnego.
Włoscy komentatorzy zachwycają się przygotowaniem atletycznym turyńczyków i przyznają, że zbyt pochopnie krytykowali Claudio Ranieriego, do niedawna uważanego za fachowca zbyt małego formatu, by walczyć o najwyższe cele. Dziś wszystkim imponuje upór piłkarzy Juventusu, którzy wciąż powtarzają, że mierzą w tytuł, choć wielokrotnie już ogłaszano, iż ten po raz czwarty z rzędu zapewnił sobie Inter.
Lider jednak nie wyhamowuje. Wczoraj podejmował zamykającą tabelę Regginę i, jak przystało na absolutnego ligowego hegemona, rozprawił się z nią w kilka minut. Nie minął kwadrans, a gospodarze prowadzili 2:0 - najpierw ładne podanie piętą Dejana Stankovicia wykorzystał Esteban Cambiasso, a po chwili rzut karny (podyktowany słusznie za faul na Mancinim) wykorzystał Zlatan Ibrahimović. Szwed strzelił jeszcze jednego - pięknego - gola (17. - już wyrównał swój ligowy rekord), jakby chciał przekonać całe Włochy, iż deklaracje jego agenta, że obaj rozważają transfer do ligi hiszpańskiej, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
O nerazzurich w ogóle mało się mówi w związku z bieżącymi wydarzeniami ligowymi, przeważają plany na odległą przyszłość. Mourinho spotkał się z właścicielem klubu Massimo Morattim ("nikt nie żądał od trenera, by wygrał Ligę Mistrzów w pierwszej próbie") i wspólnie ustalili strategię na najbliższe lata. Plan zakłada trzy-cztery poważne transfery już tego lata oraz promocję najzdolniejszych wychowanków (wśród nich ma być 19-letni Słoweniec Rene Krhin), a celem ma być utrzymanie w trzech następnych sezonach prymatu w Serie A oraz stały postęp w Lidze Mistrzów, zakończony zdobyciem Pucharu Europy.
CATANIA - LAZIO 1:0 (1:0): Paolucci (23.)
ROMA - JUVENTUS 1:4 (0:1): Loria (48.) - Iaquinta (34., 55.), Mellberg (68.), Nedved (74.)
BOLOGNA - CAGLIARI 0:1 (0:1): Acquafresca (45.)
CHIEVO - PALERMO 1:0 (1:0): Luciano (45.)
FIORENTINA - SIENA 1:0 (0:0): Mutu (72.)
GENOA - UDINESE 2:0 (0:0): Sculli (59.), Milito (90.)
INTER - REGGINA 3:0 (2:0): Cambiasso (7.), Ibrahimović (12. karny, 58.)
LECCE - ATALANTA 2:2 (1:1): Caserta (9., 90. karny) - Padoin (29., 47.)
TORINO - SAMPDORIA 1:3 (1:2): Bianchi (29.) - Pazzini (8.), Sammarco (24.), Cassano (69.)
NAPOLI - AC MILAN 0:0
Najskuteczniejsi:
19 - Ibrahimovic (Inter), Di Vaio (Bologna)
16 - Milito (Genoa)