Fruwając pod koszem: Michaelowi się nie odmawia

Na 12 meczów przed końcem sezonu drużyna kopciuszków, Charlotte Bobcats, dzielnie walczy o ósme miejsce na wschodzie, premiowane awansem do play-off.

To było małżeństwo z rozsądku. Larry Brown nie chciał kończyć fantastycznej kariery trenerskiej katastrofą nowojorską (23 zwycięstwa i 59 porażek, kłótnie z zawodnikami, żenujące awantury o pieniądze). A Michael Jordan, po serii pomyłek - trenerskich (Sam Vincent), draftowych (Adam Morrison, Brandan Wright) i transferowych (Jason Richardson, Nazr Mohammed), chciał udowodnić, że potrafi zatrudniać nie tylko beztalencia. I pod koniec kwietnia ubiegłego roku uśmiechnięty Brown wystąpił na konferencji prasowej prezentującej go w roli nowego trenera Bobcats, mówiąc: "Michaelowi się nie odmawia. Kiedy moja żona się zgodziła, decyzja była oczywista".

Larry zawsze był znakomitym nauczycielem. Specjalizował się w wydobywaniu z dna drużyn beznadziejnych, a ekipy przeciętne zamieniał w potentatów. New Jersey Nets i Los Angeles Clippers latami byli pośmiewiskiem NBA. Po przyjściu Browna, zaczęli wygrywać. Indianę Pacers wprowadził do finału konferencji, z Philadelphią awansował do wielkiego finału, wreszcie z Detroit Pistons grał o tytuł dwukrotnie, raz wygrywając. Jest jednym z sześciu trenerów, którzy w NBA wygrali ponad tysiąc meczów i rekordzistą pod względem liczby drużyn, które wprowadzał do play-off (siedem: Nuggets, Nets, Spurs, Clippers, Pacers, Sixers, Pistons).

Bobcats przegrali 18 z pierwszych 25 meczów, ale Larry uspokajał, że nie jest tak źle - bo przecież obserwując drużynę w meczach przedsezonowych, obawiał się, że ma do czynienia z najgorszą ekipą w historii NBA. Po czym zaczął robić to, co najbardziej lubi - bawić się składem. Przez drużynę przewinęła się rekordowa liczba 24 graczy. Brown szybko odesłał do Phoenix swojego najlepszego strzelca Richardsona. Wielka nadzieja białych, Morrison, powędrowała do Lakers. Nowe twarze w Charlotte to Raja Bell, Boris Diaw, DeSagana Diop i Vladimir Radmanović. Bobcats są dziś zupełnie inną drużyną - twardą, zdyscyplinowaną, bardziej agresywną, lepiej broniącą, więcej podającą, grającą szybszą, miłą dla oka koszykówkę. I co najważniejsze - coraz częściej wygrywają.

Przemianę i determinację nowych Bobcats najlepiej obrazuje przypadek Geralda Wallace'a. Półtora miesiąca temu w meczu z Lakers został brutalnie sfaulowany przez Andrew Bynuma. Rehabilitacja złamanego żebra i zapadniętego płuca u przeciętnego gracza trwałaby pewnie wiele tygodni. Wallace opuścił tylko siedem meczów. W ostatnią środę w meczu z Sacramento tuż przed przerwą doznał groźnie wyglądającej kontuzji kolana, ale odmówił lekarzom, którzy w przerwie chcieli go wysłać do szpitala na prześwietlenie: "Wystarczająco dużo czasu spędziłem już w szpitalach, jakoś to rozchodzę". Dograł mecz do końca, zdobył 25 pkt i 12 zbiórek, poprowadził Bobcats do zwycięstwa.

Kolano nadal boli, ale Wallace nie narzeka. Zdążył już do bólu przywyknąć. Inny były podopieczny Browna Allen Iverson przez ponad pół meczu grał kiedyś ze złamaną ręką. Do szpitala pojechał dopiero po zakończeniu meczu.

Na tablicy w szatni Bobcats można przeczytać credo Browna: "Gramy twardo. Gramy mądrze. Gramy razem. Zbieramy. Bronimy". Ciekawe, czy w Charlotte znowu dokona niemożliwego.

Kronika towarzyska

Debiutanci w NBA mają swoje obowiązki, w Charlotte np. muszą przynosić swoim starszym kolegom na treningi pączki. Ponieważ Alexis Ajinca, Sean Singletary, DJ Augustin, Cartier Martin i Dontell Jefferson notorycznie o tym zapominali, spotkała ich zasłużona kara. Przed jednym z meczów starsi koledzy wykopywali piłki z całej siły w trybuny, a młodzież musiała się za piłkami uganiać. Najpotężniejszy wykop miał Radmanović - kopał gdzieś w okolice trzydziestego rzędu.

Po 28 porażkach w meczach z drużynami z Konferencji Wschodniej Sacramento Kings pojechali do Nowego Jorku i wreszcie wygrali, dzięki czemu nie zostaną pierwszą drużyną w historii NBA, która przegrała wszystkie mecze z drużynami z jednej konferencji.

Córka trenera Phoenix Suns Alvina Gentry'ego nazywa Granta Hilla Benjamin Button. Bo z każdym meczem gra jakby był coraz młodszy.

Niezłe numery

27 411 - tyle punktów zdobył Shaq w NBA. W sobotę awansował na piąte miejsce klasyfikacji strzelców wszech czasów, wyprzedzając Mosesa Malone'a (27 409). Teraz przed nim Wilt Chamberlain - 31 419 punktów - którego Shaq mógłby doścignąć za trzy lata.

Tako rzecze Shaq

"Wilt to mój nieślubny ojciec, więc tak jak w "Gwiezdnych wojnach", zamierzam mu dorównać" - o pościgu za Chamberlainem.

Ciekawostki

Larry Brown jest jedynym trenerem, który zdobył mistrzostwo NCAA (1988, z Kansas) i mistrzostwo NBA (2004, z Detroit).

Jest też jedynym trenerem, który prowadził dwie drużyny w jednym sezonie (Spurs i Clippers, w sezonie 1992/93).

Największym wyzwaniem trenerskim Browna był Iverson. Larry wspomina, że trenował Iversona w 500 meczach i w każdym z tych meczów średnio dwa razy sadzał Allena na ławce: "Zbluzgał mnie tysiąc razy za to, że go zdejmuję".

Iverson uważa, że Brown jest najlepszym trenerem na świecie. Ciekawe, prawda?

Złota myśl

"Przyzwyczaiłem się do bólu. Nie czuję go. To nie ja gram, to gra moja adrenalina" - Gerald Wallace.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.