Szef Formuły 1 broni nowych przepisów: Ściganie to wyprzedzanie i ryzyko

Chłopcy, którzy wiedzą, że mają wygrywać, są zadowoleni, a tych, którzy nie zamierzają zwyciężać, zmiany nie obchodzą. Sytuacja jest więc dla mnie całkiem miła - mówi szef Formuły 1 Bernie Ecclestone o nowych przepisach.

Zmiany wywołały burzę, dzieląc światek wyścigowy na pół. W tym sezonie mistrzem będzie kierowca, który wygrał więcej wyścigów, a nie ten, który zebrał więcej punktów, jak było do tej pory. Przy remisie w zwycięstwach i o dalszej kolejności będą "po staremu" decydować punkty.

- Trudno będzie wyjaśnić kibicom, że mistrzem jest kierowca, który ma 60 pkt, a wicemistrzem zdobywca 100 pkt. A tak może się zdarzyć - argumentuje Jenson Button z fantastycznie spisującego się w testach nowego zespołu Brawn GP. - Za duże jest ryzyko, że po dziewięciu wyścigach będziemy znali mistrza, który odtąd będzie mógł chodzić na lody, choć drugi w klasyfikacji będzie miał zaledwie 18 pkt mniej. Przepisy F1 o 'tytule za zwycięstwa' uderzą w Kubicę?

Nowe przepisy krytykuje też dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso.

Button - typowany przez szefa Formuły 1 i odpowiedzialnego za zmiany w regulaminie Berniego Ecclestone'a na faworyta walki o tytuł - ma podstawy do niepokoju. W Formule 1 były podobne przypadki, choć bardzo rzadkie. W 1992 roku Brytyjczyk Nigel Mansell wygrał pięć wyścigów otwierających sezon i osiem z pierwszych dziesięciu w bezkonkurencyjnym Williams-Renault. W 2002 roku Niemiec Michael Schumacher zwyciężył w pięciu z początkowych sześciu wyścigów w równie wspaniałym Ferrari.

Bez względu na to, w jakim systemie klasyfikować kierowców, Mansell i Schumacher byliby mistrzami. Tylko pozornie walka trwała wtedy długo. W rzeczywistości w połowie sezonów 1992 i 2002 wiadomo było, kto zdobędzie tytuł. Schumacher miał na koniec niemal trzy razy więcej punktów niż najgroźniejszy rywal spoza Ferrari, zaś Mansell ponad dwa razy więcej.

A co będzie, gdy na przykład Nick Heidfeld pojedzie lepiej od Roberta Kubicy w pierwszych trzech wyścigach sezonu? Biorąc pod uwagę wyniki testów, to wcale nie jest wykluczone... Czy BMW Sauber poświęci wszystkie siły dla Niemca, lekceważąc Polaka? Czy nie polecą Kubicy, by ustąpił Heidfeldowi w kolejnym wyścigu?

O powrocie zakazanych "poleceń służbowych" jako efektu ubocznego nowych przepisów piszą komentatorzy brytyjscy. - Wcześniej, nawet jeśli kierowca nr 2 w zespole wygrywał wyścig, uchodziło mu na sucho. Odbierał bowiem przy okazji punkty rywalom. Teraz odbierze zwycięstwo ważniejszemu koledze - pisze Maurice Hamilton z "Guardiana" i Radia BBC.

Wszystkie opinie krytyczne Ecclestone torpeduje. - Nowe zasady to pomysł na wciągnięcie ludzi do ścigania się po to, aby drugi w wyścigu podjął ryzyko wyprzedzenia i wygrania. Żeby nie wahał się, że jeśli wygra, dostanie tylko dwa punkty więcej. Punkty są za małą motywacją - twierdzi wielki boss Formuły 1, owładnięty wizją uatrakcyjnienia wyścigów.

Ecclestone doprowadził też do tego, że w 2009 roku rozmowy między kierowcą a inżynierami, często atrakcyjne wymiany zdań, będą transmitowane na telewizyjnej antenie. Będą pokazywane grafiki najlepszych torów jazdy i porównania z torem jazdy kierowców oraz wyjaśniane zawiłości taktyki. - Zawsze mieliśmy wielkie możliwości, ale zespoły nie chciały zgodzić się na upublicznianie danych. Totalna bzdura. Pracujemy w przemyśle rozrywkowym, zespoły o tym zapomniały - mówi Ecclestone.

- Stajnie wydawały mnóstwo pieniędzy na systemy kodujące rozmowy radiowe, żeby nikt ich nie podsłuchał. Teraz tego nie będzie. Po zmianach przepisów największymi zwycięzcami są kibice - mówi Martin Whitmarsh, szef McLarena.

Ecclestone twierdzi, że kierowcy przyjęli zmiany pozytywnie. - Chłopcy, którzy wiedzą, że mają wygrywać, są zadowoleni, a tych, którzy nie zamierzają zwyciężać, zmiany nie obchodzą. Sytuacja jest więc dla mnie całkiem miła - stwierdził Ecclestone.

Pierwszy wyścig odbędzie się 29 marca w australijskim Melbourne.

Tytuł za zwycięstwa, czyli gorzej dla Kubicy - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.