Skra w Lidze Mistrzów

Najlepsza polska drużyna po rocznej przerwie odzyskała Puchar Polski, nie tracąc w finałach nawet seta. W nagrodę ma już pewny udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów

Po meczach LM: nadzieja umiera ostatnia ?

Po raz drugi najlepsze polskie drużyny rywalizowały w Kielcach o Puchar Polski. I znów taki sam był skład finału - awansowały do niego PGE Skra Bełchatów i AZS UWM Olsztyn. O ile jednak w 2007 roku nie było to niespodzianką, teraz wielkim zaskoczeniem była obecność w nim olsztyńskiego zespołu.

Dlaczego? W PlusLidze AZS UWM spisywał się przeciętnie i rundę zasadniczą zakończył dopiero na piątej pozycji. Jednak na finał pucharu drużyna się zmobilizowała, a przede wszystkim wzmocniła. Po wyleczeniu kontuzji do gry wróciły dwie największe gwiazdy - Paweł Zagumny i Grzegorz Szymański.

Zresztą Puchar Polski to specjalność AZS - w historii rozgrywek triumfowali najczęściej, bo aż siedmiokrotnie. I przynajmniej przez najbliższe trzy lata nikt ich raczej nie dogoni, bo w tabeli wszech czasów za nimi są AZS AWF Warszawa (6) i Legia (5). Zespoły, które mogą tego dokonać - z Bełchatowa, Kędzierzyna-Koźla czy Reszowa - mają na koncie po trzy trofea.

Mimo że olsztynianie przewyższali uczestników kieleckiego turnieju w liczbie tytułów, ich awans do ścisłego finału był niespodzianką. Bo w lidze dwukrotnie przegrali z Zaksą po 1:3. Dlatego to zespół z Kędzierzyna miał zagrać ze Skrą o Puchar Polski. Ale podopieczni trenera Mariusza Sordyla sprawili niespodziankę i po tie-breaku wyeliminowali faworyta.

W drugim półfinale sensacji nie było - Resovia wciąż nie potrafi wygrać ze Skrą. W sobotę przegrała już po raz 14., choć bełchatowianie byli zmęczeni pięciosetowym pojedynkiem z Iskrą Odincowo w Lidze Mistrzów. Dlatego bardzo rzadko atakował Stephane Antiga, którego jednak świetnie zastąpił Dawid Murek, wspierając Mariusza Wlazłego.

W decydującym spotkaniu kieleccy kibice znów nie oglądali siatkówki na wysokim poziomie, bo finał trwał krótko - niespełna 80 min. Przewaga Skry nad krajowymi rywalami jest ogromna. Chociaż to właśnie w Pucharze Polski jest największa szansa na jej zatrzymanie, bo wystarczy wygrać tylko jeden mecz, a nie trzy jak w play-off PlusLigi. - Kto ich może zatrzymać? Chyba tylko Pudzianowski - żartował Mariusz Sordyl, trener AZS. Zaraz jednak dodał, że na pewno kogoś stać na wygranie jednego spotkania, ale trzy będzie trudno.

W ubiegłym roku bełchatowianie przegrali w półfinale z Jastrzębskim Węglem prowadzonym wówczas przez Murka. Teraz Murek jest w Skrze i choć nie ma aż tak wielkiego wpływu na postawę zespołu jak w poprzednim klubie, zagrał znacznie skuteczniej niż w poprzednich pojedynkach. Przede wszystkim jednak częściej dostrzegał go rozgrywający Miguel Angel Falasca. Hiszpan był chyba najbardziej krytykowanym zawodnikiem Skry w tym sezonie. Bo w wielu meczach zawodził, popełniał błędy, a zwłaszcza nie mógł znaleźć wspólnego języka z Mariuszem Wlazłym. W finałowym turnieju Falasca zagrał znakomicie i pokazał, że jest naprawdę świetnym zawodnikiem. Na pewno nie był gorszy od Pawła Zagumnego, który został wybrany na najlepszego rozgrywającego turnieju.

Mecz Skry z AZS potwierdził kolejny raz, że wygrywa ten, kto ma Wlazłego. Kapitan bełchatowskiej drużyny jest w coraz wyższej formie. Choć we wtorek w spotkaniu z Iskrą Odincowo z powodu zmęczenia zszedł z boiska przed końcem gry, w Kielcach potwierdził wielką klasę.

Decydujący pojedynek był podobny do półfinałowego między PGE Skrą a Asseco Resovią. Olsztynianie, którzy są słabszym zespołem, na dodatek byli zmęczeni pięciosetowym półfinałem. Grzegorz Szymański narzekał, że długo nie był w stanie zasnąć. Choć świetnie zaczął, to im dłużej trwała gra, tym szybciej gasł. W końcu został zmieniony przez Tomasza Józefackiego.

Choć olsztynianie rozpoczynali każdego seta od prowadzenia. Ale żeby tego dokonać, musieli grać niemal bezbłędnie. Tymczasem wystarczyło, by przeciwnik prezentował się tylko przyzwoicie, by odrabiać straty. W AZS nie było takich indywidualności jak Wlazły czy Antiga. Obaj zaliczają się jednak do najlepszych siatkarzy na świecie.

Kiedy w pierwszym secie Skra odrobiła trzypunktową stratę i wyrównała (18:18), widać było, że olsztynianie zaczęli tracić wiarę w sukces. Przejawiało się to w coraz większej liczbie błędów, zwłaszcza w ataku. A zawodnicy z Bełchatowa w najważniejszych akcjach zwykle lepiej serwowali, atakowali i bronili.

W drugiej partii emocje trwały do pierwszej przerwy technicznej (8:4 dla AZS), lecz później pięć punktów z rzędu zdobyli mistrzowie Polski. I to był koniec wyrównanej gry. Po ostatnim punkcie, zdobytym z zagrywki przez Marcina Możdżonka, byłego zawodnika AZS, bełchatowianie cieszyli się, ale chyba mniej spontanicznie niż dwa lata temu. Bo od tego czasu ich przewaga nad polskimi rywalami jeszcze się powiększyła.

W ten sposób Skra wypełniła pierwszy z trzech celów. Kolejnymi są awans do Final Four Ligi Mistrzów i obrona złotego medali w PlusLidze.

Najlepsi

Zawodnik: Mariusz Wlazły

Atakujący: Wlazły

Serwujący: Miguel Angel Falasca

Przyjmujący: Piotr Gacek

Blokujący: Daniel Pliński

Rozgrywający: Paweł Zagumny

Powiedzieli o meczu:

Mariusz Wlazły, kapitan PGE Skry

Przyjechaliśmy tutaj w jednym celu: odzyskać Puchar Polski. Wypełniliśmy plan w 100 procentach. Mecz finałowy był bardzo ciężki, ale my byliśmy na to przygotowani. Przez dwa sety byliśmy zmuszeni gonić wynik, a trzeci było już tylko formalnością. Teraz jeszcze nie myślimy o rewanżu w Odincowie [w czwartek], ale o tym, żeby jak najszybciej wrócić do domu (śmiech).

Mariusz Sordyl, trener AZS UWM

Bełchatów już coś wygrał w tym sezonie, gratuluję mu tego. Na początku dwóch pierwszych setów graliśmy bardzo dobrze, ale później padliśmy ofiarą wielkiego potencjału Skry. Dlatego dość wysoko przegraliśmy obie partie. Zabrakło nam armat, lecz rywal jest jedna w najlepszych drużyn w Europie. Nie robimy tragedii z porażki, bowiem i tak zrobiliśmy krok do przodu. Walczyliśmy tak, jak mogliśmy.

Daniel Castellani, trener PGE Skry

Gratuluję Olsztynowi, bo mimo problemów, jakie dotknęły tę drużynę, zdołała awansować do finału. My też mieliśmy ciężkie chwile, więc wiem, że jest wielką sztuka wyjść z nich. Jestem bardzo szczęśliwy, bowiem mam zespół, który wychodząc na boisko, zostawia na nim serce i podchodzi do meczów na 100 proc.

Półfinały

PGE Skra - Resovia 3:0 (25:20, 25:23, 25:16)

AZS UWM Olsztyn - Zaksa Kędzierzyn-Koźle 3:2 (18:25, 25:22, 25:15, 22:25, 15:13)

Finał

PGE Skra - AZS UWM 3:0 (25:20, 25:20, 25:20)

PGE Skra: Falasca 3, Antiga 9, Możdżonek 10, Wlazły 17, Murek 10, Pliński 7, Gacek (libero) oraz Dobrowolski, Kurek.

AZS UWM: Zagumny 1, Kunnari 11, Kowalczyk 7, Szymański 8, Siezieniewski 8, Grzyb 6, Andrzejewski (libero) oraz Józefacki 1, Chaberek 2, Oczko.

Cała polska siatkówka ma problem na przyjęciu - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.