Wichniarek: Kadra? Mam na głowie na razie ważniejsze sprawy

- Jeśli Leo Beenhakker nie wyobraża sobie spotkania bez listu, w którym odwołam rezygnację z gry w kadrze, to ja sobie nie wyobrażam powrotu do reprezentacji - mówi Artur Wichniarek, zawodnik Arminii Bielefeld.

Beenhakker zaczął pracę w Feyenoordzie od wizyty w ... Nijmegen ?

Kilka miesięcy temu napastnik Arminii Bielefeld (12 goli w tym sezonie Bundesligi) ogłosił, że rezygnuje z występów w kadrze Leo Beenhakkera, i na piśmie zawiadomił PZPN, by nie wysyłać mu powołań. W poniedziałek w "Przeglądzie Sportowym" Beenhakker powiedział, że Wichniarek cały czas jest na jego liście, ale żeby go powołał, piłkarz musi najpierw napisać kolejny list do związku. PZPN zerwie kontrakt z Beenhakkerem za pracę dla Feyenoordu?

Robert Błoński: Wróciłby pan do kadry Beenhakkera?

Artur Wichniarek: Nie powinno się tego załatwiać w ten sposób, czyli przez media. Trzeba się spotkać w cztery oczy, wyjaśnić wszelkie nieporozumienia i po takiej rozmowie podjąć decyzję na "tak" lub "nie". Początek całej operacji nie jest zbyt udany, więc nie wiem, czy to nie kaczka dziennikarska. Nie bawię się w takie rzeczy.

Napisze pan kolejny list do PZPN?

- Nie. Gdy wysłałem ten pierwszy, wyrzuciłem adres związku i go nie znam... Koncentruję się na grze w piłkę.

Jest pan Polakiem, ma paszport z orzełkiem, więc selekcjoner ma prawo wysłać panu powołanie do klubu.

- No właśnie nie ma. Po to napisałem tamten list, żeby uniknąć takiej sytuacji. Zbyt wiele złych rzeczy związanych ze mną się wydarzyło, żebym udawał, że nic się nie dzieje. Ja nie potrafiłem tego zrozumieć, inni również. Tylko trener znał powody, dlatego napisałem, co napisałem. To było przemyślane od początku do końca, nie decydowałem z dnia na dzień. I nie zmienię tego ot, tak sobie. Bo jakaś gazeta coś napisała? Że Wichniarek jest nagle w formie? Wichniarek jest w tej formie od bardzo długiego czasu.

Ale z Leo Beenhakkerem może się pan spotkać?

- Jestem normalnym człowiekiem i wiem, że każdy - bez względu na wiek - popełnia błędy. Jeśli umie się do nich przyznać, umie je naprawić, to oczywiście można się spotkać, porozmawiać i wyciągnąć wnioski.

Mówiąc o tych, którzy popełnili błędy, ma pan na myśli selekcjonera i jego asystentów?

- To, że nie gram w kadrze, to większy problem, nie dotyczy wyłącznie obecnego trenera. Wyjeżdżałem z Polski jako reprezentant kraju, a po zmianie klubu na lepszy nagle z niej wypadłem. Poprzez wyjazd do Bundesligi zamknąłem sobie do niej drogę. Tego nie zrozumiałem nigdy i już chyba nie zrozumiem... Ale o czym ja mówię? Mam na głowie na razie ważniejsze sprawy. Choćby Arminię Bielefeld, mój klub, i utrzymanie się w lidze. Szkoda, że w niedzielę nie strzeliłem karnego w Hamburgu. Zawiodłem, biorę to na siebie.

Zdziwiony jest pan powrotem tematu "Wichniarek w reprezentacji"?

- Nie spodziewałem się tego, dlatego nie chcę tego komentować. Dziennikarze piszą, żeby sprzedać gazety. Patrzę więc na te sensacje przez palce.

Tym bardziej że Beenhakker stawia warunek: przyjechałby do pana, ale musi pan napisać list do PZPN i odwołać w nim rezygnację z gry w kadrze. Dopóki pan tego nie zrobi, tematu nie ma.

- Przed rozmową z selekcjonerem ode mnie na pewno nie będzie żadnego sygnału, że chcę wrócić do reprezentacji. Skoro Leo Beenhakker nie wyobraża sobie spotkania bez listu, to ja sobie nie wyobrażam dalszego tematu. Obaj jesteśmy dorośli, nie mam 18 lat, nie zaczynam kariery, tylko ją kończę. Potrafię myśleć samodzielnie.

Sondaż o polskich kibicach - najbardziej nielubiana Legia ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.