PlusLiga Kobiet: Aluprof weźmie wszystko?

Przedsezonowe prognozy sprawdzają się co do joty. Mistrzowskie aspiracje potwierdzają jedynie Aluprof Bielsko-Biała i Muszynianka Muszyna

Tabela PlusLigi Kobiet wskazuje, że to modelowe rozgrywki. Na czele dwa zespoły, które mają zdecydowaną przewagę nad resztą. Dalej ekipa z Piły, która jest za słaba na dwóch czołowych rywali i zbyt mocna na pozostałe drużyny. Po piętach depczą jej Centrostal Bydgoszcz i MKS Dąbrowa Górnicza. Następnie dwa kluby z Białegostoku i Wrocławia, które nie walczą już o nic, oraz trzy ostatnie drużyny, które myślą jedynie o utrzymaniu.

Modelowo jest na papierze, ale dysproporcje są, niestety, znaczne. Można w ciemno obstawiać, że mistrzem zostanie zbudowany za największe pieniądze (według niektórych źródeł blisko 6 mln zł) Aluprof Bielsko-Biała. Zespół ten siłę zawdzięcza sprowadzonym wraz z trenerem Igorem Prielożnym gwiazdom - Katarzynie Skorupie, Eleonorze Dziękiewicz, Annie Barańskiej, Helenie Horce i Agacie Sawickiej. W kraju poza Muszynianką Muszyna, aktualnym jeszcze mistrzem Polski, oraz Farmutilem, nie znalazł się nikt, kto odebrałby punkty zespołowi z Podbeskidzia (po przegranych tie-breakach).

Paradoksalnie coś, co miało odbić się Prielożnemu czkawką, a więc kolejny rok spędzony przez te same osoby w jednej grupie (wcześniej w Kaliszu), jest jego atutem. Do i tak niebanalnych schematów gry, które bielszczanki opanowały do perfekcji, szkoleniowiec włączył kolejne taktyczne rozwiązania. Nikt w Polsce nie potrafi sobie z nimi poradzić.

Aluprofowi mogą zagrozić jedynie wspomniane już Muszynianka i Farmutil Piła. Ten ostatni, mimo fatalnego początku, odzyskuje właściwy rytm. Na uwagę w tym zespole zasługuje postawa środkowej bloku Aleny Hendzel, która potwierdza, że warto było się bić o jej transfer.

Ciekawie wygląda w PlusLidze Kobiet tzw. grupa środka. MKS Dąbrowa Górnicza i Centrostal Bydgoszcz to zespoły, których marzeniem jest miejsce w półfinale play-off. Dąbrowa już w poprzednim sezonie była blisko, ale tym razem oprócz tego, że skutecznie, gra także efektownie. Motorem tego zespołu jest ściągnięta z Krakowa weteranka Magdalena Śliwa. Pod jej bokiem wyrosły wyróżniające się niemal w każdym spotkaniu Katarzyna Wysocka i Ewelina Sieczka. Wielkim atutem dąbrowianek jest również atmosfera w zespole, co podkreśla i trener Waldemar Kawka, i każda z zapytanych o to zawodniczek. Wczoraj MKS sprawił jednak największą niespodziankę kolejki, przegrywając z ostatnią dotąd Calisią.

Niespotykanym przypadkiem jest Centrostal. W poprzednim sezonie drużyna nie zdołała uchronić się przed spadkiem, przegrała baraż z AZS Białystok, ale smaku degradacji nie zaznała, odkupując miejsce po poznańskim bankrucie - AZS AWF. Czasu na poważne wzmocnienia jednak zabrakło i w PlusLidze gra zespół budowany z myślą o pierwszej lidze. Gra, i to jak! - Jesteśmy przede wszystkim drużyną - mówi Waldemar Sagan, wiceprezes, menedżer oraz twórca sukcesów Centrostalu. Ma na myśli to, że zespół nie opiera się na jednej gwieździe, ale kilku równo grających zawodniczkach.

Śmietankę za bardzo dobrą postawę bydgoszczanek ma szansę spić trener Piotr Makowski, który przymierzany jest do funkcji asystenta selekcjonera reprezentacji. W przeciwieństwie do klubu z Dąbrowy w Centrostalu nie widać jednak siatkarek, które mogłyby pukać do drzwi kadry. Ale wczoraj bydgoszczanki omal nie pokonały mistrzyń z Muszyny, ulegając im dopiero w piątym secie.

Na przeciwnym biegunie jest Stal Mielec, która miała bić się o środek stawki, a zawodzi na każdym kroku i już zamyka tabelę. Kibice z przykrością oglądają także agonię Calisii, wielokrotnego medalisty mistrzostw Polski, który dogorywa w dziewięcioosobowym składzie, bez kasy i pomysłu na lepszą przyszłość. W grupie zagrożonych barażami jest także młody i ambitny zespół Gedanii Żukowo. Kogo spotka wątpliwa przyjemność gry o utrzymanie ze Stalą, zdecyduje prawdopodobnie następna kolejka i mecz Gedanii z Calisią w Żukowie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA