PLK: Prokom zbombardowany we Włocławku

Mistrz Polski Asseco Prokom Sopot walczył do końca, ale to Anwil Włocławek wygrał mecz kandydatów do tytułu 95:91. - Do zobaczenia w finale - powiedział na konferencji prasowej skrzydłowy Prokomu Filip Dylewicz.

Fruwając pod koszem: Mistrz Kobe, Padawan LeBron ?

O meczach takich jak niedzielny, Amerykanie mówią "statement game". To spotkanie mocarzy, które o niczym nie decyduje, ale wiele mówi o sile drużyn, ich ambicjach i możliwościach. Anwil pokazał w niedzielę, że jest największym kandydatem do zdetronizowania Prokomu. Fenomen Prokomu: za silny na ligę za słaby na Euroligę

Włocławianie urastają do rangi faworytów nie tylko dlatego, że wiele słabości do pokonania ma wicemistrz PGE Turów Zgorzelec. Nie tylko dlatego, że czarnym koniom obecnych rozgrywek, czyli Polpharmie Starogard i Kotwicy Kołobrzeg brakuje doświadczenia w play-off. Przede wszystkim dlatego, że mają świetnego reżysera Łukasza Koszarka, a za nim zastęp strzelców. W niedzielę ci snajperzy trafili aż 13 z 25 rzutów za trzy.

Spotkanie przypominające atmosferą play-off lepiej zaczął Prokom, bo pewnie w ataku grali Logan i Qyntel Woods. Ten drugi Amerykanin w swoim trzecim meczu w Prokomie, pokazał ile potrafi - trafiał spod kosza, z półdystansu i za trzy. Minutę przed końcem kwarty goście wygrywali 27:21.

Wygrywali także dlatego, że udawało im się ograniczyć Koszarka - sopocianie wytrącili mu z ręki kilka atutów, a przede wszystkim utrudnili wejścia pod kosz. Jednak na początku drugiej kwarty męczony rozgrywający gospodarzy, zanim usiadł na ławce, trafił za trzy, a potem asystował przy takim rzucie Tommy'ego Adamsa.

Rozpędzony Anwil wyszedł na prowadzenie 36:29, ale potem przez ponad cztery minuty nie zdobył ani jednego punktu. Goście wyszli na prowadzenie 42:39, ale Koszarek podał za plecami do Marko Brkicia i po trafieniu z dystansu do przerwy prowadził Anwil.

W trzeciej kwarcie gospodarze zbombardowali Prokom trójkami - trafiali Pluta, Paul Miller i Brkić. Kiedy ten ostatni zdobył sześć punktów w ciągu 30 sekund, Anwil prowadził 71:61. Gościom brakowało wkładu Logana, który za poważnie podszedł do indywidualnej rywalizacji z Plutą. Amerykanin kilka razy forsował rzuty, a po trzecim faulu (na Plucie) usiadł na ławce.

Prokom odgryzał się spod kosza, ale Anwil bombardował dalej - po trójce Adamsa na początku czwartej kwarty było już 76:65. Pięciokrotni mistrzowie Polski nie dali się jednak złamać - Woods wykonał akcję czteropunktową, Dylewicz miał ważny przechwyt, siedem punktów z rzędu zdobył nagle Logan i trzy minuty przed końcem było już tylko 83:82 dla gospodarzy.

Ale to już był mecz Koszarka, który albo znajdował podaniami Millera (ważne kosze w końcówce), albo sam trafiał. Po trzypunktowej akcji minutę przed końcem (94:86) Koszarek wydał z siebie ryk i wyrzucił wielkie emocje. - Łukasz znów udowodnił, że jest jedną z największych gwiazd ligi - przyznał trener Prokomu Tomas Pacesas.

Litwin nie miał pretensji do swoich zawodników. - Anwil trafiał znakomicie. W obronie przeciwko strzelcom decydowały małe rzeczy, defensywa nie była zła. Cieszę się, że chłopaki walczyli do końca. Mamy atletyczny skład, próbowaliśmy wchodzić pod kosz. Zabrakło detali, kilku trafionych wolnych - mówił Pacesas. Jego koszykarze spudłowali 11 osobistych. Anwil - tylko trzy.

Czy to było spotkanie przyszłych finalistów. - Niemal całe życie gram w finale, teraz też mam taką nadzieję - powiedział Griszczuk. - My też od kilku lat wygrywamy - dorzucił po chwili Pacesas.

O życiowym sezonie Łukasza Koszarka - czytaj tutaj ?

Anwil Włocławek - Asseco Prokom Sopot 95:91. Kwarty: 23:27, 21:16, 32:22, 19:26. Anwil: Pluta 19 (4), Miller 17 (2), Brkić 15 (3), Koszarek 13 (1), Boylan 2 oraz Adams 14 (3), Paravinja 13, Wołoszyn 2. Prokom: Logan 22 (2), Woods 19 (3), Ewing 10 (1), Hrycaniuk 6, Burrell 0 oraz Dylewicz 14 (1), Burke 12, Brazelton 8, Zamojski 0, Łapeta 0.

Powiedzieli po meczu:

Tomas Pacesas, trener Prokomu

- Anwil zagrał bardzo dobre spotkanie, ale my też. Rywale byli jednak w znakomitej dyspozycji rzutowej i bardzo nas pokrzywdzili. Łukasz Koszarek pokazał niektórym naszym rozgrywającym jak trzeba podawać i jak grać. Jestem zadowolony, że moi gracze podnieśli się po pechowej porażce w Eurolidze - nie mam do nich pretensji, bo Anwil zagrał fenomenalnie.

Igor Griszczuk, trener Anwilu

- To był bardzo dobry mecz. Dla nas szczególnie, bo przyszedł po porażce z Basketem Kwidzyn, kiedy roztrwoniliśmy u siebie dużą przewagę. Przeciwko euroligowemu Prokomowi moi zawodnicy pokazali charakter i zagrali jako jedność - walczyli o każdą piłkę i liczę, że tak będzie do końca sezonu. Udało nam się ograniczyć straty [8 przy 13 Prokomu].

Filip Dylewicz, skrzydłowy Prokomu

- Ciężko nam było zatrzymać czołowych graczy. Sam Łukasz miał 10 asyst, czyli tyle, co cała nasza drużyna. Kiedy w końcówce zbliżyliśmy się do gospodarzy, to zagraliśmy zbyt niecierpliwie, chcieliśmy za szybko odzyskać prowadzenie. Gratulacje i do zobaczenia w finale.

Łukasz Koszarek, rozgrywający Anwilu

- To dla nas wielkie zwycięstwo, ale musimy pamiętać, że to tylko pojedynczy mecz. A poza tym nie zapominajmy, że Prokom wciąż walczy w Eurolidze, a mimo to postawił nam bardzo trudne warunki. U nas jednak każdy kto grał, wypadł bardzo dobrze. Wielkie brawa dla moich kolegów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.