Świetny Brazylijczyk Zanuto zadebiutował w PlusLidze

- Obecna reprezentacja Brazylii to najlepsza drużyna w historii siatkówki. Wierzę jednak, że się do niej dostanę, bo gram w lidze, która jest jedną z najlepszych na świecie - mówi Bruno Zanuto, przyjmujący Trefla Gdańsk. W sobotę zagrał w przegranym przez Trefl Gdańsk meczu z AZS Częstochowa (1:3).

Łukasz Pałucha: Pana koszmar wreszcie się skończył.

Bruno Zanuto: Kiedy cztery miesiące temu na treningu spojrzałem na kostkę, przeraziłem się, że więcej nie zagram. Pękła mi skóra, na wierzchu były ścięgna i mnóstwo krwi. Byłem zszokowany. Ciężko pracowałem na powrót, rehabilitacja nie układała się dobrze, bo wdała się infekcja i musiałem wrócić do szpitala. Ciągle jednak wierzyłem, że będę mógł pomóc drużynie.

To pierwsza pana tak groźna kontuzja?

- Przez ostatnie trzy lata nie opuściłem żadnego meczu i ani jednego treningu z powodu urazu! Każdemu od czasu do czasu coś się przyplątało, a ja cieszyłem się, bo byłem perfekcyjnie zdrowy. Jak już mnie trafiło, to na dobre.

Dlaczego zdecydował się pan na grę w Treflu Gdańsk, który jest beniaminkiem?

- Wierzę w ten projekt. W Gdańsku buduje się silny klub, a ja lubię uczestniczyć w ambitnych przedsięwzięciach i pomagać je realizować. Coś podobnego przeżyłem w Brazylii, gdzie w osiem miesięcy udało nam się od podstaw zbudować młodą drużynę, która wywalczyła mistrzostwo. A wcześniej nie mieliśmy nawet własnej hali. Lubię wyznaczyć sobie cel i do niego dążyć. Słyszałem też historię koszykówki w Treflu i pomyślałem, że to samo można zrobić z siatkówką. Dlatego wybrałem Trefl, mimo że miałem dobre propozycje z Włoch, Grecji i ojczyzny.

Jaki jest poziom siatkówki w Polsce?

- Poważnie myślicie o siatkówce, z każdym rokiem liga jest silniejsza. Kiedy przyjechałem, byłem zaskoczony, że jest takie zainteresowanie. Otwieram gazetę - siatkówka, włączam telewizor - siatkówka. Hale są pełne świetnie dopingujących kibiców. Sponsorzy dobrze inwestują więc swoje pieniądze, bo dostają od klubów solidną reklamę. Uważam nawet, że siatkówka rozwija się dużo szybciej niż futbol. Jestem przekonany, że do Polski będą przyjeżdżały coraz większe gwiazdy. Już teraz wasza liga należy do najsilniejszych na świecie. Numerem jeden jest rosyjska, druga jeszcze włoska, ale z roku na rok traci najlepszych zawodników i ma problemy finansowe. Poziom spada i Polska ją niedługo wyprzedzi. Poziom jest coraz bardziej wyrównany. Wszystkie drużyny z dołu tabeli potrafią wygrać z najlepszymi.

Wszystkie?

- No, może nie wszystkie. Ale myślę, że Trefl też do nich dołączy.

Czy gdyby nie kontuzja, miałby pan szansę grać w reprezentacji?

- Uraz pokrzyżował moje plany. I to mocno, bo dostać się do narodowej drużyny jest trudno. Dobrze radziłem sobie w juniorskich reprezentacjach, ale moje pokolenie ma pod górkę. Od ośmiu lat drużyna z legendarnym Gibą na czele praktycznie się nie zmienia. Ale skoro wygrali wszystko i dla mnie są najlepszą drużyną w historii siatkówki, to muszę się z tym liczyć. Szanuję pracę trenera Bernardo Rezende, ale mam nadzieję, że zacznie sięgać po nowych zawodników. Leandro Visotto, najlepiej punktujący zawodnik ligi włoskiej poprzedniego sezonu, też nie gra w kadrze. Na razie muszę jednak myśleć, żeby grać dobrze w Treflu, a potem robić kolejne kroki.

Zaaklimatyzował się pan w Polsce?

- Życie podoba się mnie i mojej rodzinie. Mieszkamy w Sopocie, ludzie są przyjaźni, a Trójmiasto oferuje nam wszystko, czego potrzebujemy. Jest wysoki standard życia, syn chodzi do amerykańskiej szkoły, a ja mogę myśleć tylko o siatkówce. Cały czas muszę tylko odkładać zwiedzanie. Na razie odpocząłem tylko podczas świąt Bożego Narodzenia, które spędziliśmy w Mikołajkach. Brazylia, tak jak Polska, jest katolickim krajem, ale u was świąteczna tradycja jest piękniejsza i macie opłatek. Czasami tęsknię za Brazylią, którą dzieli teraz od Polski jakieś 50 stopni Celsjusza. W Brazylii są teraz upały, a w Trójmieście po raz pierwszy w życiu przeżyłem takie mrozy. Ale i tak chcę tu zostać.

Bruno Zanuto

Ma 25 lat. Urodził się w Sao Paulo. W wieku 11 lat zaczął trenować koszykówkę. Sześć lat później rozpoczął karierę siatkarską. Grał w drużynie Minas, która jako pierwsza w historii zdobyła mistrzostwo Brazylii trzy razy z rzędu. Występował w reprezentacjach juniorskich Brazylii. W 2003 r. jego drużyna przegrała w finale mistrzostw świata do lat 21 z Polską, a na pocieszenie Zanuto został uznany za najlepiej atakującego zawodnika turnieju. W latach 2006-08 był zawodnikiem włoskiego klubu Top Volley Latina.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.