Primera Division: Real ciągle żywy

Zwycięstwo 1:0 nad Valencią przerwało serię trzech porażek Realu Madryt. 25 minut gospodarze grali w przewadze po czerwonej kartce dla Carlosa Marcheny

Prezes Realu: Nie ma umowy w sprawie Ronaldo ?

"Z Robbenem to zupełnie inna historia" - ogłasza na okładce dziennik "Marca". Rzeczywiście Holender, który nie mógł grać w Gran Derbi z Barceloną, był najlepszym piłkarzem Realu w spotkaniu z Valencią. Spotkaniu, które było dla mistrza ostatnią szansą - po porażkach z Getafe, Sevillą i na Camp Nou. - Już remis byłby dla nas ciężkim ciosem - przyznał trener Juande Ramos. W 3. min po akcji Robbena i golu Higuaina Real prowadził. I o dziwo, nie dał sobie tego zwycięstwa wydrzeć, choć w poprzednich trzech meczach stracił aż 9 goli. Tym razem gospodarze grali uważnie w tyłach, choć Valencia i tak miała kilka szans na wyrównanie. Ale Davida Villę zawodziła skuteczność. Zmarnował dwie dogodne okazje, a "Marca" napisała, że wypadł szaro jak cała drużyna gości. - Mimo wszystko na remis zasłużyliśmy - upierał się trener Valencii Unai Emery.

Villa zagrał na Santiago Bernabeu po raz pierwszy od czasu nieudanego transferu do Realu. Publiczność przyjęła go raczej chłodno niż niechętnie. Przed rokiem był tu bohaterem, a Valencia wygrała. Teraz widać, że gwiazdor Valencii jest przemęczony. Prasa w Hiszpanii szykowała się do pojedynku siódemek, ale Villa nie błysnął, a Raul zaczął mecz na ławce rezerwowych. Po grypie Juande Ramos wpuścił go tylko na drugą połowę, ale kapitan nie miał siły do gry.

Real wygrał, ale stracił dwóch graczy: kontuzjowanego van der Vaarta zastąpił w 55. min Palanca, a Metzelder ma złamany nos i dziś przejdzie operację. Obaj "wzmocnią" listę leczących urazy. Są na niej Pepe, Heinze, de la Red, Diarra, Van Nistelrooy i Sneijder.

W 66. min reprezentacyjny stoper Carlos Marchena dostał drugą żółtą kartkę. Valencia walczyła więc o remis i zachowanie pozycji wicelidera w dziesiątkę. Było jeszcze ciężej. - Więcej nie będziemy już rozdawali punktów - zapowiada Higuain. W następnej kolejce "Królewscy" podejmują jednak Villarreal.

Na razie nie udało im się jednak wyprzedzić lokalnego rywala. Atletico Madryt przeżywa okres szczęśliwości. Tak mówi jego trener Javier Aguirre, który kilka tygodni temu omal nie stracił posady. Wtedy jego drużyna przegrywała z Sevillą, Barceloną, Realem, spadła w tabeli nisko, a swoją posadę Meksykanin ratował w Lidze Mistrzów.

Potem zaczęła się żmudna pogoń za czołówką. Od klęski w derbach Madrytu Atletico nie przegrało 15 kolejnych spotkań. W końcu wyprzedziło w tabeli Real Madryt pierwszy raz od dekady. I bardzo mu się to spodobało. W sobotę argentyńskie gole Maxi Rodrigueza (dwa) i Sergia Agüero dały Atletico wyjazdowe zwycięstwo nad Espanyolem 3:2. - Jesteśmy wiceliderem? A co to ma teraz za znaczenie. Pogadamy po ostatniej kolejce sezonu - mówił Maxi Rodriguez.

Nie da się jednak ukryć euforii na Vicente Calderon. Mają szansę utrzeć nosa lokalnemu rywalowi. W 1/8 finału Ligi Mistrzów Atletico trafiło na Porto, więc jest duża szansa na ćwierćfinał. Nadzieje Realu są mniejsze, bo Liverpool to przeciwnik bez porównania silniejszy. Real zostanie jednak w styczniu wzmocniony. Potrzebuje napastnika (kupił już Huntelaara), defensywnego pomocnika (ponoć pewny jest transfer Lassany Diarry). Ale drużyna musi mieć klasowego skrzydłowego. To, że Arjen Robben potrafi zupełnie odmienić ofensywną grę Realu, jest najlepszym na to dowodem. Tyle że Holender jest właściwie jedynym skrzydłowym w klubie, a jeszcze często ma kłopoty ze zdrowiem. Nowy trener "Królewskich" Juande Ramos ma więc ogromny problem z przestawieniem drużyny na system 4-4-2.

Diarrę w Real zastąpi... Diarra ?

Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.