Liga włoska, 11. kolejka: Mistrz ocalony

W 92. min gol superrezerwowego Julio Cruza dał Interowi zwycięstwo 1:0 nad Udinese. Wcześniej kibice hitu kolejki setnie się wynudzili.

Chwilę przed rozstrzygnięciem w słupek trafił jeszcze Javier Zanetti, ale generalnie mediolańczycy znów na boisku cierpieli. Nacierali ospale i przewidywalnie, pozwalając gościom na groźne kontrataki.

Kiedy jedyny celny strzał oddał Ricardo Quaresma, stadion San Siro odpowiedział przeciągłym gwizdem. Portugalski skrzydłowy nie sprawił żadnego kłopotu bramkarzowi i kibice byli wściekli, że nie podał wyraźnie lepiej ustawionemu Zlatanowi Ibrahimoviciowi. To nie był jedyny moment, w którym rodak José Mourinho zirytował egoizmem. Jemu bardzo zależy, by zrobić coś spektakularnego, bo choć trener go faworyzuje, to na razie uchodzi za kompletną transferową pomyłkę.

Coraz ostrzej krytykowany jest też sam trener Interu. Za błędy personalne, minimalizm, krępowanie graczy taktycznymi rygorami. W ostatnich pięciu meczach jego drużyna trzy razy zremisowała, a oba zwycięstwa - niedzielne oraz to sprzed tygodnia nad ostatnią w tabeli Regginą - zapewniała sobie w doliczonym czasie gry. Teraz uratował ją bohater środowego meczu Ligi Mistrzów (3:3 z Anothosisem) Julio Cruz, który niedawno popadł w konflikt z Mourinho i ponoć nie chce przedłużyć wygasającego w czerwcu kontraktu. Rozeszły się już pogłoski, że złożenie mu oferty rozważają giganci Serie A - Roma oraz Milan, bo to snajper wyjątkowy. Od 2003 roku godzi się z funkcją wiecznego rezerwowego, choć w 175 meczach (zazwyczaj rozpoczynanych na ławce) uzbierał 75 goli. Oprócz Christiana Vieriego żaden z tłumu królewsko opłacanych napastników Interu nie wypracował zbliżonych statystyk.

Tym razem dał Cruz trochę spokoju Mourinho. Trochę. Portugalski trener odpiera coraz intensywniejsze ataki i ostatnio zanalizował nawet - statystycznie - początki w klubie poprzednika, by dowieść, że z Interem nie jest aż tak źle. Zapomniał, że Roberto Mancini przejmował zespół upadły, a on ma bronić tytułu po trzech sezonach absolutnej dominacji mediolańskich piłkarzy w lidze.

Bramkę z rzutu wolnego znów zdobył - w trzecim meczu z rzędu - Alessandro Del Piero. Obchodzący w niedzielę 34. urodziny wirtuoz kopnięć nieruchomej piłki na powrót stał się największą gwiazdą calcio, choć jego nazwiska nie ma wśród nominowanych przez "France Football" do nagrody najlepszego gracza roku. Zainspirowany przez Del Piero Juventus wygrał na wyjeździe z Chievo i choć jeszcze trzy tygodnie temu unosił się tuż nad strefą spadkową, dziś traci już zaledwie punkt do broniącego tytułu Interu.

Jeszcze więcej dla swojego zespołu znaczy Francesco Totti. Nawet schorowany. On mógł zagrać w sobotę - jak sam mówił - tylko na 30 proc. możliwości, ale i tak został bohaterem. Strzelił 167. gola w 400. meczu ligowym, dzięki czemu wychodząca z kryzysu Roma wywiozła punkt z Bolonii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.