Co się dzieje z pieniędzmi na siatkówkę?

Polska siatkówka jest warta 350 mln zł. Chciałbym wiedzieć, czy w wydatkach PZPS nie można znaleźć oszczędności, by przekazać je na młodzież biedne kluby z niższych klas - mówi Kazimierz Pietrzyk, prezes Zaksy Kędzierzyn-Koźle

Castellani nie poprowadzi kadry ?

Arkadiusz Kuglarz: Prezesem PZPS został jedyny kandydat, wybrany jednogłośnie...

Kazimierz Pietrzyk: Mirosław Przedpełski wraz z odchodzącym zarządem wyprowadził związek na prostą. Przed czterema laty atmosfera wokół siatkówki była fatalna, były sprawy prokuratorskie, związek miał 4 mln zł długu. Wyszliśmy z tego bez specjalnej kompromitacji. Nie ma długów, czyli coś zrobiono. Przy okazji były medale, zdobyliśmy organizację mistrzostw Europy i świata.

Jest idealnie?

- Nie. Wartość medialna dyscypliny to 350 mln zł. Czas, by miało to przełożenie na wsparcie finansowe dla klubów i szkolenia młodzieży, ale do tego potrzeba profesjonalnie zarządzanego ciała, a w obecnym kształcie PZPS nie da sobie z tym rady. 23-osobowy zarząd spotyka się sześć razy w roku. To przestarzała struktura i musi się zmienić.

Widział pan na zjeździe przeprowadzony w PZPS audyt?

- Przedstawiciel biegłego rewidenta przedstawił tylko najważniejsze cyfry. Jakie są przychody, że nie ma długów. A powinniśmy znać strukturę kosztów. Niestety, poinformowano nas tylko, że cztery lata temu PZPS miał 6 mln zł przychodu, a w 2007 roku - 36 mln zł, 12 mln zł od Ministerstwa Sportu, 24 mln od sponsorów i z innych źródeł.

Ja bym chciał wiedzieć, czy w wydatkach PZPS nie można znaleźć oszczędności i przekazać ich na szkolenie młodzieży, czy na zespoły z serii B i niższych klas.

Ale przecież jakieś pieniądze zespoły z PlusLigi dostają.

- Tak, ale stanowią 3-5 proc. naszego rocznego budżetu, a przy tym boomie na siatkówkę powinniśmy dostawać 25-30 proc. budżetu. Nie jest w siatkówce klubowej tak różowo, przykładem jest wycofanie się z rozgrywek Sosnowca i Poznania albo kłopoty wicemistrza Polski z Częstochowa ze znalezieniem sponsora. Jeszcze trudniejsza sytuacja panuje w niższych ligach, one potrzebują pomocy. Nie dostają jej.

W przychodach PZPS widzę pozycję - 1,7 mln zł za opłaty licencyjne i rejestracyjne od klubów. Skoro związek jest w świetnej kondycji finansowej, kluby powinny być z tego w dużej części zwolnione. Zresztą opłaty rejestracyjne to wymysł związku niemający oparcia w ustawie. Mówię o tym od lat.

Może powinien pan wejść do zarządu?

- Po co? Jestem akcjonariuszem Polskiej Ligi Siatkówki i zastępcą przewodniczącego rady nadzorczej. Wiązanie większej liczby funkcji nie ma sensu. Ja nie atakuję prezesa czy zarządu PZPS, doceniam ich pracę. Ale siatkówka ma swoje 5 minut. Jeśli ich nie wykorzysta, nie zbuduje zdrowej struktury i zasad - organizacyjnych i finansowych - to nie zrobi tego nigdy.

Przedpełski: Zróbmy z siatkówki cacuszko ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.