Abramowicz oburzony antysemickimi atakami kibiców

Po przegranym meczu z Manchesterem United część kibiców Chelsea obrzuciła trenera Avrama Granta i władze klubu antysemickimi wyzwiskami. Właściciel ?The Blues?, Roman Abramowicz jest oburzony i zapowiada procesy sądowe i zakaz wstępu na Stamford Bridge wszystkim tym, którzy obrażają jego religię

Media milczą o tym, co dokładnie skanowali fani Chelsea, którzy nie mogą pogodzić się z odejściem Jose Mourinho. Po meczu na Old Trafford ze sektorów gości miały polecieć obraźliwe słowa pod adresem następcy Portugalczyka, władz klubu i... Tottenhamu. To właśnie w piosence "We hate Tottenham" znalazł się antysemickie obelgi, bo "Koguty od zawsze uznawane były za klub żydowski. Kibice Tottenhamu zaczęli zresztą w pewnym momencie identyfikować się z tym określeniem i do dziś wywieszają na stadionie gwiazdy Dawida.

Część kibiców "The Blues" wyrażała niechęć, że Abramowicz tworzy na Stamford Bridge żydowską diasporę. Trener Grant to były szkoleniowiec reprezentacji Izraela, Makabi Hajfa i Makabi Tel Aviv, a w zarządzie klubu są dwaj przyjaciele właściciela Chelsea z dzieciństwa - Eugene Tenenbaum i Eugene Shvidler.

Abramowicz był oburzony antysemickim atakiem. Miał oświadczyć, że klub skieruje do sądu wszystkich zidentyfikowanych kibiców, którzy dopuścili się wyzwisk. Domagał się też usunięcia antysemickiej propagandy z wielu forów internetowych poświeconych klubowi i ścigania ich twórców. Przyłapani oprócz procesów będą mieć dożywotni zakaz wstępu na Stamford Bridge.

Podczas spotkania z MU Grantowi dostało się również od "normalnych" kibiców "The Blues", którzy przez cały mecz skandowali albo nazwisko Mourinho, albo domagali się, by jego następcą został dotychczasowy asystent i była gwiazda klubu Stevie Clarke. Tymczasem Grant stwierdził, że podziwia przywiązanie fanów Chelsea do Mourinho i sam chciałby być podobnie żałowany, kiedy odejdzie. - Lojalne zachowanie fanów jest czymś wspaniałym i stanowi motywację dla każdego następcy. Jose zrobił wiele dla klubu i ja też się postaram. Jestem w klubie dopiero trzy dni, zobaczymy za parę lat, może wtedy będą śpiewać i o mnie - stwierdził.

A tłumacząc się z porażki 0:2 z MU zachował się identycznie jak Mourinho, zwalając całą winę za niepowodzenie na... sędziego Mike Deana. Oskarżył arbitra o trzy błędy - przedłużył pierwszą połowę aż o trzy minuty co pozwoliło Carlosowi Tevezowi zdobyć gola na 1:0, niesłusznie dał czerwoną kartkę Obi Mikelowi, a potem podyktował niesłusznego karnego, po którym Louis Saha ustalił wynik meczu. - Trzy kluczowe pomyłki arbitra kosztowały nas trzy punkty - oświadczył identycznie jak miał w zwyczaju Mourinho.

Copyright © Agora SA