Ocalić Lewandowskiego

Robert Lewandowski to mózg, serce i płuca drużyny. Wszechpiłkarz. Wypada mieć tylko nadzieję, że przyboczni z polskiej szatni nie zawiodą i nie zapaskudzą mu kariery - pisze Rafał Stec

Tylko raz w kadencji selekcjonera Adama Nawałki zdarzyło się, że zszedł z boiska w trakcie meczu nietowarzyskiego. Ubiegłej jesieni, przy prowadzeniu 6:0 z ofermami z Gibraltaru.

Megagwiazdorów współczesnego futbolu, na sławę zasługujących nade wszystko w klubach, podejrzewa się niekiedy o to, że reprezentację narodową zaniedbują. Od służby dla kraju niekoniecznie się wymigują - raczej miewają problemy z pełną koncentracją, podświadomie dają z siebie ciut mniej, niżby mogli. Robert Lewandowski też bywał oskarżany.

Globalne dane nie tyle są niezbijalnym dowodem jego niewinności, ile sugerują niepoczytalność prokuratorów. Polski supernapastnik wystąpił u Nawałki - można powiedzieć: w erze rządów w reprezentacji oświeconych - we wszystkich spotkaniach o stawkę. Przebywał na murawie przez 1656 z 1680 minut, czyli przez 98,6 proc. czasu gry. I w tych 18 meczach - eliminacji mistrzostw Europy, turnieju finałowego mistrzostw Europy oraz eliminacji mistrzostw świata - strzelił 19 goli. Czasami wywołując wrażenie, że strzela siłą woli. Jak w horrorach ze Szkocją czy z Armenią, gdy Polaków ratowały wykonane przez niego ostatnie dotknięcia piłki przed końcowym gwizdkiem.

Co więcej, wpływ Lewandowskiego na wyniki stale rośnie. Nie tylko w sensie snajperskim, choć i tutaj dynamika wzrostu imponuje, skoro kapitan reprezentacji zdobył sześć z jej ostatnich ośmiu bramek. Lewandowski to cała machina oblężnicza w jednym muskularnym ciele, to nadpobudliwy wszystkorób (brzmi brzydko, ale adekwatnie), który gania ze wschodu na zachód i z południa na północ, przyjmuje i rozdaje kuksańce, broni i przechwytuje piłkę, inspiruje i dyscyplinuje kolegów, podaje i strzela. Mózg, serce i płuca drużyny. Wszechpiłkarz.

Wypada mieć tylko nadzieję, że przyboczni z polskiej szatni nie zawiodą i nie zapaskudzą mu kariery. Że nie poprzestaną na pytaniu, co kapitan może zrobić dla nich, lecz spróbują sprawdzić, co oni mogą zrobić dla kapitana. Że przez ich opieszałość - lub niezdarność - nazwiska Lewandowskiego nie umieścimy w przyszłości obok nazwisk Alfredo Di Stefano, George'a Besta, Ryana Giggsa czy George'a Weaha, czyli na liście wybitnych futbolistów, którzy nigdy nie wystąpili na mundialu.

Zobacz wideo

Teodorczyk zastąpił Milika, ale chyba nie tak jak marzyliśmy [Memy po Polska - Armenia]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.