LE. Lech się boi siebie, Legia - rywala

Mistrzowie i wicemistrzowie Polski spróbują się wedrzeć do fazy grupowej Ligi Europy. W czwartek grają pierwsze mecze ostatniej rundy eliminacji. Z węgierskim Videotonem i ukraińską Zorią. Mecz Zoria - Legia, godz. 19 (transmisja: TVP 2 i TVP Sport). Lech - Videoton, godz. 21 (TVP 2 i TVP Sport). Relacja w Sport.pl

Kluby, które awansują, dostaną od UEFA 2,4 mln euro. Blisko dwukrotnie więcej niż w minionych latach. UEFA podnosi prestiż rozgrywek, zwiększyła też premie za zwycięstwa i remisy w fazie grupowej. Chce możliwie najbardziej markowych drużyn wśród 48 uczestników. Zapewniła miejsce w grupie aż 16 drużynom z 12 najlepszych lig. Wcześniej gwarantowała ten przywilej ledwie sześciu. Od zeszłej edycji zwycięzca LE otrzymuje w nagrodę miejsce w Lidze Mistrzów.

W coraz lepszym gronie chciałyby się porozpychać Lech i Legia. Od wyniku dwumeczu Lecha z Videotonem i Legii z Zorią Ługańsk zależy przyszłość obu klubów.

Wprawdzie rywale w losowaniu zostali umieszczeni wśród słabszych drużyn, ale zarówno w Poznaniu, jak i w Warszawie podchodzą bardzo ostrożnie do swoich szans. Gdyby Legia ograła Ukraińców, byłby to jej trzeci z rzędu występ w fazie grupowej. I czwarty w ostatnich pięciu sezonach. Potwierdziłaby przynależność do grona europejskich średniaków. Dla porównania: od 2004 r., gdy UEFA wprowadziła fazę grupową, do 2010 r. Legia ani razu nie brała w niej udziału.

W Legii trwała wspinaczka, Lech z każdym rokiem opadał w dół. Po raz ostatni był w fazie grupowej LE w 2010 r., gdy wyrzucił z rozgrywek Juventus. Dziś desperacko pragnie LE. Prezes Karol Klimczak dwumecz z Węgrami nazywa wręcz "meczem pięciolecia", bo i o finanse, i o punkty do rankingu, i o zmianę klimatu wokół klubu.

Jeśli się nie uda, to Legię i Lecha czekają transfery na zewnątrz. Legia drugi raz z rzędu założyła w budżecie pieniądze z awansu.

- To duże ryzyko, ale uważamy, że musimy je podjąć. Inaczej będziemy wolniej się rozwijać. Gdyby nie to założenie, nie powinniśmy dziś w ogóle wydawać pieniędzy na piłkarzy. Nasze przychody rosną, ale koszty też, trzeba je czymś pokrywać - tak "Wyborczej" mówił właściciel większościowy Dariusz Mioduski. Jeśli w tym roku Legia utrzyma wydatki na poziomie z 2014 r., to brak awansu sprawi, że właściciele będą zmuszeni wyczarować około 20 mln zł. Tyle kosztuje najwyżej wyceniany zawodnik Ondrej Duda.

Dla Lecha przegrana z Videotonem oznaczałaby pożegnanie z Karolem Linettym oraz jeszcze kimś. Wiceprezes Piotr Rutkowski ostatnio zapewnił, że promocja do LE zapewni drużynie spokój. Nikt nie zostanie sprzedany, bo klub spróbuje jak najwięcej zarobić w grupie (zwycięstwo to 360 tys. euro, remis - 120 tys.).

Lech zdaje się bardziej obawiać siebie niż rywala. Przed przeciwnikiem większy respekt czuje Legia, która z Zorią zmierzy się w Kijowie, bo w Ługańsku trwa wojna. To czwarta drużyna poprzedniego sezonu. Ustąpiła miejsca jedynie finaliście LE Dnipro Dniepropetrowsk i potentatom - Szachtarowi Donieck i Dynamu Kijów. Obecnie, po pięciu kolejkach, jest wiceliderem. Wedle informacji sztabu szkoleniowego Legii to znacznie silniejszy rywal niż Metalist Charków, który stołeczny klub dwukrotnie pokonał w zeszłorocznej fazie grupowej (1:0, 2:1). Warszawiacy muszą się wznieść na wyżyny, by uporać się z Ukraińcami i sięgnąć po miliony UEFA. I to dosłownie, bo kluczowe może się okazać odcięcie od dośrodkowań rosłego (196 cm) napastnika Pyłypa Budkiwskiego. Jeśli piłka pofrunie w pole karne, snajper będzie miał znaczną przewagę nad stoperami Legii (Jakub Rzeźniczak - 183, Michał Pazdan - 181). Gdy w poprzedniej rundzie LE Ukraińcy wyeliminowali belgijski Royal Charleroi SC (5:0 w dwumeczu), większość bramek padła po kontratakach. - Będziemy musieli zagrać tak dobrze jak w zeszłorocznym starciu z Celtikiem, albo i lepiej. Ukraińcy nie są tak znaną marką, ale tworzą lepszy zespół. Jeżeli chcemy awansu, musimy zagrać najlepiej, jak potrafimy - mówi trener Henning Berg.

W kadrze na mecz jest Ivan Triczkowski, nowy skrzydłowy, ostatnio gracz Al-Nasr, w 2012 r. ćwierćfinalista LM z APOEL-em Nikozja. I być może zadebiutuje. Duda poleciał do Kijowa po nabawieniu się w ostatnim meczu ligowym urazu kostki. Legia stoi przed dylematem: próbować zwiększyć szanse na awans, korzystając ze Słowaka, który może pogorszyć stan zdrowia, czy trzymać go jako polisę ubezpieczeniową, którą można spieniężyć w przypadku braku promocji celem pokrycia strat z powodu porażki. Uraz Słowaka nie jest tak poważny, aby wykluczać grę w rewanżu przy Łazienkowskiej.

Pod znakiem leczenia kontuzji trwały przygotowania Lecha. Gotowe do gry ma być ofensywne trio: Gergö Lovrencsics, Szymon Pawłowski, Kasper Hämäläinen, oraz świetny wykonawca stałych fragmentów, lewy obrońca Barry Douglas. Szczególnie istotny jest Hämäläinen. Z nim w składzie Lech wygrał w tym sezonie dwa ligowe mecze. Bez niego w trzech spotkaniach raz zremisował i dwa przegrał. Pawłowskiego i od 30. minuty Lovrencsicsa zabrakło w ostatnim przegranym meczu z Zagłębiem w Lubinie. Dziś w tabeli ekstraklasy Lech zajmuje 13. miejsce. Może stąd niewielkie zainteresowanie biletami, bo do wczoraj do godz. 16 w Poznaniu sprzedano ledwie 11 tys.

To wciąż zdecydowanie wyższa frekwencja niż na meczach Videotonu. Węgrzy też znajdują się w kryzysie i zajmują w tabeli trzecie miejsce od końca. W tym tygodniu z pracy zwolnił się dyrektor klubu Gyözö Burcsa. Z roboty wyleciał trener Bernard Casoni, więc mistrza Węgier w meczu z mistrzem Polski poprowadzi dotychczasowy asystent. Węgrzy zagrają bez najlepszych obrońców: Roland Juhász dopiero wraca po kontuzji, a stoper Keesa Luyckx pauzuje za żółte karki. Jakby tego było mało, podczas poniedziałkowego treningu rezerwowy bramkarz Filip Pajović zderzył się z Andrásem Fejesem i został odwieziony do szpitala. Jego stan był na tyle poważny, że piłkarz wylądował na stole operacyjnym. Pęknięcie czaszki zagrażało życiu Serba. Operacja się udała, ale Pajović z Lechem na pewno nie zagra. Podobnie jak lewy obrońca Fejes, który... tak mocno uderzył kolanem w głowę Serba, że je sobie uszkodził.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.