Australian Open. Venus sprowadziła Agnieszkę na ziemię

Agnieszka Radwańska przegrała z Venus Williams 3:6, 6:2, 1:6 w 1/8 finału Australian Open. W kluczowych momentach nie wytrzymała presji. Uderzała po staremu, czyli za mało odważnie. Na efekty współpracy z Martiną Navrátilovą trzeba poczekać.

Dla Radwańskiej to musi być duże rozczarowanie - w Melbourne po raz ostatni nie udało jej się awansować do ćwierćfinału w 2010 r. Strata punktów za zeszłoroczny półfinał oznacza, że w rankingu WTA Polka spadnie z szóstego na ósme lub dziewiąte miejsce. Tak nisko nie była od trzech sezonów.

A wszystko to po meczu, który w pewnym momencie wydawał się już pod kontrolą. Radwańska na Rod Laver Arena wyszła potwornie spięta, w pierwszym secie było widać, że boi się uderzać odważnie. Williams (WTA 18), ostatnio w bardzo dobrej formie (wygrała m.in. turniej w Auckland), rozpędziła się i jak za dawnych lat rozbijała Polkę potężnymi ciosami rakiety.

Ale w drugiej partii Radwańska się otrząsnęła, zaczęła trafiać bliżej linii, w końcu zmusiła siedmiokrotną mistrzynię wielkoszlemową do biegania, prowokując błędy. Wydawało się, że zmęczona rywalka lada moment pęknie.

Na początku trzeciej partii Radwańska przełamała podanie Williams i serwowała. Mogło być 2:0, wystarczyło tylko dalej uderzać odważnie. Ale zamiast tego Polka się cofnęła i znów zaczęła przebijać piłki bezpiecznie. Ofensywny ogień zgasł. Venus tej okazji już nie przepuściła, sama przycisnęła - zagrała dwie brawurowe akcje przy siatce - i do końca nie oddała ani jednego gema.

Dla Amerykanki to wielkie zwycięstwo, bo po długiej serii kontuzji i innych problemów zdrowotnych po raz pierwszy od US Open 2010 awansowała do ćwierćfinału Wielkiego Szlema.

Radwańską porażka boli tym bardziej, że od 2012 r. zwyciężyła ze starszą z sióstr Williams trzykrotnie, m.in. przed rokiem w finale w Montrealu. 34-letnia Venus, najstarsza zawodniczka w czołowej setce WTA, zagrała wczoraj świetny mecz, co podkreślali wszyscy komentatorzy, ale prawda jest też taka, że Polka nie przycisnęła rywalki tak mocno jak w sierpniu w Kanadzie.

- W kluczowych momentach nie zabijałam piłek, za bardzo się cofnęłam. Venus lepiej wytrzymała najważniejsze wymiany - mówiła na konferencji prasowej Polka, co jest pewną nowością, bo rzeczowa analiza własnych porażek to nigdy nie było coś, na co miała specjalną ochotę.

Od grudnia do sztabu Radwańskiej w roli konsultantki dołączyła Martina Navrátilová, amerykańska legenda tenisa, triumfatorka 18 singlowych Szlemów. Polka trenowała z nią kilka dni w Miami po świętach Bożego Narodzenia, a potem znów kilka dni w Sydney i Melbourne.

O ile w poprzednich meczach efekty ich współpracy dało się dostrzec - np. z Varvarą Lepchenką w III rundzie Polka zagrała ostrzej, częściej chodziła do przodu i lepiej serwowała, rewanżując się rywalce za dwie zeszłoroczne porażki, o tyle w starciu z Venus zobaczyliśmy powrót do tego, co znamy z ery przed Navrátilovą.

- Dopiero się poznajemy, nasza współpraca się dociera, to nie jest tak, że efekty przyjdą od razu - mówiła Navrátilová kilka dni temu w amerykańskiej telewizji Tennis Channel. - Dobrze mi się pracuje z Martiną, wracamy na kort i pracujemy dalej - podkreśliła Radwańska po porażce.

Brak wystarczająco odważnej gry w kluczowych momentach to odwieczny problem Polki. Mówił o nim już Robert Radwański, ojciec tenisistki, gdy jeszcze w 2011 r. był jej trenerem. Mówił Tomasz Wiktorowski, który jest głównym szkoleniowcem od tamtego czasu. - Tu chodzi nie tylko o mniejsze mięśnie czy siłę fizyczną. Agnieszka w trudnych momentach wraca do swojej gry bazowej, czyli defensywy, cofa się. Przezwyciężenie tego przyzwyczajenia jest dla niej wielkim wysiłkiem, który nie zawsze umie podjąć - analizował Wiktorowski.

I to samo mówi Navrátilová, która parę dni temu w jednym z wywiadów w Tennis Channel tak opowiadała o problemach Radwańskiej: - Agnieszka jest doskonała technicznie, świetnie czuje piłkę, potrafi na korcie wszystko, ale nie zawsze to wykorzystuje. Czasem gra tak, jak jej wygodnie, a nie tak, jak trzeba, żeby wygrać. Nawet na treningu lepiej się czuje, stojąc z tyłu kortu. Trzeba ruszyć ją do przodu.

Pierwszy Szlem z Navrátilovą u boku Radwańska skończyła na 1/8 finału, ale przynajmniej można mieć pewność, że nowa supertrenerka Polki dostała dobry materiał do przemyśleń. Porażka z Williams bowiem była wzorcową, jeśli chodzi o zrozumienie, dlaczego Polka nie może sięgnąć po Szlema. Pytanie, czy Navrátilová będzie w stanie to kiedykolwiek zmienić, pozostaje otwarte.

Ivan Lendl w roli trenera Andy'ego Murraya w pierwszym turnieju wielkoszlemowym w 2012 r. też nie odniósł sukcesu. Udało się dopiero za czwartym podejściem.

Venus o półfinał powalczy z 20-letnią Madison Keys, nową gwiazdą amerykańskiego tenisa. Słowaczka Dominika Cibulková niespodziewanie pokonała w 1/8 finału Białorusinkę Viktorię Azarenkę. Wciąż możliwy jest półfinał Venus Williams - Serena Williams, bo druga z sióstr nie dała się zaskoczyć Hiszpance Garbine Muguruzie.

Wszystkie wyniki na Sport.pl

Relacje w Eurosporcie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.