Kibice za jednością Ukrainy. Każdy mecz to patriotyczna manifestacja

Najzagorzalszych ukraińskich kibiców piłkarskich zjednoczyło poparcie dla jedności kraju. Niemal każdy mecz jest patriotyczną manifestacją. Jest jednak klub, który wydał wojnę fanom - to Szachtar Donieck.

Finał pucharu przy pustych trybunach

Napięta sytuacja na Ukrainie ma coraz większy wpływ na rozgrywki piłkarskie. Związek się zastanawiał, czy nie nakazać rozegrania ostatnich kolejek przy pustych trybunach, stanęło na zamknięciu dla kibiców finałowego meczu o puchar kraju. Zagrają w nim w czwartek dwie najlepsze drużyny: Szachtar Donieck i Dynamo Kijów.

Dwaj najwięksi rywale mieli zmierzyć się w Charkowie. Ale po napaści prorosyjskich bojówek na fanów miejscowego Metalista i Dnipra Dniepropietrowsk postanowiono przenieść spotkanie do Lwowa. Od razu podniosły się głosy, że wybór faworyzuje zespół ze stolicy. Stąd finał w Połtawie, leżącej w środkowo-wschodniej części Ukrainy, ale przy pustych trybunach. Władze tłumaczyły to obawą przed zamachami terrorystycznymi i zamieszkami. Zakaz wzbudził protesty. "Parodia", "Nonsens", "Finał absurdu" - to tytuły z ukraińskich mediów. Ihar Surkis, prezydent Dynama, przypomniał, że najbardziej fanatyczni kibice wszystkich klubów już dawno "zakopali topór wojenny" i najmocniej opowiadają się za jednością Ukrainy. Przypomniał, że rozegrany miesiąc temu mecz jego drużyny z Szachtarem w Kijowie był imponującą manifestacją fanów na rzecz niepodzielności kraju. Podczas hymnu trybuny były niebiesko-żółte, z kartonów utworzono Tryzub, herb Ukrainy.

- Taką decyzją przyznajemy się do bezsilności - mówił Surkis. Szefowie federacji bronili się jednak, że zamknięcie trybun rekomendowało ministerstwo spraw wewnętrznych. Argumentem dla MSW są tragiczne wydarzenia z udziałem kibiców w Charkowie (kilkudziesięciu rannych) i w Odessie, gdzie na manifestujących wspólnie fanów Czornomorcia i Metalista napadła niewielka grupa separatystów uzbrojonych w broń palną. W rewanżu kibice zaatakowali dom związków zawodowych, gdzie schronili się agresorzy. Doszło do pożaru i wybuchu zgromadzonych w środku materiałów wybuchowych. W płomieniach zginęło 48 osób.

Każdy mecz to patriotyczna manifestacja

Surkis podkreśla, że nawet kibice krymskich klubów: Sewastopola i Tawriji Symferopol opowiadają się za niepodzielnością kraju i na znak protestu przeciwko aneksji półwyspu przez Rosję nie dopingują swoich zespołów. Najaktywniejsi są fani Metalista z Charkowa, uważanego wcześniej za jedno z najbardziej prorosyjskich miast. Każdy mecz z udziałem ich drużyny jest patriotyczną manifestacją, choć właścicielem klubu jest Serhij Kurczenko, jeden z najbliższych współpracowników byłego prezydenta Wiktora Janukowycza.

Protesty przyniosły efekt: w przeddzień finału Pucharu Ukrainy władze federacji się ugięły i zapowiedziały, że jednak wpuszczą kibiców na trybuny. - Gwarantuję, że spotkanie zostanie przeprowadzone w przyjaznej atmosferze - zapowiedział prezes Dynama.

Wojna na linii kibice-klub w Doniecku

Większość klubów nie ma nic przeciwko patriotycznym zachowaniom fanów. Wyjątkiem jest Szachtar, który zapewnił sobie kolejne mistrzostwo. Jego władze wydały wojnę przywódcom ultrasów. Kilkudziesięciu z nich dostało zakazy stadionowe. Siergiej Pałkin, dyrektor generalny klubu, tłumaczył, że to efekt konfliktu ultrasów z resztą kibiców. Jego zdaniem najzagorzalsi sympatycy zmuszali ludzi na trybunach do ich wspierania, wyzywali przeciwników. Szachtar nie wpuścił na stadion ultrasów lokalnego rywala Metalurga (jego właścicielem jest Serhij Taruta, mianowany przez nowe władze w Kijowie gubernatorem obwodu donieckiego) podczas niedawnych derbów miasta. W mediach od razu przypomniano, że najbogatszy Ukrainiec i właściciel Szachtara Rinat Achmetow publicznie nie poparł jedności kraju.

Autobus z piłkarzami zawrócony przez uzbrojonych ludzi

Wydarzenia na wschodzie Ukrainy przekładają się także na rozgrywki ligowe. Spotkanie Zarii Ługańsk z Dynamem zostało przeniesione do stolicy, bo separatyści grozili kijowskiej drużynie i jej kibicom. Do dramatycznego wydarzenia doszło we wtorek w zajętym przez prorosyjskie bojówki Kramatorsku. Tamtejszy pierwszoligowy zespół Awangard wyruszył na spotkanie z FK Połtawą. Nie wyjechał z miasta, bo - jak napisał w oficjalnym piśmie - "na jednej z blokad na rogatkach został zawrócony przez uzbrojonych ludzi".

Zagraniczni piłkarze, którzy rok temu podpisywali lukratywne kontrakty - jak Holender Jeremain Lens z Dynama - marzą dziś o wyjeździe. Reprezentacja też ma kłopoty. 20 maja powinno zacząć się zgrupowanie, którego finałem miał być mecz z silnym rywalem. - Wycofało się pięć reprezentacji. Szukamy możliwości gry na wyjeździe - mówi selekcjoner Mychajło Fomienko. I dodaje, że kryzys w kraju musi odbić się na poziomie rozgrywek i całej ukraińskiej piłki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.