Siatkówka. Z Antigą zagrywka va banque

Chyba nawet najwięksi wrogowie nie życzyli nam sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Rok przed mundialem próbujemy zażegnać kryzys, zatrudniając selekcjonera, o którym nic nie wiemy - mówią eksperci o Stéphanie Antidze, który we czwartek ma zastąpić Andreę Anastasiego

Wtorkowy przeciek, że reprezentacją siatkarzy pokieruje zawodnik PGE Skry Bełchatów, wprawił kibiców w osłupienie. Jedni przyjęli to jako żart, inni spojrzeli na 37-letniego francuskiego przyjmującego z nadzieją. Wszyscy uznali wybór PZPS za zagrywkę va banque. Działacze albo zostaną bohaterami, albo będą winni niepowodzenia na mundialu.

Bo tak naprawdę chodzi o przyszłoroczne mistrzostwa świata w Polsce, najważniejszą imprezę w historii naszej siatkówki, na której gospodarze mają stanąć na podium, a najlepiej zdobyć drugie w historii złoto.

By tak się stało, do gry w kadrze trzeba namówić wszystkich najlepszych zawodników, których z różnych powodów ostatnio brakowało. Przede wszystkim 30-letniego Mariusza Wlazłego z PGE Skry, który wciąż uznawany jest za najlepszego polskiego atakującego, a któremu przez lata z kadrą było nie po drodze. Z trenerem Raulem Lozano sięgnął w 2006 r. po wicemistrzostwo świata, z Danielem Castellanim przeżył nieudany mundial cztery lata później. Andrea Anastasi nie widział go w drużynie.

Właśnie Wlazły był języczkiem u wagi przy wyborze następcy włoskiego trenera, z którym dziś zarząd Polskiego Związku Piłki Siatkowej rozwiąże trwający do 2014 r. kontrakt. Chodziło także o to, by nowy trener miał dobre rozeznanie przed imprezą stulecia, nie błądził w nowym dla siebie środowisku, a cechami charakteru łączył, nie dzielił.

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że Antiga "ma być filtrem wszystkich zanieczyszczeń" w kadrze. Chodzi nie tylko o Wlazłego, ale również o Daniela Plińskiego z PGE Skry, którego nie chciał Anastasi, także o Zbigniewa Bartmana i Krzysztofa Ignaczaka, których Włoch usunął tuż przed mistrzostwami Europy.

- Nie chciałbym, żeby decyzje Stéphane'a sprowadziły się do pospolitego ruszenia. Wiadomo, że nie wszyscy zawodnicy dobrze ze sobą funkcjonują, a przecież przed nimi trudny okres półrocznej pracy przed turniejem życia - przestrzega Wojciech Drzyzga, ekspert Polsatu i Sport.pl.

O tym, że Anastasi straci stanowisko, było wiadomo po przegranych we wrześniu ME (9. miejsce). Wśród kandydatów na następcę przewijało się kilkanaście nazwisk, także polskich. Na Antigę nikt nie wpadł.

Nikt nie podważa, że to najwybitniejszy siatkarz, jaki kiedykolwiek grał w 13-letniej historii profesjonalnej PlusLigi. Zanim przyszedł do Polski w 2007 r., wygrał Ligę Mistrzów z francuskim Paris Volley, występował we Włoszech i w Hiszpanii, przez 13 lat regularnie grał w reprezentacji Francji. Mimo zaawansowanego jak na przyjmującego wieku wciąż jest jednym z najbardziej wartościowych graczy polskiej ligi. Ma wiele do zaoferowania na boisku, poza nim też prezentuje nadzwyczajną klasę. Nigdy i nigdzie nie miał wrogów.

Ale o Antidze trenerze nie wiadomo nic.

- Byłem bardzo zaskoczony, że taka postać, w naszym środowisku traktowana wręcz kultowo, zostanie rzucona na tak głęboką wodę - opowiada Ireneusz Mazur, były trener kadry. - Inna sprawa to kwestia standardów, jakie wyznaczał dotąd PZPS. Po raz pierwszy zdecydowano się na czynnego zawodnika, a przecież praca selekcjonera jest czymś wyjątkowym, wymaga wielkiego doświadczenia. To wielce ryzykowne przedsięwzięcie. Federacja stawia wynik na mundialu pod dużym znakiem zapytania. Antiga też ryzykuje, podejmując się tej pracy. Mam nadzieję, że to przemyślany wybór, chciałbym jednak poznać argumenty, które o tym zdecydowały.

Prezes PZPS Mirosław Przedpełski: - Potrzeba było nam czegoś nowego, bądźmy precedensowi. Wszystkie ręce na pokład i walczmy na mistrzostwach!

- Decyzja jest bardzo odważna. Ale jak Antigę ocenić merytorycznie, skoro nigdy trenerem nie był - dodaje Drzyzga. - Ma wiele cech, które wskazują, że od strony technicznej i warsztatowej sobie poradzi, tym bardziej że dostanie wsparcie. Ale jak będzie reagował w trakcie meczów i jak znosił niepowodzenia, czy będzie miał autorytet, jaką będzie miał wizję zespołu? Na te pytania odpowiedzi nie znamy i długo nie poznamy.

- To mój pomysł. Wiem, że ryzykowny, ale czy aż tak bardzo? I z trenerami jest tak jak w totolotku. Żeby wygrać, trzeba dać sobie szansę. Czuję, że coś może z tego wyjść - twierdzi Przedpełski. Zdradził też, że najpierw kontaktował się z 53-letnim Philippem Blainem, który naszej kadry wziąć nie chciał, ale wskazał Antigę. Blain oficjalnie ma zostać drugim trenerem reprezentacji, a de facto może sterować drużyną z tylnego siedzenia.

Kiedy Antiga będzie kończył rozpoczęty niedawno sezon w PGE Skrze, ktoś musi pracować nad powołaniami, wysyłać je i obserwować zawodników.

Drzyzga: - Nie wyobrażam sobie, żeby Stéphane kontynuował karierę w PGE Skrze. Trzeba umieć z czegoś zrezygnować. Gdyby pozwolono mu dokończyć sezon, nielogiczne byłoby wcześniejsze blokowanie polskiego trenera, który chciał łączyć te funkcje [tak było, kiedy kadrą miał zajmować się Jacek Nawrocki]. Pomijając już kwestie obserwacji zawodników, to trochę słabo na miejscu kadrowicza walczyć przez siatkę o sporną piłkę z trenerem kadry, prawda?

Sami kadrowicze nic nie mówią, niezręcznie im oceniać wybór nowego trenera - na razie rywala z boiska. Potwierdzają tylko, że byli tak samo zaskoczeni jak kibice.

- Wydawało mi się, że naszej kadrze wystarczy dobry, solidny trener z charyzmą. Pytanie, jak Stéphane - spokojny człowiek o wysokiej kulturze - da sobie radę z zespołem. Bo wiemy, jak ta grupa zachowywała się przy poprzednich trenerach. I tym o mocnym kręgosłupie, i tym liberalnym - mówi Drzyzga.

Ten pierwszy to Lozano, którego akceptowano tylko do pewnego momentu. Ale po partnersku prowadzący kadrę Castellani też nie był dobry na dłuższą metę, jego otwartość wskazano jako główną przyczynę porażki na MŚ 2010 i zdymisjonowano. Anastasi łączył cechy obu Argentyńczyków, ale po trzech medalowych imprezach trzy kolejne przegrał.

- Jak będzie z Antigą? Gdy jeden z kolegów z boiska staje się trenerem, jego relacje z zawodnikami nie są łatwe. W Polsce często mieszamy koleżeństwo z profesjonalizmem. Oby tak się nie stało, ale linia jest cienka. Mam nadzieję, że autorytet Stéphane'a zbudowany na boisku przeniesie się na ławkę - mówi Drzyzga.

Mieszane uczucia kibiców po ogłoszeniu informacji o zatrudnieniu Antigi nie powinny zmienić frontu PZPS, który zapowiedział na piątek konferencję. Tam prawdopodobnie Francuz zostanie oficjalnie zaprezentowany.

- To zaskakujący wybór, poparty dużym zaufaniem i wiarą w tego człowieka. Władze związku działają w kryzysowej sytuacji, którą chcą zażegnać. A w kryzysie nie działa się na podstawie procedur, bo ich nie ma. Chyba nawet najwięksi wrogowie nie życzyli nam, byśmy znaleźli się w takiej sytuacji. Na gorąco oceniając, Stéphane był ostatnią postacią, którą można było sobie wyobrazić na tym stanowisku. Mocno trzymajmy za niego kciuki i kibicujmy mu, bo innej drogi nie ma. I poza tymi, które już padły, nie zadawajmy pytań, jak z nim będzie, bo może się to dla niego okazać frustrujące - kończy Drzyzga.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.