US Open. Serena doścignęła Federera

Potwornie dużo nerwów i wysiłku kosztował Serenę Williams triumf 7:5, 6:7 (6-8), 6:1 nad Wiktorią Azarenką w finale US Open, który dał jej 17. tytuł wielkoszlemowy. W Białorusince w końcu doczekała się godnej przeciwniczki.

Chyba sama Amerykanka czuje, że wygrana smakuje nieco inaczej po tak zaciętym meczu - z Azarenką o piąty tytuł w Nowym Jorku biła się przez 2 godz. i 45 min. Po ostatniej piłce piszczała i podskakiwała jak mała dziewczynka. Niewątpliwie była to radość po dobrze wykonanej ciężkiej pracy.

Ten finał w niczym nie przypominał nokautów, jakie Serena sprawiała w ostatnich latach m.in. Marii Szarapowej, Wierze Zwonariewej czy Dinarze Safinie. Azarenka znów umiała się Amerykance postawić, zagrała odważnie, świetnie returnowała, parła do przodu. Faworytce bardzo przeszkadzał wiatr kręcący wyjątkowo mocno piłkami na Arthur Ashe Stadium, ale najbardziej za skórę zalazła jej wojowniczo nastawiona Białorusinka, która już dwukrotnie Amerykankę w tym sezonie pokonywała.

Serena przeważyła dopiero w trzecim secie, bo się uspokoiła. Po roztrwonieniu pokaźnej przewagi w drugiej partii - prowadziła już 4:1 - odjęła nieco siły ze swoich uderzeń, a dołożyła więcej precyzji. To zaprowadziło ją do 17. zwycięstwa w Szlemie, którym zrównała się z Rogerem Federerem, najbardziej utytułowanym mężczyzną. W gronie kobiet do tenisowej szpicy jeszcze jej trochę brakuje - Margaret Court zgromadziła 24 Szlemy, Steffi Graf - 22, a Martina Navratilova i Chris Evert - 18. - Serena nas dogoni, jest najlepsza, żadna z nas nie dominowała w taki sposób - powiedziała Evert.

Amerykanka niebawem skończy 32 lata, ale Azarenka powiedziała po meczu, że jej zdaniem Williams jest dziś lepszą tenisistką niż kilka lat temu. Duża w tym zasługa trenera, a od niedawna także życiowego partnera - Patricka Mouratoglou. Francuz udoskonalił serwis Amerykanki, wzmocnił ją fizycznie, sprawił, że wytrzymuje trudy długich spotkań i turniejów. Kiedyś Serena po dobrze zagranym Szlemie szybko łapała kontuzje, teraz jest w stanie grać równo przez wiele miesięcy. To, czym miażdży przeciwniczki, pozostaje jednak niezmienne - nikt w kobiecym tenisie nie dorównuje jej siłą fizyczną. - Czuję się świetnie, lepiej niż kiedykolwiek - stwierdziła Serena po zwycięstwie odniesionym równo 14 lat po pierwszym triumfie w Nowym Jorku.

W nagrodę dostała rekordowy w historii kobiecego sportu czek na 3,6 mln dol., na który złożyło się 2,6 mln dol. za wygraną w US Open i milion premii za zwycięstwo w US Open Series, cyklu turniejów przed Szlemem w Nowym Jorku. - Wierzcie lub nie, ale nigdy nie zależało mi na pieniądzach. Ja kocham rywalizację i nienawidzę przegrywać - zdradziła swoją filozofię Williams.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Agora SA