Liga Światowa. Kurek show, Polacy wreszcie wygrali

Po czterech porażkach z rzędu Polacy wreszcie wygrali pierwszy mecz w Lidze Światowej. W Bydgoszczy pokonali 3:2 Argentynę, bo tym razem miała lidera - Bartosza Kurka, który rozegrał fantastyczne spotkanie.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Z czterech poprzednich meczów Polaków trzy kończyły się tie-breakiem i wszystkie trzy wygrywali rywale. Zwycięstwo z Argentyną było ważne nie tylko w kontekście walki o awans z grupy A, ale przede wszystkim pozwoliło zawodnikom i trenerowi odetchnąć psychicznie. - W sporcie zdarzają się rzeczy trudne do wytłumaczenia. Trudno coś sensownego powiedzieć na temat przyczyn naszej słabszej gry... - mówił niedawno kapitan kadry Marcin Możdżonek. Po wygranej z Argentyną sytuacja w zespole powinna być mniej nerwowa, choć w piątek znów nie wszystko działało, jak powinno. Ale tym razem Polacy mieli lidera, zawodnika, który wygrał ten mecz.

Pierwszy set pokazał, ile dla polskiego zespołu znaczy Bartosz Kurek. Nasz przyjmujący regularnie umieszczał piłkę na stronie Argentyńczyków, a biało-czerwoni bezpiecznie prowadzili. Niepokojąco zaczęło się robić w końcówce partii, gdy Polacy zmarnowali piłkę setową. Ale wtedy znów popisał się Kurek, który blokiem zdobył decydujący punkt.

Wszystko, co udawało się w pierwszym secie, przestało działać w drugim. Kurek nieco obniżył loty, a w drużynie rywali na wyższe obroty wszedł Guido Romanutti. Świetnie kończył ataki niemal z każdej pozycji i niemal z każdej, nawet niedokładnej piłki, nic sobie nie robiąc z polskiego bloku. Argentyńczycy w połowie partii uzyskali kilkupunktową przewagę i nie mieli problemów z jej utrzymaniem.

Drużynie Anastasiego nie pomogła zmiana rozgrywającego, bo Fabian Drzyzga miał takie same problemy jak Łukasz Żygadło. Nie powiodły się też próby wzmocnienia zagrywki, bo ani Jakub Jarosz, ani Michał Ruciak nie byli w stanie pomóc seryjnie zdobywać punkty. Polacy przegrali seta do 19.

Bliźniaczo wyglądał trzeci set. Polacy, zanim zorientowali się, co jest grane, już mieli kilka punktów straty. Romanutti wciąż był niedostępny dla rąk naszych blokujących, co gorsza punktować zaczęli środkowi Argentyny. W naszym zespole nie było ani jednego zawodnika, który byłby w stanie cokolwiek odmienić. Promyk nadziei dało wejście Jarosza, ale seta nie udało się uratować.

Niezłe wrażenie w końcówce przeszło jednak na kolejną partię. Polacy wreszcie nie pozwolili rywalom odskoczyć już na początku. Z czasem sami zaczęli budować przewagę, opierając atak na Jaroszu i Kurku. Przy jego mocnej zagrywce zdobyli pięć punktów z rzędu. Grali z Argentyńczykami tak jak jeszcze chwilę wcześniej Argentyńczycy z nimi. Zrobiło się 18:10 i tym razem to rywale musieli się poddać. W tie-breaku już nie zdołali się podnieść. Znów fantastycznie grał Kurek. Świetnie zagrywał, odrzucał rywali od siatki i dawał okazje do kontr. Pewnie kończył też akcje. Ostatni punkt w meczu zdobył jednak blokiem Nowakowski. Polacy zdobyli dwa punkty i awansowali na przedostatnie miejsce w grupie A. Rewanż z Argentyną o 20.15 w niedzielę. Relacja na żywo w Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.