Piłka nożna. Szachtar: Bogata ofiara własnego sukcesu

Kapitalna gra Szachtara Donieck w fazie grupowej Ligi Mistrzów sprawiła, że stracił dwie największe gwiazdy, a trzecia może odejść lada dzień. - Dla nas odejście Fernandinho to taka strata jak strata Messiego dla Barcelony - mówi bramkarz Andrij Pjatow.

Mistrz Ukrainy odpadł dopiero w ćwierćfinale LM z Borussią Dortmund. Już wtedy był słabszy niż w meczach grupowych. Stracił najbardziej błyskotliwego ze swoich Brazylijczyków Williana kupionego za 35 mln euro przez Anży Machaczkała. Już po sezonie za 28-letniego Fernandinho Manchester City zapłacił 35 mln euro.

Z "trojki", która czarowała na europejskich boiskach, został tylko najlepszy - Henrik Mchitarjan. Jego dni w Szachtarze też są chyba policzone. Ormianina chce kupić Liverpool. Oferuje 20 mln euro. Na razie spotkał się z odmową, bo nawet suma odstępnego jest większa - między 24 a 30 mln euro. Najważniejsze, że zawodnik chce odejść. - Trudno go będzie zatrzymać - uważa trener Mircea Lucescu. On także był na liście życzeń czołowych klubów z Turcji, Rosji i Włoch, ale zdecydował się przedłużyć kontrakt. Ma zarabiać 6 mln euro rocznie.

W Doniecku piłkarze mają niemal wszystko, czego potrzebują do rozwoju. Świetnego trenera, klub ze 150-milionowym budżetem, Rinata Achmetowa, właściciela uważanego za jednego z najbogatszych ludzi w Europie, supernowoczesny stadion, luksusową bazę. Mimo to odchodzą. Dlaczego?

W klubach ligi rosyjskiej zdają sobie sprawę, że aby ściągnąć gwiazdę, trzeba zapłacić jej 30 proc. więcej, niż może dostać w czołowych europejskich ligach. - A jak jeszcze zobaczy stadiony w Niżnym Nowgorodzie, Samarze czy Sarańsku, to wymagania rosną o kolejne 20 proc. - mówi jeden z tamtejszych menedżerów. Podobnie jest na Ukrainie, ale Achmetow nie płaci piłkarzom tyle co właściciel Anży Sulejman Kerimow.

Drugi powód ucieczek piłkarzy to marka klubów. Mimo sukcesów (m.in. ostatni w historii Puchar UEFA) Szachtarowi wciąż daleko do Manchesteru, Chelsea, Liverpoolu czy hiszpańskiej czołówki. Fernandinho tłumaczył, że wybrał grę w Manchesterze City, bo chce wrócić do reprezentacji Brazylii. Z Anglii będzie mu łatwiej niż z Doniecka.

Górniczego Doniecka też nie można porównywać do zachodnich miast. W centrum wciąż stoi ogromny pomnik Lenina, na cokołach czołgi T-34 z wojny ojczyźnianej, a w weekendy i święta z archaicznych głośników na słupach i latarniach leci muzyka ludowa. - Spędziłem tu aż osiem lat i wystarczy - oznajmił Fernandinho.

- Będzie nam trudno utrzymać wysoki poziom po stracie Williana, Fernandinho i Mchitarjana. Ale już mam zmienników i jestem przekonany, że wrócimy do gry - powiedział rumuński szkoleniowiec w jednym z ostatnich wywiadów. Innego zdania jest bramkarz Szachtara Andrij Pjatow: - Dla nas odejście Fernandinho to taka strata jak strata Messiego dla Barcelony - oznajmił.

Ukraińskie media spekulują, że Szachtar kupi reprezentacyjnego pomocnika Jewhena Konoplankę z Dnipra Dniepropietrowsk, algierskiego napastnika Ishaka Belfodila z Parmy czy Brazylijczyka Paulinho z Corinthians. Na razie kontrakt podpisali młodzi Ukraińcy i 21-letni Brazylijczyk Fernando, za którego Szachtar zapłacił Gremio Porto Alegre 11 mln euro. Chęć powrotu z Schalke zadeklarował Ciprian Marica. - To my jesteśmy potrzebni jemu, a nie on nam - ostudził rodaka Lucescu. Bo trener i właściciel klubu wydają pieniądze tylko na młodych graczy, których potem można drogo sprzedać, gdy dojrzeją piłkarsko i staną się gwiazdami. Bo zatrzymać się ich nie da. Nawet jeśli Szachtar stanie się jednym z 16 czołowych klubów europejskich, o czym marzą w Donbasie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.