Reprezentacja. Boniek dla Sport.pl: Mówią mi, weź Huuba Stevensa

- Czy trener miał wpływ na niewykorzystane sytuacje? Co mówilibyśmy o nim i jego drużynie przy wyniku 4:0? Czy mógł zapobiec temu, że jego drużyna wybija aut, ma przewagę pięciu na dwóch i traci gola? - pyta szef PZPN i uważa, że żaden trener nie daje gwarancji poprawy gry Polaków. Cała rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem w magazynie Sport.pl Ekstra.

Przemysław Iwańczyk: Zremisowaliśmy z Mołdawią, szanse na mundial są minimalne. Jest pan zaniepokojony?

Zbigniew Boniek: Najbardziej tym, że próbują dodzwonić się do mnie wszyscy dziennikarze. Nie wydaje mi się, by po każdym ligowym spotkaniu prezes Lecha odpowiadał, dlaczego jego drużyna wygrała, zremisowała lub przegrała. Nie jest rolą szefa krajowej federacji tłumaczyć się z każdego wyniku. Reprezentacja ma trenerów, szeroki sztab odpowiedzialny za przygotowanie, wreszcie samych piłkarzy i to im należy oddać głos, bo to oni tworzą piłkarską rzeczywistość. Nie Boniek. Z całym szacunkiem, ale moja rola jest trochę większa niż chwalenie lub ganienie drużyny. Polska piłka ma nieco więcej problemów niż kadra, siedzę teraz nad reformą II ligi.

Skoro rozmawiamy, odpowiem jako pierwszy kibic naszej drużyny: remis w Kiszyniowie nie jest zadowalający. Dziennikarze dzwonią, bo reprezentacja ma już znikome szanse na awans.

- Nie zgadzam się, że mamy tylko matematyczne szanse. Są znikome, bo gramy słabo, a nie dlatego, że sytuacja w grupie nam się skomplikowała. Gdyby na naszym miejscu była Hiszpania lub inny klasowy zespół, gwarantuję, że awansowałaby na mundial w Brazylii. Męczymy się z każdym, niezależnie od rangi rywala. Tu jest problem.

Możemy sobie porozmawiać, co by było gdyby, ale przypomnę tylko dziennikarzom, co pisali po Euro. Kiedy odchodził Smuda, a przychodził Fornalik, padły słowa, że teraz już odpowiedzialność spada na piłkarzy. I co się dzieje teraz? Spada tylko na trenera. Niesłusznie, winni są wszyscy. Tak jak nie był winny tylko Smuda czy Beenhakker. Wiele rzeczy składa się na poziom, jaki prezentujemy (...).

Rozumiem ciekawość, wiem, że padnie zaraz fundamentalne pytanie, od którego powinniśmy zacząć i skończyć ten wywiad. Więc je uprzedzę: trener Fornalik ma ważny kontrakt, pracuje nie dlatego, że nie chcemy zrywać umowy z powodów finansowych.

Skąd więc przekonanie kibiców i części dziennikarzy, że na pewno odwoła pan Fornalika?

- Mówią mi: weź Huuba Stevensa. Gdybym miał pewność, że trener, który zastąpi Waldka, będzie wygrywał wszystko, nie czekałbym ani chwili. Powiem więcej, Waldek sam by podziękował, wiedząc, że może to wyjść na dobre drużynie. Tak samo zrobiłbym, gdybym miał przekonanie, że nowy dyrektor biura PZPN będzie trzy razy lepszy od obecnego.

Cała analiza roku pod rządami Fornalika w magazynie "Sport.pl Ekstra" dostępnym w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" i w systemie Piano.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA