Roland Garros. Czwórka Polaków w II rundzie turnieju!

Do Urszuli Radwańskiej dołączyła we wtorek jej starsza siostra Agnieszka, a także Jerzy Janowicz i Michał Przysiężny. Zła wiadomość jest tylko jedna - w III rundzie siostry Radwańskie wpadają na siebie

Rozstawiona z czwórką Agnieszka przyjechała do Paryża niepewna formy. Na czerwonej mączce szło jej w tym roku wyjątkowo źle. W Madrycie i Rzymie wygrała jeden mecz, szybko odpadając z obu turniejów. Bronić tytułu do Brukseli w ogóle nie pojechała, wolała wyleczyć bark.

- Nie czuję mączki, źle się na niej poruszam, tęsknię już za trawą - narzekała 24-letnia Polka, która od kilku sezonów lepsze wyniki osiąga na kortach twardych i trawiastych. W Paryżu w 2006 r. zwyciężyła jako juniorka, ale w dorosłym tenisie nigdy nie przebrnęła IV rundy.

Nic dziwnego, że po poniedziałkowym zwycięstwie nad Izraelką Peer (WTA 136) humor wreszcie się Polce poprawił. Radwańska od początku kontrolowała mecz, lepiej od rywalki poruszała się po korcie, umiejętnie wybijała silniejszą fizycznie przeciwniczkę z rytmu. Peer zdała sobie sprawę, że aby coś ugrać, musi maksymalnie ryzykować, ale taka taktyka jest skuteczna tylko pod warunkiem, że nie robi się błędów. Peer popełniła ich mnóstwo i po 57 minutach przegrała.

- Od kilku dni w Paryżu było pochmurno, dziś pierwszy raz wyszło słońce. I od rana byłam w dobrym nastroju, i dobrze mi się grało - stwierdziła Radwańska. Dodała, że pokaźny opatrunek na udzie to efekt drobnego urazu mięśnia, ale raczej nie przeszkadza w grze.

W II rundzie zmierzy się z Amerykanką Mallory Burdette (WTA 80), która dopiero drugi raz w karierze występuje w Wielkim Szlemie. Urodzona w Georgii 22-latka mierzy 178 cm, nieźle serwuje, ale Radwańska z tak niedoświadczonymi przeciwniczkami zazwyczaj sobie radzi. Jeśli tak się stanie i tym razem, w III rundzie może dojść do piątego siostrzanego pojedynku Radwańskich.

22-letnia Urszula (WTA 37), która w niedzielę pokonała Venus Williams 7:6 (7-5), 6:7 (4-7), 6:4, teraz też ma teoretycznie łatwiejszą rywalkę. Niemka Dinah Pfizenmaier zajmuje 127. miejsce w rankingu i do głównego turnieju przebijała się przez kwalifikacje. Urszula będzie faworytką, co w jej przypadku nie musi akurat przełożyć się na łatwy mecz. Młodsza z sióstr nie najlepiej znosi presję, w tym sezonie potrafiła już zwyciężać z Aną Ivanović, by po chwili przegrać z Japonką Ayiumi Moritą.

- Na razie nie myślimy o tym, że możemy wpaść na siebie. Każda z nas musi jeszcze wygrać. Wtedy będziemy się martwić, bo remisów niestety nie ma. Zawsze szkoda, że jedna z nas musiałaby odpaść. Na szczęście nie w I rundzie - powiedziała Agnieszka, która z Urszulą przegrała tylko raz - w 2009 r. w Dubaju, gdy wyszła na kort z niezaleczoną anginą. Kolejne trzy mecze gładko wygrała. Najgoręcej było w 2011 r. na US Open, gdy siostry zdenerwowane, że wylosowano je w jednej parze, zastanawiały się, czy nie stoi za tym jakiś spisek. - Następnym razem idziemy na losowanie, trzeba im patrzeć na ręce - mówiły.

Zwycięstwo Urszuli nad Venus byłą rakietą numer jeden na świecie, zwróciło uwagę kilku sław. John McEnroe, były trzykrotny mistrz Wimbledonu komentujący mecz w ESPN, powiedział, że Radwańska z Venus rozgrywają "jeden z najlepszych pojedynków I rundy w historii Szlema". Kontuzjowany mistrz olimpijski Andy Murray napisał na Twitterze: "Radwańska gra loby najlepiej na świecie. Zagrywa z dokładnością do jednego cala od linii końcowej, i to jeszcze nad Venus, która do niskich nie należy."

Ben Rothenberg, dziennikarz "New York Timesa", napisał na Twitterze, że mecz był świetny, a inne tenisistki powinny się ukłonić Urszuli i Venus. W dużym artykule o porażce Venus "NY Times" akcenty rozłożył jednak inaczej. Dziennik podkreślał przede wszystkim, że 33-letnia Amerykanka od dawna ma ogromne problemy z kontuzją pleców i nie może normalnie serwować. - Przyjechałam do Paryża nieprzygotowana, po prostu przebijałam piłki - mówiła Venus łamiącym się głosem. Amerykanka od kilku lat zmaga się z chorobami i kontuzjami. W rankingu spadła na 30. miejsce. Zdaniem amerykańskich dziennikarzy to był jej ostatni Roland Garros.

"Niektórzy powiedzą, że to już nie ta Venus, co kiedyś, ale jak dla mnie, Ula zagrała dobry mecz, widać w jej tenisie sporą poprawę. Brawo!" - napisał na Twitterze Andrea Anastasi, włoski trener polskich siatkarzy, miłośnik tenisa.

- Zwycięstwo nad Venus dedykuję mamie. To jeden z najlepszych prezentów, jakie jej sprawiłam na Dzień Matki. To jeden z ważniejszych i lepszych meczów, jakie rozegrałam - powiedziała Urszula.

Niespodziewane kłopoty w I rundzie z Danielem Brandsem (ATP 59) miał główny faworyt Rafael Nadal. Hiszpan przegrał seta z mocno bijącym piłki Niemcem, ale w tie-breaku drugiego seta przejął rządy na korcie. Ostatecznie triumfował 4:6, 7:6 (7-4), 6:4, 6:3.

Organizatorzy turnieju podjęli bezprecedensową decyzję, że nie wpuszczą na korty Johna Tomicia, ojca Australijczyka Bernarda. Tomić senior pobił w Madrycie sparingpartnera syna i czeka go proces. Władze Rolanda Garrosa najpierw odmówiły Tomiciowi akredytacji w roli trenera, a potem zdecydowały, że nie wejdzie na korty nawet z biletem.

Cytaty sióstr Radwańskich za PAP

Relacje w Eurosporcie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.