T-Mobile Ekstraklasa. Reforma ligi to przygrywka

Chcemy zbudować własny kanał telewizyjny Ekstraklasa.tv, a co za tym idzie - pozyskać potężnego inwestora dla ligi - mówi Maciej Wandzel

Relacje na żywo w twoim smartfonie. Pobierz aplikację Sport.pl LIVE ?

Rozmowa z Maciejem Wandzlem, szefem Rady Nadzorczej Ekstraklasa SA

Przemysław Iwańczyk: Kilka klubów bojkotuje zmianę systemu rozgrywek na 37 meczów, dwie grupy i dzielenie punktów po fazie zasadniczej. Spotykacie się w środę ze wszystkimi prezesami oraz szefem PZPN Zbigniewem Bońkiem, który reformę popiera. Będziecie ich przekonywać, czy grozić surowymi ocenami przy przyznawaniu licencji?

Maciej Wandzel: Nie mamy zamiaru nikogo uciszać. Kilku prezesów uważa, że po przegłosowaniu zmian przez radę nadzorczą powinniśmy przedstawić w szczegółach, co niesie za sobą ta reforma. I to jeszcze nim dowiedziały się o tym media. Zgadzam się, zabrakło tego, wszystkich urażonych kolegów przepraszam. Powinniśmy postąpić bardziej profesjonalnie.

Nie jest tak, że po cichu wprowadziliśmy reformę. Spotykaliśmy się wiele razy, więc nikt nie może powiedzieć, że nie wie, o co chodzi. Także wiceprezes PZPN Roman Kosecki, który dziwił się zatwierdzonym zmianom, a nie było go na posiedzeniu zarządu związku, gdy szczegółowo przedstawialiśmy projekt. Wyjaśniliśmy sobie i to. W środę satysfakcjonująco odpowiemy na każde pytanie, prezesi klubów będą zadowoleni.

Wprowadzaliście zmiany na łeb na szyję. Dlaczego?

- Uznaliśmy, że nie wprowadzimy zmian do momentu, gdy nie będziemy mieli dodatkowych pieniędzy, które osłonią mniejsze kluby przed dodatkowymi wydatkami. Na początku kwietnia udało nam się przedłużyć na bardzo korzystnych warunkach umowę na sprzedaż praw telewizyjnych platformie NC+, co dało nam dodatkowo ok. 40 mln zł na dwa lata. Dopiero wtedy mogliśmy powiedzieć klubom, że skutki reformy zostaną zrekompensowane. Na środowym spotkaniu wszyscy prezesi dostaną informację, na jakie dokładnie kwoty mogą liczyć.

Po przedłużeniu umowy zostało nam niewiele czasu, by wprowadzić reformę. Kwiecień był ostatnim momentem, by profesjonalnie zakomunikować, co czeka kluby w przyszłym sezonie, jak będzie wyglądał kalendarz, etc. Znów przyznaję - w pośpiechu zabrakło czasu na wewnętrzną demokrację. Mam nadzieję, że środowe spotkanie wszystko naprawi.

Zagłębie i Ruch protestują najbardziej, uważają, że zgoda na reformę powinna być jednomyślna.

- Nie ma żadnych szans, by tego typu zmiany zostały przez środowisko poparte jednomyślnie. Jeśli chcemy rozwijać ligę, musimy działać, nawet jeśli nie wszystkim to w smak. Twórcy statutu Ekstraklasy SA umieścili zapis, który pozwala zarządowi i radzie nadzorczej podejmować tak ważne decyzje. Twarde prawo, ale prawo. Przypomnę jednak, że ostatecznym organem, który zatwierdza zmiany, jest zarząd PZPN. I według zapewnień prezesa Bońka już niebawem to zrobi.

Bardzo niepokoi mnie jednak, i padło to w pierwszym pytaniu, że reformę łączy się z procesem licencyjnym. Że jeśli któryś z klubów będzie protestował, dotknie go restrykcyjne egzekwowanie warunków licencji. Proszę tych dwóch spraw nie wiązać, nawet w żartach. Proces licencyjny, zarządzany przez PZPN, w tym roku przebiega według ścisłych kryteriów, a w komisji znaleźli się wysokiej klasy audytorzy, finansiści i prawnicy. Zasady są takie same dla wszystkich, bez względu na to, czy ktoś na reformę się godzi, czy nie.

Może trzeba było zastanowić się, czy nie zmniejszyć liczby drużyn?

- O zmianie liczby drużyn może zdecydować walny zjazd PZPN, który musiałby w tym celu zmienić statut, etc. Dyskutując o zmianach, musieliśmy więc opierać się na wariantach z 16 zespołami. Dodatkowa runda w systemie mecz i rewanż dawałaby w sumie 44 kolejki. W kalendarzu nie ma miejsca na tyle spotkań. Długo debatując z klubami, działaczami, także dziennikarzami, uznaliśmy, że nie będziemy zwlekać, tylko wprowadzimy system z 37 kolejkami.

Jesteśmy w tyle w porównaniu do innych lig, musimy próbować czegoś nowego. Chcemy wprowadzić kluby na bardzo wysoką półkę finansową. Podkreślam, chcemy zbudować własny kanał telewizyjny Ekstraklasa.tv i dzięki niemu pozyskać potężnego inwestora dla ligi. Żeby mieć dobrą pozycję negocjacyjną, musimy w ciągu dwóch lat stworzyć dobry produkt. Więcej meczów może podnieść jego wartość, ale trzeba to sprawdzić. Moją misją, podobnie jak prezesa Ekstraklasy SA Bogusława Biszofa, jest doprowadzenie do sytuacji, w której nie będziemy zdani na jednego bądź dwóch kontrahentów [teraz są to NC+ i Polsat - red.], którzy będą zainteresowani prawami medialnymi. To bardzo ogranicza możliwości Ekstraklasy SA, a przez to wszystkich klubów. W Anglii kontrakt roczny to 1,2 mld funtów, w Niemczech - średnio ok. 0,68 mld euro. Nie chcę się do nich porównywać, ale musimy walczyć o więcej. Dziś dostajemy około 25 mln euro rocznie, w przyszłym roku 2,5 mln więcej.

Reforma jest więc wstępem do wielkich zmian, na które jesteśmy gotowi. Nie wyobrażam sobie, byśmy najdalej w przyszłym tygodniu nie zamknęli sprawy reformy i nie zaczęli się do niej przygotowywać. Dyskusję, która przerodziła się w spektakl, należy zakończyć na środowym spotkaniu z prezesami.

Jacek Bednarz ? w Orange Sport: Inwestowanie w klub to nie handel pomidorami

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.