Barcelona w oparach oksytocyny

Słyszeliśmy to nieraz, zawsze przed meczami polskich piłkarzy: ?Najważniejszy jest zespół, drużyna musi współpracować, być jak palce jednej ręki - wtedy nam się uda?. Gdy nie wychodziło, słyszeliśmy, że biało-czerwonym brak umiejętności, a zespołowi chemii.

Możliwe, że tajemnicza chemia rzeczywiście jest kluczem do sukcesu.

Holenderscy uczeni Gert-Jan Pepping i Erik Timmermans z Center for Human Movement Sciences mieszczącym się w University Medical Center w Groningen (Holandia) dowodzą w "The Scientific World Journal", że kluczem do dobrych zespołowych występów jest odpowiedni poziom hormonu oksytocyny.

Wszystkie sztuczki oksytocyny

Co decyduje o sukcesie? Oczywiście wrodzone umiejętności, szkolenie, dobry trener, motywacja. Ale nie tylko. Dla sportowca, zwłaszcza grającego w drużynie, bardzo ważna jest umiejętność odczytywania emocji i intencji zarówno przeciwnika, jak i swoich kolegów z grupy. A za takie zdolności, jak twierdzą uczeni, odpowiada oksytocyna.

Jest to hormon peptydowy, neuroprzekaźnik pozwalający komórkom nerwowym "rozmawiać ze sobą". Wytwarzany jest w podwzgórzu i przekazywany neuronami do tylnego płata przysadki, gdzie jest magazynowany. Uwalnia się okresowo, gdy jest potrzebny. Oksytocyna jest najbardziej znana z tego, że powoduje skurcze mięśni macicy potrzebne podczas porodu. Stąd przekonanie, że jest to hormon kobiecy. Ale to nieprawda.

U ssaków oksytocyna powoduje uległość, ufność, zazdrość, szczodrość, protekcjonizm czy chęć współpracy. Reguluje pozytywne emocje, wpływa na wybór partnera, na zachowanie macierzyńskie i tacierzyńskie. Ma wpływ na seksualność i rozpoznawanie społeczne.

Uff, sporo tego. My, ludzie, jako ssaki jesteśmy podatni na sztuczki oksytocyny.

Holendrzy przytaczają dowody badawcze, że w piłce nożnej podczas strzelania rzutów karnych zawodnicy, którzy zaangażowani są we wspólne cieszenie się i przeżywanie każdego udanego strzału, znajdują się częściej po stronie drużyny zwycięskiej!

To dowód na to, że prospołeczne zachowania takie jak ekspresja pozytywnych emocji mogą przenosić się na innych zawodników. O tym już świetnie wiemy. Jednak dlaczego zawodnicy tak się zachowują? Otóż steruje nimi chemia mózgu.

Neurobiologiczne badania dowodzą, że te pozytywne interakcje społeczne powiązane są ze zwiększonym poziomem oksytocyny. Ten, kto ma jej więcej, bardziej przeżywa sukces innych i potrafi się tym podzielić. Ma też silniej rozwinięte cechy potrzebne w sportach zespołowych: empatię, poziom zaufania, hojność, altruizm, poczucie jedności, chęć współpracy i zwiększoną motywację.

Spójrz na mnie, a powiem ci, co zrobisz

Wpływ oksytocyny na ludzi bada się, podając ją w formie spreju do nosa. Badań dotyczących jej roli w sporcie jest jednak niewiele, praca Holendrów dodatkowo zyskuje więc na wartości.

Umiejętność odczytywania emocji innego człowieka pozwoliła ludziom żyć w grupach, tworzyć społeczeństwa. Sportowcy swobodnie okazują emocje i często dzielą się nimi z innymi, w tym z publicznością. Z badań wiadomo, że zarówno pozytywne emocje odczuwane przez samego zawodnika, jak i przekazywane przez doping kibiców mają wpływ np. na zwiększenie koncentracji czy spostrzegawczość.

Wydzielenie się oksytocyny można w pewnym stopniu wywołać, wprowadzając się w dobry nastrój, angażując się emocjonalne. Im bardziej jesteśmy pozytywnie nastawieni, tym bardziej oksytocyna nas "nakręca".

Sportowcy potrafią jednym rzutem oka ocenić, w jakiej formie jest przeciwnik. Niektórzy umieją to lepiej. Mówi się o nich, że "czytają grę". Na tę bardzo ważną umiejętność wpływ ma również oksytocyna. W jednym doświadczeniu naukowcy podawali ten hormon młodym mężczyznom. Okazało się, że podniesiony poziom oksytocyny zwiększa szansę na prawidłowe odczytywanie myśli i intencji drugiego człowieka na podstawie nieznacznych tylko drgnięć jego twarzy!

Samo spojrzenie w oczy ma znaczenie. Naukowcy przeprowadzili doświadczenie, w którym sprawdzali, jakie wrażenie na bramkarzu drużyny przeciwnej zrobią strzelający zawodnicy. Byli oni podzieleni na dwie grupy. Jedni pawie cały czas patrzyli na bramkarza, inni stale uciekali przed nim wzrokiem, ograniczając się do krótkich zerknięć. W efekcie ci, którzy patrzyli na bramkarza niezależnie od tego, czy strzelili mu jedenastkę, czy nie, zostali przez niego lepiej "przeczytani", lepiej przewidział ich zamiary.

Jak wiele zależy od tego hormonu, wynika z testów dowodzących, że po podaniu go zwiększa się wyczucie na biologiczny ruch (np. chód człowieka). Bez oksytocyny nie rozróżnilibyśmy z daleka człowieka od obracającego się mechanicznie robota! A umiejętność rozpoznania tego, co ludzkie, jest nam niezbędna do odczytywania mowy ciała i uczenia się przez naśladownictwo.

Messi, Xavi, Iniesta

W innych badaniach nad oksytocyną dowiedziono, że osoby, które widziały, że ich zachowanie jest naśladowane, stawały się bardziej ufne, hojniejsze wobec nieznanych sobie ludzi. Były też bardziej chętne do współpracy.

Ale jest też druga strona medalu. Hormon może zwiększyć uczucie satysfakcji z cudzego niepowodzenia oraz zazdrość. Nie ma róży bez kolców - to też są potrzebne cechy w sportowym współzawodnictwie. Aby oksytocyna zadziałała na nas motywująco, musimy widzieć wokół siebie ludzi tak samo zaangażowanych jak my sami. Gdy im się chce, nam też bardziej zależy. Co więcej, w niesprzyjających warunkach (znudzenie, odpuszczający grę koledzy) działa odwrotnie - zniechęca nas do walki.

Na co dzień nie zastanawiamy się nad tym, ile społecznych zachowań uzależnionych jest od chemii mózgu. Teraz można innym okiem spojrzeć choćby na fenomen Barcelony. Możliwe, że Messi, Xavi i Iniesta są akurat ludźmi, u których naturalny poziom oksytocyny podnosi się łatwiej. Może potrafią to jeszcze dodatkowo wykorzystać, by nakręcić siebie i innych. Zdolność do komunikowania się bez słów między tą trójką jest zdumiewająca. To nie może być tylko wspólne ogranie. Jeśli dodamy do tego niezwykłe umiejętności techniczne graczy, możliwe, że mamy odpowiedź na to, dlaczego Barcelonę od kilku lat tak trudno dogonić rywalom.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.