Premier League. W QPR Harry naprawdę musi być Houdinim

Mają sześciu piłkarzy, którzy grali w finałach Ligi Mistrzów, płacą im więcej niż zespoły mierzące w europejskie puchary. I potrzebują cudu, by utrzymać się w Premier League. Relacja z meczu Chelsea - Queens Park Rangers od godz. 20.45 na żywo w Sport.pl.

- Uratowanie QPR byłoby moim największym osiągnięciem - mówił Harry Redknapp, gdy miesiąc temu zostawał trenerem ostatniej drużyny ligi angielskiej. Nie przesadzał, choć z Portsmouth zdobył Puchar Anglii, z Tottenhamem grał w ćwierćfinale LM, a kibice nazywają go "Harrym Houdinim".

QPR to futbolowa stajnia Augiasza, gdzie od miesięcy podejmowano wyłącznie decyzje złe lub bardzo złe. Gdyby ktoś chciał pokazać, jak nie powinno się zarządzać klubem piłkarskim, powinien to zrobić na przykładzie zespołu z Loftus Road.

Multimilioner Tony Fernandes, właściciel linii lotniczych AirAsia, przejął klub w sierpniu 2011 r. I zamienił QPR w miejsce spełniania zachcianek trenerów, piłkarzy i ich agentów. Przez półtora roku kupił aż 20 zawodników za 45 mln funtów. Obdarowywał ich pensjami nawet jak na angielskie warunki kosmicznymi. Latem dał 50 tys. funtów tygodniowo Robertowi Greenowi. Reprezentant Anglii miał być pierwszym bramkarzem, ale po kilku tygodniach sprowadzono J lio Césara z Interu. Brazylijczyk dostał aż 80 tys. funtów na tydzień. Demba Ba, drugi strzelec Premier League, o którego stara się Chelsea, dostaje w Newcastle 40 tys. W Arsenalu więcej (107 tys.) zarabia tylko Lukas Podolski.

Gdyby patrzeć tylko na nazwiska, QPR powinno utrzymać się bez problemów. Djibril Cissé, Ji-Sung Park, J lio César, Fabio i José Bosingwa występowali w finałach Ligi Mistrzów. Esteban Granero w poprzednim sezonie zagrał 30 meczów w Realu Madryt. QPR wygrało jednak tylko raz w tym sezonie i do bezpiecznego miejsca traci aż osiem punktów.

Redknapp publicznie opowiada, że w klubie jest mnóstwo zawodników, którzy zarabiają za dużo. - Gdy przed meczem z Fulham Bosingwa usłyszał, że nie zagra w pierwszej jedenastce, oświadczył, że nie chce siedzieć na ławce. Ukarałem go odebraniem dwóch tygodniówek. Stracił 130 tys. funtów, nieźle prawda? - mówi trener.

Cytowany przez "Independent" anonimowy piłkarz opowiada, że drużyna jest podzielona, w jednej grupie są zawodnicy sprowadzeni po awansie do Premier League, obdarowani dużymi kontraktami, w drugiej - ci, którzy grają w QPR od lat.

Ostatnią nadzieją klubu ma być zimowe okno transferowe. Redknapp chce sprowadzić pięciu piłkarzy - zaczynając od napastnika (dziś najlepszym strzelcem jest rozgrywający Adel Taarabt), a kończąc na środkowym obrońcy. Fernandes pewnie znów da pieniądze, choć trener wśród tanich zawodników nie wybiera. Marzy mu się wypożyczenie z Liverpoolu Joe Cole'a. 31-letni skrzydłowy, wychowanek Redknappa z West Hamu, dostaje na Anfield 90 tys. funtów tygodniowo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.