Liga Mistrzów. Chelsea wierzy w Szachtar. Co powstanie z chaosu

Londyńczycy dwa tygodnie temu zmienili trenera, ale szukają już następnego, planując wielkie transfery. Jeśli w środę nie zdarzy się cud, będą pierwszym obrońcą trofeum, który odpadł z Ligi Mistrzów jesienią

Chelsea awansuje tylko wtedy, jeśli pokona u siebie Nordsjaelland, a pewny już udziału w fazie pucharowej Szachtar wygra z Juventusem. Jeśli w Doniecku będzie remis lub zwyciężą goście, londyńczycy wystąpią tylko w 1/16 finału Ligi Europejskiej.

- O graniu na remis nie ma mowy. Jest różnica między pierwszym miejscem a drugim, więc jesteśmy bardzo zmotywowani, chcemy zwyciężyć. Przykro mi z powodu fanów Chelsea, ale będą musieli pożegnać się z LM - zapowiada Andrea Pirlo, rozgrywający mistrzów Włoch.

Za słabą jesień w pucharach odpowiada Roberto Di Matteo. Gdy właściciel Chelsea Roman Abramowicz zwalniał go dwa tygodnie temu, dziennikarze zastanawiali się, co da zmiana trenera, skoro awans do LM nie zależy już od londyńczyków.

A potem było coraz gorzej.

Rafa Benitez zaczął pracę od bezbramkowych remisów z Manchesterem City i Fulham, w sobotę poległ na stadionie West Hamu 1:3. Do prowadzącego Manchesteru United Chelsea traci już 10 pkt.

Hiszpański trener narzeka na pustki w szatni, tłumaczy, że ma w kadrze ledwie 20 piłkarzy, a to za mało, by konkurować w lidze, krajowych i europejskich pucharach. Rozwiązaniem mają być styczniowe transfery. Problem w tym, że - pomijając przypadki skrajne - zazwyczaj decyduje o nich także trener. Hiszpan jednak podpisał kontrakt tylko do końca sezonu, bo Abramowicz wciąż marzy, by jego zespół objął Pep Guardiola.

Nie jest zresztą pewne, czy Benitez dotrwa do lata. Jeśli będzie następnym trenerem w Premier League, który straci pracę, za funta postawionego u bukmacherów dostaniemy tylko sześć. Mniej bukmacherzy płacą tylko za odejście Martina O'Neilla z Sunderlandu. Jakby tego było mało, w poniedziałek gazety podały, że Abramowicz zastanawia się nad zatrudnieniem Avrama Granta. Izraelczyk, kiedyś dyrektor sportowy i trener Chelsea, miałby pomagać Benitezowi (Chelsea zaprzeczyła). Kto ma zatem decydować o wydaniu kilkudziesięciu milionów funtów na Radamela Falcao (Atletico) czy Edisona Cavaniego (Napoli)?

W dodatku kibice Beniteza nie znoszą - pamiętają czasy, gdy prowadził Liverpool i obrażał Chelsea. Niewielu jest szkoleniowców mniej lubianych na Stamford Bridge.

I pomyśleć, że 2012 r. zostanie zapamiętany jako najlepszy w historii klubu. Do zwycięstwa w Lidze Mistrzów i Pucharu Anglii piłkarze mogą jeszcze dołożyć klubowe mistrzostwo świata. Do Japonii polecą po sobotnim meczu z Sunderlandem. W półfinale (13 grudnia) zmierzą się z Ulsan Hyundai (Korea Południowa) albo Monterrey (Meksyk). W finale ich rywalem prawdopodobnie będzie brazylijski Corinthians.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.