Czarnogóra - Polska. KRRiT: Płatna transmisja z meczu jest nielegalna

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji twierdzi, że spotkanie z Czarnogórą nie może być pokazane w systemie pay-per-view. Cyfra+ i platforma N wstrzymały sprzedaż. Wyłamała się tylko platforma Polsatu. Tymczasem w wypowiedzi dla Gazety Wyborczej prawnik Oskar Tułodziecki ostrzega: - Zwracam uwagę, że ryzyko spoczywać będzie nie na firmie Sportfive, lecz na nadawcach oferujących transmisję meczu w systemie płatnym. Jeżeli dojdzie do takiej transmisji, będziemy mieli również do czynienia z niebezpiecznym precedensem, bardzo niekorzystnym dla konsumentów.

Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że nie można wykluczyć niczego. Ani tego, że relacji w ogóle nie będzie, ani tego, że mecz będzie jednak w otwartej telewizji, np. w TVP.

Firma Sportfive, czyli marketingowy pośrednik PZPN, wpadł na pomysł z pay-per-view, bo nie doszedł do porozumienia z TVP. Juliusz Braun, prezes Telewizji Polskiej, stwierdził, że wydanie ok. 50 mln zł na pakiet praw na całe eliminacje i sparingi to za dużo. Sportfive twierdzi, że zszedł z ceny. Porozumienia jednak nie osiągnięto.

Wymyślone na szybko pay-per-view od początku było kontrowersyjne, bo system - dostępny za 20 zł przez platformy cyfrowe i niektóre kablówki - dociera tylko do około połowy z 14 mln gospodarstw domowych, a ustawa o KRRiT mówi, że mecze reprezentacji Polski to "wydarzenia o szczególnym znaczeniu" i widzowie nie mogą za nie dodatkowo płacić.

Sportfive uważa, że pay-per-view to nie jest telewizja w rozumieniu ustawy, więc jej paragrafy nie regulują takiej formy sprzedaży, a poza tym praw do meczu nie chciała kupić żadna otwarta stacja.

Przewodniczący KRRiT Jan Dworak oświadczył jednak wczoraj, że nie można pokazać meczu w pay-per-view, a "w grę mogą wchodzić wysokie kary finansowe". KRRiT przypomniała, że ważne wydarzenia, w tym mecze eliminacji mistrzostw świata i Europy z udziałem reprezentacji Polski, można pokazać tylko w programie ogólnokrajowym (...) dostępnym w całości bez opłaty, z wyłączeniem opłat abonamentowych. Przepis ten nie ma zastosowania tylko wtedy, gdy nadawca kanału płatnego, który chce przeprowadzić transmisję, wykaże, że żaden nadawca spełniający te wymogi nie wyraził gotowości zawarcia umowy umożliwiającej nadanie transmisji. A TVP taką gotowość wyrażała, nie spełniając jednak oczekiwań firmy Sportfive, która odkupiła od PZPN prawa do transmisji.

- Zgadzam się ze stanowiskiem Rady, ale zwracam uwagę, że ryzyko spoczywać będzie nie na firmie Sportfive, lecz na nadawcach oferujących transmisję meczu w systemie płatnym. W przypadku stwierdzenia naruszenia przepisów ustawy nadawcy mogą liczyć się z możliwością nałożenia na nich sankcji przez KRRiT - powiedział "Gazecie" Oskar Tułodziecki, prawnik z K&L Gates Jamka.

- Jeżeli dojdzie do takiej transmisji, będziemy mieli również do czynienia z niebezpiecznym precedensem, bardzo niekorzystnym dla konsumentów. Taki precedens będzie stanowił pokusę dla dalszego oferowania społecznie atrakcyjnych treści w systemie płatnym. Nakaz nadawania transmisji pewnych wydarzeń w systemie otwartym i bezpłatnym nie jest naszą rodzimą koncepcją, lecz wynika z dyrektywy europejskiej. Tam zdecydowano, że pewne typy imprez, takie jak igrzyska olimpijskie, mają istotne znaczenie ogólnokulturowe, w związku z czym szeroki dostęp do nich nie powinien być ograniczany - dodał Tułodziecki.

Wczoraj po południu platforma N i Cyfra+ wycofały się ze sprzedaży pay-per-view, jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, właśnie z obawy przed karami. Według naszych nieoficjalnych informacji stanowczej interwencji od KRRiT domagała się TVP. Cyfra+ obawiała się ponoć także tego, że TVP wycofa swoje programy z ich oferty i zablokuje ewentualną fuzję N i Cyfry+ w przyszłości.

Wyłamał się Polsat. Platforma Zygmunta Solorza wciąż sprzedawała wczoraj relacje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.