Liga angielska. Jak Rosjanie Wysp nie zalali

Rywale Polaków na najbliższych mistrzostwach Europy i bohaterowie poprzednich mieli podbić Premier League, ale albo już z niej wylecieli, albo ugrzęźli w rezerwach.

Do końca dogrywki zostały 4 minuty, gdy Andriej Arszawin strzelił trzeciego gola dla Rosji i wybił z głowy fantastycznie wcześniej grającym Holendrom awans do półfinału Euro 2008. Stadion w Bazylei trząsł się, gdy kibice skandowali nazwisko gwiazdora Zenita Sankt Petersburg, który tym meczem zapewnił sobie miejsce w turniejowej drużynie marzeń.

Tydzień temu 31-letni Rosjanin szlagier z Manchesterem United zaczął na ławce. Gdy trener Arsene Wenger kazał mu z niej wstać, stadion Emirates również zawył. Z rozpaczy. Znawcy miejscowych obyczajów twierdzą, że jeszcze nigdy trybuny tak ostro nie sprzeciwiały się decyzji francuskiego trenera. Kamery wychwyciły, jak kapitan Robin van Persie wykrzykuje: "Nie!!!".

Arszawin zmienił 18-letniego gołowąsa Aleksa Oxlade'a-Chamberlaina. Po chwili popełnił błąd, MU strzelił gola, Arsenal przegrał.

Kluby Premier League rzuciły się na Rosjan po Euro 2008. Minął rok, a trzymały już w szatniach czterech półfinalistów ME.

Wszyscy zaczęli świetnie.

Arszawin niedługo po przylocie wbił cztery gole Liverpoolowi. Roman Pawluczenko był w debiutanckim sezonie drugim strzelcem Tottenhamu, a pomocnik Dinijar Bilaletdinow - trzecim Evertonu. Obrońca Jurij Żyrkow zmagał się z kontuzjami, ale zdobył z Chelsea mistrzostwo i puchar kraju.

Żaden Wysp jednak nie podbił. Żyrkow przywarł do ławki rezerwowych i minionego lata został sprzedany do Anży Machaczkała. Ostatnio opowiadał, że od początku nie chciał grać w Londynie, wolał przeprowadzić się do Bayernu. - W Anglii było ciężko, niektórych rzeczy nie potrafiłem zrozumieć. Grałem w dziesięciu meczach z rzędu, ale gdy Frank Lampard wyleczył kontuzję, od razu wracałem na ławkę. To, czy oceniano mnie dobrze, czy źle, nie miało znaczenia - mówił obrońca i żalił się na samotność. Działacze Chelsea nie pomogli mu w załatwieniu wizy dla żony.

Pawluczenko lenistwem doprowadzał do białej gorączki trenera Harry'ego Redknappa. Opuszczał lekcje angielskiego, na treningach długo biegał z tłumaczem u boku. W tym sezonie gra rzadko, ale trener zapowiedział, że sprzeda go za dobre pieniądze. - Opowiem wam dowcip, który krąży po Londynie: Redknapp wystawia Pawluczenkę w pierwszej jedenastce - żalił się napastnik w ojczyźnie.

Bilaletdinow narzekał na styl gry i ustawienie Evertonu. W Rosji zazwyczaj występował w środku pola, w Liverpoolu biegał po skrzydle. Kilka dni temu uciekł do Spartaka Moskwa.

Ale żaden nie upadł z takim hukiem jak Arszawin.

Miał być carem ligi, Anglicy ogłosili go najbardziej utalentowanym i najlepiej wyszkolonym technicznie piłkarzem, który w ostatnich latach przybył na Wyspy. Interesowali się projektowanymi przez niego ubraniami dla kobiet, tłumaczyli pisane przez niego książki, o dzieciństwo wypytywali mamę. Im dłużej jednak Arszawin grał w Londynie, tym mniej przypominał piłkarza, za którego zapłacono rekordowe w Arsenalu 15 mln funtów.

Denerwował kibiców lenistwem, niechlujstwem i brakiem zaangażowania. W ojczyźnie wylewał żale na klub. Krytykował lekarzy (bo często leczył kontuzje), politykę transferową (bo nie dbano o następców sprzedawanych gwiazd), kolegów (za brak instynktu zabójcy, który uniemożliwia Arsenalowi zdobywanie trofeów). I grał coraz słabej. - Nie podobają mu się nasza pogoda i kobiety. Chce wrócić do Rosji, więc droga wolna. Kibice Arsenalu nie chcą go widzieć - mówił tydzień temu Gary Neville, były obrońca MU, a dziś ekspert telewizji Sky.

Nie wiadomo, dlaczego Arszawin poniósł klęskę. Jedni tłumaczą, że nie przystosował się do życia w Londynie. Jego partnerka jeszcze przed transferem opowiadała, że nie lubi Anglii, Anglików i angielskiego jedzenia.

Inni obwiniają Wengera, który świetnego rozgrywającego ustawiał na skrzydle i kazał mu angażować się w defensywę. - Jeśli ktoś oczekuje, że Andriej będzie biegał przez 90 minut, znaczy, że zupełnie go nie zna i nie rozumie - mówił trener reprezentacji Rosji Dick Advocaat, który z Arszawinem wygrał w Zenicie Puchar UEFA.

W eliminacjach Euro 2012 holenderski selekcjoner był krytykowany za nadmierne zaufanie do kapitana. Nazywano go "świętą krową" i "piłkarzem, któremu miejsce w składzie zapewnia nazwisko". - Miał katastrofalną pierwszą połowę eliminacyjnego meczu z Armenią. Wyglądał, jakby nie chciało mu się grać. Nie biegał, nawet nie chodził. Stał w środku boiska i palcem wskazywał, gdzie koledzy powinni pobiec - mówił były reprezentant ZSRR Siergiej Andriejew. Od Euro 2008 Arszawin strzelił w reprezentacji trzy gole. Ostatniego w 2009 r.

Advocaat piłkarza bronił, ale narzekał, że jego podwładni grają w Anglii coraz mniej.

Zamiast zatem Wyspy zalać, rosyjscy gracze albo już zostali wylani, albo zaraz zostaną. Żyrkow i Bilaletdinow wrócili do ojczyzny, Pawluczenko i Arszawin niemal na pewno odejdą latem. Na Euro 2012 przyjadą po prawdopodobnie najsłabszych sezonach w karierze.

Rosyjscy bohaterowie Euro 2008 w Anglii

*mln funtów

Kibice Pucharu Narodów Afryki. Tego nie zobaczysz na europejskich stadionach [GALERIA] ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.