El Clasico w Pucharze Króla. Barcelona pokonała Real w Madrycie. Po raz kolejny

Real prowadził, ale szybko został zepchnięty pod własną bramkę i uległ 1:2. Gole dla drużyny z Katalonii strzelili obrońcy Carles Puyol i Eric Abidal. Rewanż w środę na Camp Nou.

Zobacz gole z meczu na Zczuba.tv ?

Obie bramki dla Barcy były wyjątkowe, obie strzelali ludzie, którzy zazwyczaj odpowiadają za przeszkadzanie napastnikom rywali. Pierwszą zdobył Carles Puyol, a każdy kto pamięta półfinał mundialu w RPA wydawało się, że takiego gola już widział. Wtedy zmęczony walką z Niemcami Puyol powiedział do Xaviego, by wykonał rzut rożny, tak samo, jak w Barcelonie. Chwilę później piłka spadła na kudłatą głowę obrońcy i wpadła do bramki. Gerard Pique opowiadał później, że to on chciał uderzyć, ale nagle przeleciał przed nim samolot i uderzył piłkę. W środę piłka minęła Pique, a samolot frunął blisko ziemi. Rezultat był ten sam.

Później piłkę do bramki wturlał Eric Abidal, a każdy kto tego nie widział, może już więcej nie mieć na to okazji. 33-letni lewy obrońca, który profesjonalnie kopie piłkę od 12 lat, łącznie ze środową strzelił cztery gole. W lidze nie trafił jeszcze nigdy.

Nazwiska strzelców są nawet bardziej sensacyjne niż wybory Jose Mourinho, który zmieścił w składzie Karima Benzemę i Gonzalo Higuaina, choć korzysta z tej pary incydentalnie. Wystawił Ricardo Carvalho, który od końca września leczył kontuzję i miał wrócić dopiero za kilka dni oraz debiutującego w pierwszej jedenastce Hamita Altintopa.

Na początku wydawało się, że tego ostatniego zmieni jeszcze przed przerwą, bo Turek nie nadążał za Andresem Iniestą. Hiszpan wbiegał w pole karne, strzelał i dośrodkowywał. Z każdą minutą Altintop grał jednak coraz lepiej. W drugiej połowie nacierał skrzydłem, zmuszał Iniestę do powrotu pod własne pole karne.

Mourinho znów coś zmienił, ale skończyło się tak samo jak wcześniej. Przed każdym El Clásico w tym sezonie (w środę grali czwarty raz) wydawało się, że Real zbliża się do Barcelony. W grudniu "Królewscy" uchodzili nawet za faworyta. Portugalczyk stworzył drużynę zdolną z niezwykłą regularnością zbierać punkty w lidze i obijać rywali w Lidze Mistrzów. Zawsze okazywało się jednak, że każdy jego pomysł w meczach z Barceloną się nie sprawdza.

Próbował grać ofensywnie. I Real poległ 0:5. Wstawiał do środka trzech defensywnych pomocników. Remisował i przegrywał, zwyciężył raz - po dogrywce. Po kilkunastu sekundach grudniowego El Clásico wydawało się, że w końcu zdecydowanie pobije Katalończyków, bo jego zespół prowadził 1:0. Skończyło się 1:3.

W środę wydawało się, że zanim objaśnił taktykę piłkarzom, zebrał pomysły z poprzednich meczów i wybrał te, które najlepiej się sprawdzały.

W środku pola znów stanęło trzech specjalistów od odbierania piłki. W tym Pepe - piłkarz świetny, którego jednak w El Clasico często zawodzą nerwy. Gdyby sędzia zauważył, że Portugalczyk podeptał Leo Messiego, pewnie wyrzuciłby go z boiska.

Pepe i innych odpowiedzialnych za defensywę wspomagali inni. Ba, skrzydłowi i napastnik częściej niż pod polem karnym rywala harowali niedaleko własnej bramki. Gdy piłkę przejmowali, przerzucali ją na lewe skrzydło, gdzie nogami przebierał już Cristiano Ronaldo. Przed przerwą obrońcy krajowego pucharu atakowali tylko w ten sposób, w ten sposób Portugalczyk strzelił jedynego gola.

Ciężka praca w środku boiska opłaciła się, bo Barcelona miała bardzo mało miejsca, jeśli strzelała, to z bardzo trudnych pozycji. Ale im bliżej było końca meczu tym Katalończycy mieli więcej miejsca, bo taktyka zaproponowana przez Mourinho wymagała kondycji Miguela Induraina i siły Rafaela Nadala. Piłkarze coraz wolniej przesuwali się po boisku, a Barcelona atakowała groźniej. I wygrała, trudno sobie wyobrazić, by w rewanżu na Camp Nou nie zdołała obronić przewagi i awansować do półfinału.

W nim zwycięzca El Clásico zagra ze zwycięzcą dwumeczu Valencia - Levante.

Czytaj relację z meczu Real - Barcelona ? Tak grali minuta po minucie

Więcej o:
Copyright © Agora SA