Tenis. Agnieszka Radwańska udanie zaczęła sezon

- Jeśli jeszcze raz będziemy musiały grać ze sobą, wyjeżdżamy. To niedorzeczne! - stwierdziła starsza z sióstr Radwańskich, która ograła młodszą Urszulę 6:1, 6:1 na turnieju w Sydney. W drugim meczu pokonała Andreę Petković i jest już w ćwierćfinale.

- Nie ma dla nas większego nieszczęścia, niż mierzyć się ze sobą - mówiły siostry Radwańskie, gdy los zetknął je po raz ostatni w I rundzie US Open. Ich wściekłość była wówczas tak duża, że zupełnie serio zastanawiały się, czy polsko-polski pojedynek nie jest efektem jakiegoś tajemniczego spisku. - Następnym razem będziemy obecne na losowaniu! Trzeba im patrzeć na ręce! - denerwowała się Agnieszka.

- Jeśli jako zawodniczkę z kwalifikacji jeszcze raz wylosuję Ulę, to pakujemy się i wyjeżdżamy. To jest po prostu niedorzeczne. Możemy grać ze sobą, ale w ćwierćfinałach czy półfinałach - stwierdziła równie wściekła starsza z sióstr wczoraj.

Na korcie dominowała od początku, sześć razy przełamała podanie Urszuli, zwyciężyła w 55. min. To trzecia wygrana starszej siostry w wewnętrznej rywalizacji, młodsza triumfowała raz - w 2009 r. w Dubaju, ale Agnieszka była wtedy osłabiona po anginie.

Dla Agnieszki to pierwsze spotkanie sezonu. Po raz ostatni o punkty i pieniądze walczyła w październiku na Masters w Stambule. W zimowej przerwie nadrabiała zaległości na uczelni i trenowała z ojcem w Krakowie. Do Australii poleciała z Tomaszem Wiktorowskim - tym samym trenerem, który jeździł z nią w poprzednim sezonie. Robert Radwański i Polski Związek Tenisowy ustalili, że Wiktorowski będzie się opiekował Agnieszką co najmniej do igrzysk olimpijskich, czyli do sierpnia. Zmiana zaszła natomiast u Urszuli (WTA 102) - jej szkoleniowcem został Chorwat Borna Bikić, były szkoleniowiec m.in. Jeleny Dokić.

Agnieszka zapowiada, że celem w tym sezonie będą dobre występy w Wielkich Szlemach. Marzy jej się pierwszy półfinał. Sezon zaczęła bardzo dobrze. Po wygranej z siostrą wyeliminowała w II rundzie Niemkę Andreę Petković. Wygrała 7:5, 6:4 serwując aż osiem asów.

Agnieszka przed rokiem nie grała w Sydney, bo rehabilitowała stopę po operacji. Z marszu przystąpiła do Australian Open i doszła aż do ćwierćfinału, w którym przegrała z późniejszą triumfatorką Kim Clijsters. Najlepszy wynik w Sydney odnotowała w 2009 r. - ćwierćfinał. Teraz może go poprawić, ale by tak się stało musi ograć Karolinę Woźniacką. Nie będzie łatwo - duńska liderka rankingu WTA czuje na plecach oddech Petry Kvitovej. Jeśli Czeszka wygra turniej, obejmie prowadzenie.

Udanie występy na antypodach zaczął Łukasz Kubot. Polak w I rundzie rozgrywanej także w Sydney imprezy ATP pokonał Chorwata Ivana Dodiga 7:6 (7-4), 7:5. O kolejną wygraną będzie jednak trudniej, teraz jego rywalem będzie rozstawiony z jedynką Argentyńczyk Juan Martin del Potro.

Po raz pierwszy w tym roku razem zagrali w Sydney debliści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Matkowskiemu w grudniu urodziła się córka i dopiero teraz dołączył do partnera. Polacy minimalnie przegrali w I rundzie z Australijczykami Colinem Ebelthitem i Marinko Matoseviciem 6:7 (4-7), 6:7 (3-7).

Bułgarski Federer i syn marnotrawny tenisowej Ameryki kontratakują

Więcej o:
Copyright © Agora SA