Liga hiszpańska. Javi cierpiał, aż został bohaterem

Przez 98 minut gwiazdy Barcelony ostrzeliwały bramkę Sevilli, ale fenomenalnego Javiego Varasa nie pokonały. W ostatnich sekundach bramkarz zatrzymał piłkę uderzoną przez Leo Messiego z rzutu karnego i mecz skończył się remisem 0:0.

Dyskutuj z ludźmi, nie z nickami. Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?

Każdy, kto regularnie ogląda Barcelonę Pepa Guardioli, wie, że czasami spędza mecze wyłącznie pod polem karnym rywali, ale nie jest w stanie wepchnąć piłki do bramki. Katalończycy niemal jej wtedy nie oddają, bez końca wymieniają podania, nacierają wszelkimi dostępnymi drogami. Bez skutku.

Większość trenerów wie też, że przepis na zatrzymanie najlepszej drużyny Europy wymaga zrezygnowania z ambicji ofensywnych i skupienia się wyłącznie na przerywaniu akcji. Ale nawet oni zdają sobie sprawę, że przetrwanie na Camp Nou bez straty gola jest niemal niemożliwe.

Od 2008 r., gdy szatnią Katalończyków rządzi Guardiola, w lidze udało się to tylko trzem zespołom. Osasunie i Deportivo, gdy pod koniec sezonu Barcelona wystawiała rezerwy, oraz rok temu Herculesowi.

W sobotę mistrzów kraju zatrzymała Sevilla. Czy raczej - fruwający między słupkami Varas. Bronił rękami, nogami, tułowiem; strzałów silnych i technicznych; pojedynczych i opatrzonych dobitkami. - Na Camp Nou gospodarze strzelili 21 goli w czterech meczach tego sezonu. A nam udało się nie stracić żadnej. Javi grał nadzwyczajnie - mówił trener Marcelino.

Varas w Sevilli trenuje od dziecka - wpatrywał się w Juana Carlosa Unzué, ówczesnego pierwszego golkipera klubu, dziś szkolącego bramkarzy Barcelony. Profesjonalny kontrakt podpisał dopiero po 23. urodzinach, później długo występował tylko w rezerwach. Na pierwszą jedenastkę nie miał szans, bo między słupkami stał rewelacyjny Andrés Palop. Szansę dostał dopiero kilka miesięcy temu i miejsca w bramce już nie oddał, kilka dni temu przedłużył kontrakt do 2015 r. Po rewelacyjnym meczu z Barceloną prasa nazywa go "jednym z najlepszych hiszpańskich bramkarzy" i "superbohaterem". - Żeby nie przegrać na Camp Nou, trzeba cierpieć i biegać. To cała drużyna zatrzymywała strzały. Ja tylko wiedziałem, w który róg będzie strzelał Messi, sprawdzałem to przed meczem - mówił 29-letni bramkarz.

Argentyńczyk do strzału przygotowywał się kilka minut, bo na boisku wybuchła awantura. Napastnik Sevilli Frédéric Kanouté chwycił za szyję Ceska Fabregasa i wyleciał z boiska. W ostatniej akcji czerwoną kartkę dostał jeszcze Fernando Navarro. Wcześniej widać było, że Katalończycy strzelą gola, tylko jeśli wbiegną z piłką do bramki, bo Varasa nie będą w stanie pokonać. W drugiej połowie golkiper Sevilli zdawał się już zasłaniać całą bramkę, odbijał strzały Villi i Iniesty.

Guardiola orzekł, że jego zespół grał dobrze, pogratulował rywalom świetnego występu w defensywie, pochwalił "rozgrywającego wielki mecz" Varasa. 40-letni trener wiedział już wtedy, że jego drużynę wyprzedził w tabeli Real Madryt, który rozbił celującą w miejsce na podium Malagę 4:0. Po zamknięciu tego wydania "Gazety" Levante grało z Villarreal. Zwycięstwo dawało mu pozycję lidera.

Nieszczęście Vadillo

W sierpniu skrzydłowy Alvaro Vadillo został najmłodszym ligowym debiutantem w historii Betisu. Gdy wybiegał na mecz z Granadą, miał 16 lat i 351 dni. Kilka dni temu trener José Mourinho przyznał, że Real Madryt chciałby go kupić, bo to piłkarz, który ma "wielkie możliwości". Trener Betisu Pepe Mel powiedział, że Manchester United proponował za nastolatka 3 mln euro. - Odrzuciliśmy ofertę. Gdy Alvaro zagra 30 meczów, może być wart 12 mln euro. Poradziłem mu, by wykorzystał czas na naukę angielskiego - mówił Mel. Tydzień temu w meczu z Realem Madryt Vadillo uszkodził jednak więzadła w kolanie i będzie pauzował pół roku. Działacze są tym bardziej zmartwieni, że latem skrzydłowy podpisał umowę, w której klauzula wykupu wynosi tylko 3 mln euro. Gdyby wystąpił przynajmniej po 45 minut w pięciu meczach, trzeba by już za niego zapłacić 20 mln euro. Na razie grał 51, 22, 19 i 20 minut.

607

minut gola nie puścił bramkarz Barcelony Victor Valdes. To jego rekord

Sędzia przerwał mecz, bo... Kuriozalne sytuacje [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.