Przemysław Tytoń dla "Gazety" i Sport.pl: Co pamiętam z meczu? Początek. Świadomość wróciła w szpitalu

- Na boisko wrócę jeszcze mocniejszy! - obiecuje nam bramkarz reprezentacji Polski i PSV Eindhoven, który w ubiegłym tygodniu stracił przytomność w 30. minucie szlagierowego meczu z Ajaksem

Bez adminów. Najmocniejsze poglądy na Facebook.com/Sportpl ?

Tytoń rzucił się do płaskiego dośrodkowania, a interweniujący wślizgiem klubowy kolega Timothy Derijck kopnął go kolanem w głowę. Akcja ratunkowa trwała ponad kwadrans, bo służby medyczne bały się podnieść bramkarza z murawy i przenieść go na nosze bez specjalnego kołnierza. Obawiano się urazu kręgów szyjnych. Okazało się, że Tytoń doznał "tylko" silnego wstrząśnienia mózgu. Prześwietlenia nie wykazały pęknięć ani uszkodzeń szyi i czaszki.

Robert Błoński: Jak się czujesz?

Przemysław Tytoń: Z dnia na dzień lepiej. Głowa już nie boli, teraz muszę tylko odpoczywać.

Pamiętasz cokolwiek z ubiegłej niedzieli?

- Początek meczu. Całej sytuacji nie zarejestrowałem. Świadomość wróciła dopiero w szpitalu. Tam się obudziłem i dowiedziałem, jaki był wynik. Potem w internecie kilka razy obejrzałem sytuację. Nie odwracałem głowy, próbowałem dostrzec moment, w którym doszło do nieszczęścia, i nie mogłem go uchwycić. Ale kontakt na pewno był. Zaatakowałem piłkę, dopadłem jej pierwszy, ale pechowo się zderzyliśmy. Kolega nie zauważył, że wychodzę do dośrodkowania, i wpadł na mnie.

W szpitalu byłem do poniedziałku, miałem kolejne badana. Lekarze zdecydowali, że mogę wrócić do domu i odpoczywać. Przez parę dni w ogóle miałem nie myśleć o futbolu, wykonywać podstawowe ćwiczenia i sprawdzać, jak się czuję. Teraz wszystko ma pójść szybciej. Chcę spokojnie wrócić do normalności, a jak wrócę do zdrowia, to będę grał. O miejsce w bramce się nie boję.

Skąd ta pewność?

- Tak czuję. Po to zamieniłem Rodę na PSV. Nie zapominam również o Euro 2012. Dostałem kopniaka w głowę, ale jestem pozytywnie nastawiony, już nie mogę się doczekać powrotu. Miałem nadzieję na powołanie na październikowe sparingi z Koreą i Białorusią, nawet lot do Seulu bym zniósł. Ale teraz muszę odpoczywać.

Funkcjonujesz normalnie?

- Tak, tak. Jeszcze nie próbowałem żadnych ćwiczeń czy choćby truchtu. Dużo chodzę, sprawdzam, jak zareaguje organizm. Na razie jest fantastycznie, we wtorek idę do lekarza i potem pewnie zacznę trenować trochę intensywniej.

Kiedy wrócisz na boisko?

- Wstrząs był dość duży, więc trzeba być bardzo ostrożnym. Nie pozwolę na jakiekolwiek ryzyko. Liczę, że zagram już w październiku.

Importowana armia Smudy. Melikson już nie dołączy?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.