Wstrząsy sejsmiczne i rewolucja. Świat sportu wkrótce bardzo się zmieni

Rewolucja nadchodzi. Nikt już nie ma wątpliwości. Świat sportu czekają wstrząsy sejsmiczne. Szef NBA, komisarz ligi Adam Silver zapowiada: w ciągu najbliższych pięciu lat czekają nas większe zmiany niż w ostatnich czterdziestu.

Kiedrosport autorstwa dziennikarza Sport.pl Michała Kiedrowskiego to cykl tekstów o sporcie, jego okolicach i dyscyplinach, o których rzadko można przeczytać w polskim internecie. Co wtorek o 19:00 na Sport.pl i Gazeta.pl.

- Obecny model jest w pewnym stopniu już zepsuty - mówił Silver podczas konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu. Dziennikarze pytali go o spadającą oglądalność NBA. Najlepsza koszykarska liga świata w 2014 r. podpisała kontrakt na transmisje telewizyjne w stacjach kablowych o wartości 24 miliardów dolarów. Obowiązuje on od sezonu 2016/17 do 2024/25 - łącznie dziewięć sezonów. I istnieją poważne obawy, że to ostatnia tak wielka umowa.

Telewizyjna oglądalność w ESPN i TNT w tym sezonie leci na łeb na szyje. Odpowiednio - 22 procent w tej pierwszej stacji i 19 procent w drugiej.

Razem z tym ze spadającą oglądalnością stacjom płatnym ubywa abonentów. Szacuje się, że w USA w ostatnich latach z płatnej telewizji zrezygnowało ponad 20 mln gospodarstw domowych.

Kryzys telewizji, katastrofa dla sportu

Branżowe serwisy piszą już, że sport czekają w niedalekiej przyszłości wstrząsy sejsmiczne. Bo przecież pieniądze od płatnych telewizji to największa część przychodów w zawodowym sporcie. Kryzys płatnej telewizji oznacza katastrofę dla zawodowego sportu.

NBA i inne ligi mają tego świadomość. Widać to choćby po ostatnich działaniach wielkich klubów piłkarskich, które chcą tworzyć Superligę, aby w razie zmniejszenia strumienia pieniędzy z płatnych telewizji, dzielić je w znacznie mniejszym gronie niż teraz.

Inni pokładają nadzieje w serwisach OTT (skrót od over-the-top). Tego typu platformą jest np. Netflix, HBO GO, czy Prime Video, należące do firmy Amazon. O tej ostatniej głośno było w ubiegłym tygodniu. Po raz pierwszy w historii brytyjscy kibice piłkarscy nie mogli oglądać meczów Premier League w telewizji, bo transmisje do dwudziestu grudniowych spotkań kupił właśnie Amazon. Debiut okazał się sukcesem. Kibice narzekali co prawda na buforowanie i opóźnienia w transmisji, ale byli zachwyceni, że mogli sobie wybrać, czy chcą słuchać komentatora czy tylko kibiców na stadionie, a najbardziej podobało im się to, że mogli sobie obejrzeć w tym samym czasie nie jeden mecz jak dotychczas, ale kilka.

Swoją drogą - jeśli mogę sobie pozwolić na osobistą refleksję - jako wieloletni użytkownik serwisów MLB.tv czy NFL Game Pass, już wiele lat temu mogłem dzielić sobie jeden ekran w komputerze, by śledzić na raz cztery transmisje w jednym czasie. Wyspiarze takiego udogodnienia dotąd nie doświadczali. Tam wciąż obowiązuje prawo, że sobotnie mecze o 15:00 (16:00 naszego czasu) nie mogą być transmitowane w TV.

OTT - nowy sposób na biznes

Jose Carlos Franco, dyrektor do spraw technologii w La Lidze, twierdzi, że do 2026 r. platformy OTT będą przynosić lidze hiszpańskiej co najmniej 50 procent przychodów z tytułu praw telewizyjnych. Już teraz liga uruchomiła serwis: LaLigaSportsTV, gdzie co prawda jeszcze nie pokazuje swoich meczów, ale niższe ligi i hiszpańskie rozgrywki w innych sportach np.: siatkówce, piłce ręcznej, koszykówce, piłce wodnej itd. W sumie ponad 30 dyscyplin sportu.

Nawiasem mówiąc liga hiszpańska też odnotowała nagły spadek oglądalności w płatnej telewizji. W poprzednim sezonie mecze Realu i Atletico Madryt oglądało po 19 procent mniej kibiców niż rok wcześniej. Mniejszy spadek - trzynastoprocentowy - odnotowała Barcelona.

UEFA także postawiła na streaming. Ma platformę UEFA.tv i planuje na mniejszych rynkach pozaeuropejskich - tam, gdzie wartość transmisji nie przekracza 5-10 mln dolarów rocznie - pokazywać w ten sposób Ligę Mistrzów i Ligę Europy od sezonu 2020/21.

Simon Jordan, były właściciel Crystal Palace, który obecnie pełni rolę eksperta w programach piłkarskich, namawia Premier League, by stała się piłkarskim "Netfliksem". - Premier League powinna zostać nadawcą i sama transmitować swoje mecze. Powinna zbudować też swoją własną platformę w formacie video na życzenie - powiedział Jordan w swoim programie "Simon Jordan's Final Word". - Wtedy mogłaby sama ustalać parametry opłat, przez które teraz ludzie rezygnują z oglądania ligi. Widzowie porzucają Sky czy BT, które transmitują mecze, bo nie chcą płacić 75 czy 80 funtów miesięcznie. Uważają, że ta cena nie jest uzasadniona. Natomiast jeśli Premier League zrobi piłkarskiego Netfliksa i będzie miała 100 mln subskrybentów na całym świecie, płacących 9 funtów miesięcznie, wtedy nie będzie miała problemu z rezygnacjami z subskrypcji, bo to cena, na którą każdy może sobie pozwolić. Wtedy miałaby 11 miliardów funtów co roku zamiast 8,1 miliarda raz na trzy lata jak teraz. I zbudowałaby biznesowy model, który przynosiłby ogromnie dochody, zrównoważony wzrost kapitału i niewiarygodny zasięg.

Sportowy Netflix już działa?

Założenia Jordana są hurraoptymistyczne. Serwis, który ma być w założeniu sportowym Netfliksem, działa już od kilku lat. Nazywa się DAZN (według twórców należy czytać: dazon). Co prawda jest obecny na razie tylko w dziewięciu państwach, ale USA, Hiszpania, Kanada, Niemcy, Włochy, Szwajcaria, Austria, Japonia i Brazylia to grubo ponad 800 mln potencjalnych widzów. I w tych krajach DAZN ma - jak się szacuje - około 8 mln subskrybentów, choć stara się o najcenniejsze prawa telewizyjne: w Niemczech pokazuje np. wybrane mecze Bundesligi, LIgi Mistrzów i dziesiątki rozgrywek piłkarskich (m.in. z Hiszpanii czy Włoch); w Kanadzie daje widzom pełny dostęp do NFL; w USA skupia się na ekskluzywnych transmisjach w z gal bokserskich (m.in. Joshua - Ruiz i walki Canelo Alvareza oraz Gienadija Gołowkina); a we Włoszech transmituje Serie A (wybrane mecze). Oczywiście to tylko wybrana oferta. Co tydzień DAZN oferuje swoim użytkownikom setki wydarzeń sportowych z całego świata.

Aplikacja DAZN już stała się też najbardziej dochodową aplikacją sportową na świecie, ale eksperci są zdania, że serwis zacznie przynosić jakikolwiek zysk swoim właścicielom najwcześniej za 4-5 lat.

Jeśli chodzi o DAZN jest w nim polski akcent. Brytyjska firma ma swoje największe na świecie biuro w Katowicach. Zatrudnia polskich informatyków i programistów do pracy nad serwisem.

Dostęp do serwisu jest stosunkowo tani. W Europie DAZN jest dostępny od kwoty 11,99 euro miesięcznie, a w USA od 19,99 dolarów miesięcznie lub 99,99 dolarów rocznie.

Nie cena jest tu główną barierą, ale podzielony świat transmisji telewizyjnych, jego regionalizacja i szeroka konkurencja. Powtórzyć sukces Netflixa chcą na całym świecie. Serwisy OTT mają już ligi amerykańskiej - MLB, NFL, NBA czy NHL. Ze swoją platformą ruszyła też stacja telewizyjna ESPN, która już ma ponad dwa miliony użytkowników serwisu ESPN+. Od kilku lat na zasadach OTT działa też serwis Eurosport Player. Prime Video Amazona oprócz meczów Premier League pokazuje na Wyspach również turnieje ATP, a w USA wybrane mecze NFL i MLB (New York Yankees). A ostatnim hitem jest pozyskanie przez Amazon praw telewizyjnych do 16 meczów "pierwszego wyboru" Ligi Mistrzów w Niemczech. Wygląda na to, że i tak sportowy kibic będzie potrzebował kilku abonentów, jeśli będzie miał szerokie zainteresowanie sportowe.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.