Kuriozalny wyrok w USA. Największy talent ligi nie może grać w koszykówkę przez pomoc przy przeprowadzce

Ameryka kipi z oburzenia. 18-letni koszykarz, który za kilka miesięcy podpisze zawodowy kontrakt na co najmniej 30 mln dolarów, nie może grać w lidze uniwersyteckiej, bo jego matka dostała pomoc przy przeprowadzce. Chodzi o kwotę 11,5 tys. dolarów.

Kiedrosport autorstwa dziennikarza Sport.pl Michała Kiedrowskiego to cykl tekstów o sporcie, jego okolicach i dyscyplinach, o których rzadko można przeczytać w polskim internecie. Co wtorek o 19:00 na Sport.pl i Gazeta.pl.

Z naszej perspektywy to historia poruszająca i jednocześnie absurdalna w swoim finale. Oto słynny koszykarz - Penny Hardaway - zawodnik, który przez 15 sezonów grał w NBA, był wybierany do meczów gwiazd i do zespołu roku na zakończenie sezonu, po karierze został trenerem koszykówki w szkole średniej w rodzinnym Memphis. Do swojej drużyny ściągnął z odległego o 341 km Nashville wysokiego 16-latka. Zna go doskonale. Wcześniej James Wiesman grał w drużynie Team Penny podczas letnich rozgrywek w Nike Elite Youth Basketball League w 2017 r. Dzięki wsparciu trenera mierzący 206 cm wzrostu i ważący 90 kg koszykarz przeprowadził się do Memphis. Wiseman ma tylko matkę, więc pomoc trenera okazała się bardzo przydatna.

James urósł i zmężniał. Dziś ma 216 cm wzrostu i waży 109 kg. Po skończeniu szkoły średniej został okrzyknięty największym koszykarskim talentem w swoim roczniku w całych Stanach Zjednoczonych. Mógł przebierać w ofertach drużyn uniwersyteckich.

Może strzelać, nie może zarabiać

Tu napotykamy pierwszy absurd amerykańskich przepisów sportowych. Wiseman, choć według prawa jest wystarczająco dorosły, by zaciągnąć się do wojska i dostać karabin w ręce, czy inną jeszcze bardziej śmiercionośną broń, to jest zbyt młody, by podpisać zawodowy kontrakt i zarabiać pieniądze w NBA.

Kevin O'Connor z fachowego serwisu "The Ringer", który oceniając Wisemana pisał, że "trudno nie zakochać się w jego grze" uważa, że koszykarz jest wystarczająco dojrzały, by już teraz grać w NBA. Niestety, według przepisów amerykański zawodnik może podpisać kontrakt dopiero w roku po ukończeniu szkoły średniej. Wiseman musi więc co najmniej sezon spędzić w lidze uniwersyteckiej.

I tu na jego drodze pojawił się drugi absurd amerykańskiego prawa sportowego. Wiseman wybrał bowiem grę dla uniwersytetu Memphis, którego trenerem od roku jest Hardaway. Natychmiast zareagowała na to rządząca ligą uniwersytecką organizacja - NCAA. Szkoła została powiadomiona, że Wiseman "może nie być uprawniony do gry w lidze". A to dlatego, że dwa lata wcześniej Hardaway zapłacił 11,5 tys. dolarów kosztów przeprowadzki Wisemana i jego matki do Memphis. W myśl przepisów NCAA zawodnicy ligi uniwersyteckiej muszą być czystej wody amatorami. Nie mogą otrzymać - poza stypendium - żadnej pomocy materialnej ani od swojej uczelni, ani od osób w jakikolwiek sposób z uczelnią związanych, ani od kogokolwiek innego. Ten zakaz obejmuje również członków rodziny zawodnika. Nie mogą oni przyjmować jakichkolwiek pieniędzy w imieniu sportowca. Zawodnicy nie mogą nawet brać pieniędzy, gdyby ktoś chciał skorzystać z ich pomocy, by podnieść swoje umiejętności sportowe. Bywały przypadki dyskwalifikacji za pożyczki od agentów sportowych, czy za podpisywanie koszulek i innego rodzaju sprzętu sportowego z przeznaczeniem na sprzedaż. 

Trener w szoku po wyroku

Władze uniwersytetu w Memphis zapowiedziały, że będą walczyć o swojego zawodnika. Wiseman zagrał w pierwszym meczu sezonu i potwierdził wszystkie pochwały, jakimi go wcześniej obsypano. W 22 minuty meczu z drużyną stanowego uniwersytetu Południowej Karoliny zdobył 28 punktów, zanotował 11 zbiórek i trzy bloki. Z miejsca został kandydatem do numeru 1 przyszłorocznego draftu NBA, czyli naboru do najlepszej koszykarskiej ligi świata.

 

Trzy dni później NCAA ogłosiła, że Wiseman jest "nieuprawniony do gry" w lidze uniwersyteckiej. Koszykarz zagrał mimo to jeszcze dwa mecze. Ostatecznie zapadł wyrok, na mocy którego zawodnik nie może grać w 12 meczach sezonu, a jego rodzina musi wpłacić 11,5 tysięcy dolarów na wybrany cel charytatywny.

Jestem w szoku! Rozmiar kary jest niewspółmierny do winy - skomentował wyrok Hardaway. - 12 meczów? To po prostu kuriozalne!

Ryan Poe z lokalnego dziennika "Memphis Commercial Appeal" skomentował: "Sposób, w jaki NCAA rządzi sportem studenckim, wywołałby rumieniec wstydu nawet u Mussoliniego".

Lawina krytyki wylała się na NCAA ze wszystkich stron. Przypadek Wisemana znalazł się nawet wśród wątków prawyborów kandydata Partii Demokratycznej na prezydenta USA. - Pozwólcie mu grać. Powinniśmy płacić sportowcom w NCAA regularnie, a nie ich wycinać - zaapelował kandydat na prezydenta Andrew Yang.

Debata o tym, czy sportowcy lig uniwersyteckich powinni dostawać pieniądze trwa w USA od lat. Ostatnio przybrała na sile po tym, jak stan Kalifornia podjął decyzję, że sportowcy studenci będę mogli tam otrzymywać pieniądze za wykorzystanie ich wizerunku.

Przypadek Wisemana może też wpłynąć na zmianę przepisów NBA. Związek zawodowy koszykarzy dyskutuje z władzami ligi o zniesieniu tzw. "roku przerwy" już od dawna. Miałoby to nastąpić w 2022 roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.