Deal stulecia. Miliard dolarów i marihuana za dwa mecze więcej [KIEDROSPORT]

Dokładnie to jest 1,175 miliarda dolarów. Co najmniej tyle dostaliby zawodnicy klubów NFL, gdyby zgodzili się na sezon dłuższy o dwie kolejki. Futboliści na taką zmianę nie chcą się zgodzić. Za żadne pieniądze

Kiedrosport autorstwa dziennikarza Sport.pl Michała Kiedrowskiego to cykl tekstów o sporcie, jego okolicach i dyscyplinach, o których rzadko można przeczytać w polskim internecie. Co wtorek o 19:00 na Sport.pl i Gazeta.pl.

Dwa i pół miliarda dolarów o tyle zwiększyłyby się przychody National Football League, gdyby dodać do rozgrywek dodatkowe dwie kolejki. Właściciele klubów już to sobie wyliczyli. Suma zawrotna, która przymiotnik lukratywny w odniesieniu do sportowych rozgrywek podnosi na nowy poziom. Przecież to więcej niż wynoszą roczne przychody FC Barcelony, Realu Madryt i Manchesteru United – trzech najbogatszych klubów piłkarskich na świecie - razem wzięte.  

NFL negocjuje z zawodnikami

Z owej gigantycznej sumy 47 procent przypadłoby na dodatkowe wynagrodzenia dla zawodników. Tak stanowi obecna umowa zbiorowa, którą zawiązek zawodowy zawodników NFL (PANFL) zawiera z właścicielami klubów. Ten swoistego rodzaju kontrakt reguluje nie tylko wysokość płac, ale także liczbę meczów w sezonie, liczbę dni treningowych, testów antydopingowych, listę zakazanych substancji, kary za wykroczenia na boisku i poza nim (zawodnik może zostać zawieszony za przemoc domową czy jazdę pod wpływem alkoholu), a także plany emerytalne i odszkodowania na wypadek kontuzji.  

Obecna umowa obowiązuje do 2020 r., ale już teraz obie strony siadają do negocjacji, aby rozwiązać sporne kwestie. W 2020 r. liga będzie obchodzić swoje stulecie i jej komisarzowi Rogerowi Goodellowi zależy, aby był to czas świętowania i nie zdominowały go kłótnie, Na dodatek Goodell chce mieć uporządkowane wszystkie sprawy przed rozpoczęciem negocjacji z największymi telewizjami w USA nowych kontraktów na transmisje. Gdyby bowiem nie doszło do zgody przed startem przygotowań do sezonu 2021, właściciele klubów ogłosiliby lokaut, czyli nie dopuściliby zawodników do pracy. A rozgrywki nie ruszyłby.

W 2011 r. - przed podpisaniem obecnej umowy zbiorowej - doszło właśnie do lokautu. Na szczęście dla kibiców NFL przypadł on na okres między sezonami. Porozumienie wypracowano w lipcu i na początku września rozgrywki ruszyły zgodnie z planem. Problem mieli tylko trenerzy, którzy mieli mniej czasu na przygotowanie drużyn. Większe kłopoty z lokautami były w NBA czy NHL, gdzie z tego powodu przepadł nawet cały sezon. 

Zamiast sparingów mecze o punkty

Jedną z kwestii, którą chcą właściciele klubów wynegocjować z zawodnikami, to wydłużenie sezonu. Mówi się, o tym już od dawna. Właściciele klubów i komisarz ligi Roger Goodell uważają, że tzw. mecze przedsezonowe, w których zespoły sprawdzają formę zawodników i kandydatów do gry w kolejnym sezonie, to produkt o wątpliwej jakości. Wolą więc zamiast czterech sparingów rozgrywać tylko dwa, a uwolnione w ten sposób dwa terminy przeznaczyć na mecze o punkty. Rozwiązanie niby proste, ale związek zawodowy futbolistów NFL ma poważne argumenty przeciwko temu rozwiązaniu. 

Oni też mają wszystko policzone. Uważają przede wszystkim, że większa liczba meczów spowoduje większą liczbę kontuzji. A to – po badaniach z ostatnich lat – coraz poważniejsza kwestia. Gracze NFL są bowiem bardzo narażeni na urazy głowy, które mają konsekwencje w późniejszych latach - demencję, depresję czy zaniki pamięci. 

Jak pokazują statystyki, kontuzje grożą zawodnikom bardziej, gdy sezon zbliża się do końca, ciała graczy są zdemolowane wcześniejszymi meczami, a niewyleczone drobne urazy potęgują ryzyko. Zdaniem PANFL liczba kontuzji przy wydłużonych rozgrywkach przełoży się na długość kariery zawodników w lidze. Obecnie wynosi ona 3,3 sezonu. Gdy liczba meczów się zwiększy, średnia długość kariery spadnie do 2,8 sezonu. Zawodnicy więcej stracą niż zarobią, bo plan emerytalny obejmuje tylko zawodników, którzy w lidze spędzili co najmniej trzy sezony. Właściciele klubów byliby więc podwójnie wygrani. Nie dość, że zarobiliby na dodatkowych meczach, to jeszcze zaoszczędziliby na emeryturach wypłacanych zawodnikom.

Futbolista NFL jak górnik

- Rozgrywanie 18-meczowego sezonu nie leży w interesie naszych graczy. Nie widzę w tym rozwiązaniu niczego, co przyniosłoby im korzyść - powiedział telewizji ESPN DeMarcus Smith, dyrektor PANFL. - Czy górnik chciałby spędzać więcej czasu w kopalni na dole, gdyby dostał za to więcej pieniędzy? Pewnie. Ale czy to byłoby dobre dla niego jako osoby? 

Właściciel klubów NFL proponują, by w wydłużonym sezonie, zmniejszyć ryzyko kontuzji przez wymuszoną rotację graczy w zespołach. Każdy zawodnik mógłby grać w sezonie tylko w 16 meczach tak jak teraz.

Amerykańskie media na tym pomyśle nie zostawiły suchej nitki. Nazwały go kuriozalnym i mało możliwym do wykonania. "To tak jakby teatr dwa razy w sezonie brał pieniądze za wystawienie próby generalnej zamiast spektaklu" - napisał jeden z felietonistów. Poważne obawy budzi też to rozwiązanie, jeśli chodzi o poziom meczów i umyślne wystawianie gorszych zawodników w sytuacji, gdy zespół będzie miał teoretycznie mniejsze szanse na zwycięstwo.

Nie jest jednak tak, że właściciele nie mają żadnych szans w negocjacjach o dłuższy sezon. Choć najbogatsi zawodnicy w NFL zarabiają po 30 mln dolarów, to większość z graczy - mówi się, że nawet ok 60 procent - żyje za pensję minimalną - 480 tys. dolarów za sezon. To oni byliby najbardziej poszkodowani podczas lokautu i na poprawie ich pozycji w NFL zawiązkowi graczy powinno zależeć najmocniej.

Właściciele mają też niefinansowe sposoby, by ulżyć zawodnikom w zamian za dłuższy sezon. Mogą poluzować przepisy w kwestiach dyscyplinarnych i zażywania niedozwolonych środków. Chodzi przede wszystkim o marihuanę, która jest w NFL zakazana, choć w wielu stanach USA jest już legalna. 

Możliwe więc, że mimo wielkiego oporu, zawodnicy w końcu zgodzą się na dłuższy sezon i miliard dolarów wezmą z wielką niechęcią.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.