Piłkarze zarabiają dla piłkarek. Na tym ma polegać równościowa polityka w piłce nożnej?

Przed startem trwającego właśnie mundialu kobiet przez media przelała się fala artykułów o tym, jak piłkarki są dyskryminowane w środowisku piłkarskim. Naczelnym przykładem miałby być fakt, że pula nagród w mundialu kobiet to zaledwie 30 mln euro wobec 400 mln euro w męskim mundialu. Nikt jednak nie wspomina o największej słabości kobiecej piłki - kibickach.

Kiedrosport autorstwa dziennikarza Sport.pl Michała Kiedrowskiego to cykl tekstów o sportach, o których rzadko można przeczytać w polskim internecie. Co wtorek o 19:00 na Sport.pl i Gazeta.pl

Ta cała dyskusja jest dla mnie zadziwiająca. Oczywiście jestem za równym wynagradzaniem kobiet i mężczyzn za tę samą pracę. Piłka nożna to jednak nie jest ten sam przypadek, co praca w korpo czy fabryce. W futbolu liczy się przede wszystkim widownia. Piłkarze i piłkarki w sensie biznesowym nie produkują przebiegniętych kilometrów i strzelonych bramek, a liczbę sprzedanych biletów i liczbę minut spędzonych przez widzów przed ekranami. To jest ich produktywność.

Zobacz wideo To jest ich produktywność.

190 mln kontra 8 mln

Jeśli więc chcemy porównywać mundial kobiecy do męskiego, to zacznijmy najpierw od kibiców, a nie od puli nagród. Zajrzałem do oficjalnych raportów FIFA. Wynika z nich, że finał ostatniego mundialu piłkarzy obejrzało na żywo 516 mln widzów. To 10 razy więcej niż finał kobiecych mistrzostw świata w Kanadzie w 2015 r. Mecz USA - Japonia zgromadził wtedy przed ekranami 52,6 mln widzów. Wynik świetny, ale również dlatego, że spotkały się w nim reprezentacje dwóch ludnych krajów. Kibice z USA zapewnili prawie połowę widowni - 25,2 mln, a Japończycy jej kolejne 22 procent - 11,6 mln. Jeśli chodzi o kibiców neutralnych to stanowili oni zdecydowaną mniejszość.

Zupełnie inaczej wygląda to w mundialu piłkarzy. Kraje finalistów - 19,9 mln we Francji i 1,5 mln w Chorwacji - to nikły procencik ogólnego zainteresowania meczem.

Różnica jest jeszcze bardziej gigantyczna, jeśli chodzi o średnią oglądalność całych mistrzostw. Według raportu FIFA każdy mecz mundialu kobiet oglądało w 2015 r, średnio 8,4 mln widzów i było to prawie 23 razy mniej niż w przypadku mistrzostw świata piłkarzy w Rosji (191 mln).

Pieniądze idą za kibicem

Nic więc dziwnego, że mundial piłkarzy to najbardziej dochodowy turniej dla FIFA. Jaki wynika z raportu międzynarodowej federacji piłkarskiej w latach 2015-18 przychody z tego tytułu dały jej 83 procent wszystkich wpływów (5,36 miliarda dolarów z puli z 6,42 mld dolarów). Wynika z tego, że pozostałe turnieje - coroczne klubowe mistrzostwa świata, Puchar Konfederacji, mistrzostwa świata U-20, mistrzostwa świata U-17, mundial kobiecy itd. zapewniają FIFA ułamek wpływów, a w większości federacja musi do nich dokładać.

Gdy weźmiemy pod uwagę wyżej wymienione liczby, to 50 mln euro (30 mln w puli nagród plus 20 mln wsparcia dla klubów), które wypłaci FIFA piłkarkom po mistrzostwach świata, jawi się jako bardzo hojne wynagrodzenie. Takie wsparcie futbolu kobiecego byłoby w ogóle niemożliwe, gdyby nie gigantyczne dochody FIFA z mundialu piłkarzy.

Jeśli ktoś ma dalej wątpliwości, czy FIFA jest hojna dla piłkarek, to niech spojrzy na pulę nagród w mistrzostwach świata w krykiecie. To turniej o znacznie wyższej oglądalności i znacznie większym budżecie niż mundial kobiecy, a jednak w puli nagród jest zaledwie 14 mln dolarów - piłkarki dostaną ponad dwa razy więcej!

Kibicki wolą piłkarzy

Ale najsmutniejsza prawda wyłaniająca się z raportów FIFA to fakt, że kobiety w bardzo małym stopniu interesują się kobiecą piłką nożną.

Oto kilka przykładów z raportu FIFA:

W Hiszpanii wśród widzów mundialu piłkarek było tylko 27 procent kobiet. W mistrzostwach świata piłkarzy (2014) aż 38 procent. We Francji te procenty wyglądały w stosunku 30 do 38 procent. W Wielkiej Brytanii ta różnica była mniejsza, ale ciągle z przewagą dla piłkarzy 33:37 procent. W USA różnica widowni kobiecej była na korzyść mundialu pań (41 do 33), ale wciąż oba turnieje oglądało procentowo więcej mężczyzn niż kobiet. Najbardziej sfeminizowana była widownia kobiecego mundialu w Japonii (52 procent) i Korei Płd. (51 procent), ale męski mundial też tam oglądało stosunkowo dużo kobiet (44 i 48 proc.).

Najbardziej zdumiewająca jest jednak różnica w Brazylii. Aż 49 procent w widowni męskiego turnieju w 2014 r. stanowiły kobiety, a rok później, gdy grały kobiety 37 procent. Przeliczając to na liczby bezwzględne mecz kobiecego mundialu oglądało średnio 165 tys. Brazylijek, a meczu męskiego mundialu 10,7 milionów mieszkanek Brazylii. Przy którym turnieju powinni się więc reklamować firmy, które tworzą produkty dla kobiet?

Niestety, taka jest bolesna prawda dla kobiecego futbolu. Żadne wyzywanie FIFA od męskich szowinistów nie pomoże w rozwoju kobiecej piłki, dopóki sportem kobiecym nie zainteresują się same kobiety. To nie przypadek, że wszystkie zawodowe ligi piłki nożnej kobiet zbankrutowały w USA jedna po drugiej. A obecna trwa, bo hojnie wspomagają ją federacja piłkarskie Stanów Zjednoczonych i Kanady, które wzięły na siebie wynagrodzenia reprezentantek kraju. Średnia widzów w National Women's Soccer League - teoretycznie najlepszej kobiecej lidze piłkarskiej na świecie - to 6 tys. widzów na mecz. To bardzo słabo. Trzy i pół razy mniej w stosunku do męskiej północnoamerykańskiej ligi MLS - która nie ma najwyższej marki.

W modelingu zupełnie jak w piłce

Piłkarstwo to nie jedyna branża zawodowa, gdzie rynek inaczej wycenia kwalifikacje kobiet i mężczyzn. Tak samo jest na przykład w modelingu. W 2018 r. najlepiej opłacany model na świecie - Sean O'Pry zarobił 1,5 miliona dolarów - 15 razy mniej niż Kendall Jenner - najlepiej opłacana modelka na świecie i nikt nie mówi, że tak się dzieje z powodu "kobiecych szowinistek".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.