Jeśli Polacy są głupi, bo szaleją za skokami i siatkówką, to dla Kanadyjczyków brakuje skali

Najpopularniejszym letnim sportem w Kanadzie jest futbol. Ale jedyny w swoim rodzaju. Nazywają go kanadyjskim, bo tylko w tym jednym kraju jest uprawiany.

Kiedrosport autorstwa dziennikarza Sport.pl Michała Kiedrowskiego to cykl tekstów o sportach i jego okolicach, o których rzadko można przeczytać w polskim internecie. Co wtorek o 19:00 na Sport.pl i Gazeta.pl

Tytuł to nawiązanie do artykułu Pawła Wilkowicza, który ukazał się po mistrzostwach świata w siatkówce. Znakomity autor rozprawia się w nim między innymi z tymi, którzy polskich kibiców po sukcesach w skokach czy siatkówce, chcą sprowadzać na ziemię słowami: "I z czego się ciszycie? Przecież to sport poważnie traktowany tylko w kilku krajach świata". Nie umiem sobie wyobrazić, co by powiedzieli Kanadyjczykom, którzy na co dzień pasjonują się swoim futbolem.

Grey Cup daje kopa jak finał Liga Mistrzów

Futbol kanadyjski ma bardzo długą tradycję. Gdy w Wielkiej Brytanii kształtowały się przepisy gry w piłkę nożną i różne wersje rugby, to w Kanadzie - kolonii brytyjskiej - grano w futbol na swój własny sposób. Pierwsze mecze rozgrywano już latach 60. XIX wieku.

Tu warto zwrócić uwagę na galimatias z nazwami. Futbol kanadyjski zwał się bardzo długo kanadyjskim rugby. Pod taką nazwą ten sport funkcjonował do lat 50 ubiegłego wieku. Potem wrócono do nazwy futbol. Wrócono, bo słowo "football" u swojego początku określało wszystkie rodzaje piłkarskich sportów wywodzących się z Wielkiej Brytanii. Rugby to też futbol, bo w nim też gra się piłką na stopę dużą. Zdaniem historyków w słowie "foot" w przypadku "footballu" nie chodzi wcale o sposób poruszania piłki, ale o angielską jednostkę miary długości.

Z czasem futbol stał się jedną z ulubionych letnich rozrywek Kanadyjczyków. Bo w ziemie - wiadomo - panuje tam hokej na lodzie. Już w 1909 r. gubernator Kanady Albert Grey ufundował puchar dla najlepszej drużyny w futbolu kanadyjskim.

Do dziś mecz o Grey Cup jest jednym z najważniejszych wydarzeń w Kanadzie każdego roku. Zawsze jest w czołówkach zestawień najlepiej oglądanych programów telewizyjnych roku, choć ostatnio coraz wyraźniej przegrywa z Super Bowl. Finał piłkarskiej ligi północnoamerykańskiej - MLS, nawet gdy grała w nim kanadyjska drużyna w 2018 r., nie osiągnął nawet połowy oglądalności Grey Cup, przy okazji którego odbywa się cały festiwal różnego rodzaju imprez w mieście organizatora.

I choć o Pucharze Greya poza Kanadą mało kto słyszał, to "Grand National Drunk", czyli "Wielkie narodowe pijaństwo" jak nieoficjalnie nazywa się dzień finału, dodaje lokalnej gospodarce organizatora między 80 a 120 mln dolarów. Dla porównania - ten ekonomiczny impuls w przypadku finału Ligi Mistrzów w Madrycie wyniósł 60 mln euro czyli mniej więcej 90 mln kanadyjskich dolarów.

Mała liga, a cieszy

Grey Cup to finał Canadian Football League. Liga futbolu kanadyjskiego jest malutka jak na standardy piłkarskiej. Gra w niej tylko dziewięć zespołów. Sezon zasadniczy, który rusza 13 czerwca, trwa do początku listopada, a Grey Cup - finał play off - rozgrywany jest zawsze w ostatnią niedzielę listopada.

Przychody całej ligi zamykają się w granicach ok 210-240 mln dolarów kanadyjskich. Ekonomicznie jest więc mniej więcej na poziomie piłkarskiej ligi szkockiej.

Kluby, z których aż trzy należą do kibiców, oszczędnie gospodarują pieniędzmi. W lidze obowiązuje ograniczenie zarobków - salary cap - na poziomie 5,1 mln dolarów na zespół. Zawodnicy dostają więc mniej niż 25 procent dochodów całej ligi. Minimalna pensja wynosi 52 tys.dolarów za sezon, czyli 150 tys. złotych. W naszej ekstraklasie to stawka dla  wyróżniającego się juniora. Najbogatszymi zawodnikami CFL są Bo Levi Mitchell z Calgary Stampeders i Mike Reilly z BC Lions, którzy zarabiają po ok. 700 tys.dolarów kanadyjskich za sezon, czyli dużo mniej niż rekordzista w polskiej ekstraklasie.

Pod względem liczby kibiców na stadionach i przed telewizorami CFL bije jednak nie tylko ekstraklasę. Średnia liczba widzów na trybunach wynosi 23 tys. i jest 11. wynikiem na świecie, jeśli chodzi o ligową frekwencję. W kablowej stacji TNS każdy mecz CFL śledzi średnio 553 tys. widzów. Dla porównania w Hiszpanii, gdzie piłka nożna nie ma żadnej konkurencji, a Real i Barcelona gromadzą gwiazdy światowego formatu, średnia widzów ligi piłkarskiej w telewizji to 450 tys. widzów.

Kanadyjski futbol chce do Europy

CFL doszedł w końcu do ściany. Trudno mu się rozwijać. Szczyt popularności w Kanadzie ma już za sobą i jak każda liga na świecie - nie wyłączając Ligi Mistrzów - boryka się z problemem coraz mniejszej widowni telewizyjnej i coraz mniejszego zainteresowania wśród młodych ludzi. W dodatku Kanadyjczycy coraz bardziej interesują się 40 razy potężniejszą, NFL w kraju sąsiada. Nowe pokolenie nie ma już takiej potrzeby - jak starsze - by podkreślać różnice, które dzielą Kanadyjczyków od Amerykanów. A własna wersja futbolu była jedną z tych różnic.

Komisarz Ligi Randy Ambrosie zapowiada, że czas, by liga stała się silniejsza. Planuje ekspansję na inne kraje. Pierwszym krokiem było zorganizowanie draftu, czyli naboru dla zawodników z Meksyku i Europy.

Poprzedni próby ekspansji - przed dołączenie do CFL klubów z USA w latach 90 - była nieudana. Choć Baltimore Stallions zdobyli Grey Cup w 1995 r., już w następnym sezonie kluby ze Stanów Zjednoczonych nie wystąpiły, zostały rozwiązane.

Jak gra się w kanadyjski futbol?

Nie do przezwyciężenia okazały się różnice w grze. Kanadyjski futbol podobny jest do amerykańskiego, ale dla wytrawnych znawców różnice są uderzające. W Kanadzie gra się na większym boisku, bramka stoi przed polem punktowym, drużyna liczy dwunastu zawodników, a nie dziesięciu. Jest też więcej możliwości zdobywania punktów.

 

CFL nie pokazuje w Europie żadna stacja telewizyjna, ale jakby ktoś był zainteresowany, to może wykpić sobie za 79,99 dolarów GamePass i oglądać wszystkie mecze przez internet na żywo i z odtworzenia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.