Nowe informacje w sprawie śmierci Emiliano Sali. Pilot samolotu popełnił poważny błąd

David Ibbotson, pilot samolotu, którym leciał Emiliano Sala, popełnił poważny błąd, który prawdopodobnie miał wpływ na katastrofę maszyny, w której zginął argentyński piłkarz - informuje dziennik "Marca". Na temat tragedii znamy coraz więcej szczegółów.

Samolot, którym leciał Argentyńczyk odnaleziono kilkanaście dni temu. 7 lutego z wraku maszyny wyłowiono ciało zawodnika, który zginął lecąc z Nantes do Cardiff, gdzie miał występować w nadchodzących sezonach. Do katastrofy doszło 21 stycznia - awionetka podczas lotu nagle straciła łączność z wieżą w okolicach Guernsey.

Wrak znaleziono na dnie morza na głębokości 63 metrów. - Największym zaskoczeniem był fakt, że wrak był niemal w całości. Spodziewaliśmy się, że znajdziemy masę szczątków - mówił David Mearns, dowodzący akcją poszukiwawczą. Sala leciał z Francji do Anglii ze względu na swój transfer - Cardiff kupiło go za 17 milionów euro, ale Argentyńczyk nie zdołał nawet zadebiutować w nowym klubie. Nantes żąda od Anglików zapłaty za transfer, a oba kluby znajdują się teraz w sporze prawnym.

Pilot popełnił dwa błędy. Jeden mógł doprowadzić do tragedii

Dziennikarze "Marki" od kilku tygodni prowadzą śledztwo, które ma na celu wykazać bezpośrednie przyczyny katastrofy. Na razie dotarli oni do dokumentów przedstawiających błędy, jakie podczas lotu popełnił pilot awionetki. Po pierwsze, choć mniej istotne - pomylił numer rejestracyjny samolotu, wprowadzając do systemu lotów "N246DB" zamiast "N264DB". - Ten błąd ma mniejsze znaczenie, ale nie powinien zdarzyć się zawodowemu pilotowi - pisze "Marca".

Drugi błąd był jednak dużo poważniejszy, bo prawdopodobnie bezpośrednio wpłynął on na katastrofę. Jak się okazuje, Ibbotson podjął decyzję o locie z wykorzystaniem systemu VFR (Visual Flight Rules), którego powinno używać się przy idealnych warunkach do lotu, mając dobrą widoczność. Pogoda w nocy, podczas której doszło do wypadku, była jednak bardzo zła - padał ulewny deszcz, któremu towarzyszył silny wiatr. W takiej sytuacji pilot powinien skorzystać z IFR (Instrument Flight Rules) - systemu, który wykorzystuje informacje odczytywane przez przyrządy samolotu, bez konieczności dokładnego obserwowania położenia horyzontu przez pilota.

Słaba widoczność i zły dobór systemu mogły sprawić, że pilot w pewnym momencie stracił orientację. Dodatkowo, zdaniem eksperta lotniczego Juana Arturo del Azara, Ibbotson mógł cierpieć na dezorientację przestrzenną. Osoba mająca podobny problem może nagle stracić orientację i nie zdawać sobie sprawy, w jakim położeniu znajduje się samolot. - Twoje ciało wysyła ci wtedy błędne sygnały. Mówi, że samolot się wznosi, a tak naprawdę opada - mówił jakiś czas temu Azar.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.