Jacek Zieliński: A to jest jeszcze coś, czego o nim nie wiadomo?
- No na to wychodzi, że rzeczywiście mógłby być dobrym pocztowcem, bo bramki strzela tak, jakby stawiał pieczątki na przesyłkach.
- Na pewno nikt się nie spodziewał, że Krzysiek zrobi aż taką furorę. Znając go, myślałem, że pójdzie w górę. Ale pójdzie, a przecież oglądamy przeskok o parę szczebli na uniwersytecie piłkarskim. Krzysiek spisuje się rewelacyjnie, gra bardzo dojrzale, bardzo skutecznie. Człowiek jest dumny, że kogoś takiego kiedyś prowadził.
- Miałem go w Cracovii przez rok, ale to było wcześniej, a nie bezpośrednio przed jego wyjazdem, więc w szczegółach nie opowiem, czego jeszcze nie umiał, gdy wyjeżdżał, a teraz umie. Ale gdy go trenowałem, to już było u niego wyraźnie widać profesjonalizm i duże parcie na sukces.
- On bardzo chciał być najlepszy we wszystkim. Chciał wygrać każdą gierkę, każdy jego strzał do bramki na treningu musiał być celny i tak naprawdę musiał się kończyć golem. Było widać, że ten chłopak bardzo chce się rozwijać. Poszedł do przodu dzięki swojej ambicji. A gdy już trafił do ligi włoskiej, to z pewnością chciał jak najszybciej jak najbardziej skorzystać ze wszystkich możliwości, jakie się przed nim otworzyły. W Serie A gra z lepszymi zawodnikami, dostaje lepsze piłki, więc jeszcze lepiej wykorzystuje to, co już ja u niego widziałem, czyli ciąg na bramkę, instynkt strzelecki, szukanie uderzenia od razu, bez przyjęcia.
- Tak. I w tym jest podobny do Roberta Lewandowskiego sprzed lat. Robert też od razu to miał. Widzę między nimi podobieństwa, ale jeszcze nie ma co ich porównywać, bo Robert zdecydowanie więcej osiągnął.
- Zgadza się.
- Jeśli chodzi o głowę, to Krzysiek już gra nią bardzo dobrze. Oczywiście lewą nogę musi cały czas poprawiać. Ale w wieku 23 lat chłopak zawojował ligę włoską. Coś takiego nie udało się żadnemu innemu Polakowi z wyjątkiem Zbyszka Bońka.
- Nie, nie, Arek też zasłużył na uznanie, to prawda. Ale myślę, że w tym momencie Krzysiek dogonił Arka. I można powiedzieć, że pracuje na to, żeby się przed niego wysforować.
- Poczekajmy. Liga włoska jest ciężka dla napastników. Ale to, co Krzysiek pokazuje, budzi największy szacunek i pozwala liczyć na więcej.
- Fajnie, że Ronaldo ma trzy bramki przewagi, bo myślę, że to Krzyśka mobilizuje. Uważam, że Piątek będzie gonił Ronaldo i będzie z nim walczył do końca. Krzysiek jest zaprogramowany na sukces, na to, żeby strzelać kolejne bramki.
- Uważam, że to jest dopiero początek, bo przecież to dopiero początek jego gry we Włoszech. Na pewno nie jest tak, że on już osiągnął wszystko, on dopiero zaczyna. Spokojnie, chłopak idzie w górę i to jest ważne.
- Dajmy Krzyśkowi czas, dajmy mu też trochę spokoju, bo na pewno nie zawsze będzie strzelał, z tym się trzeba liczyć. Wtedy czekajmy cierpliwie. To jest taki chłopak, że sobie poradzi. Jest naprawdę zaprogramowany na sukces. I będzie też służył reprezentacji, spodziewam się, że będzie w niej grał przez długie lata.
- Krzysiek zawsze chciał wszystko wygrać. Dla niego nie było na przykład zabawy strzeleckiej, tylko była walka o zwycięstwo. On zostawał po każdym treningu i doskonalił swoje przeróżne umiejętności. Pamiętam, jak do znudzenia strzelał po dośrodkowaniach, jak męczył bramkarzy ćwicząc rozwiązywanie sytuacji sam na sam, jak pracował nad prezycją uderzeń z różnych kątów.
- To są ciężkie rzeczy do określenia, bo różne były sytuacje i drużyny inne. Ale jak przychodziłem do Lecha Poznań, to Lewandowski był już tam pierwszym napastnikiem. Oczywiście przez rok u mnie zrobił duży postęp, został królem strzelców i zdobyliśmy mistrzostwo Polski, a o Roberta biły się duże kluby europejskie. A on wyrobił sobie markę już mając 20 lat. Natomiast jak dostałem Krzyśka w Cracovii, to miał 21 lat i przychodził z Zagłębia Lubin, w którym nie miał pewnego miejsca w podstawowym składzie. Ja w nim widziałem duży potencjał, on mi przypominał Roberta, wiedziałem, że ten chłopak pójdzie w górę, dlatego bardzo przekonywałem profesora Filipiaka do ściągnięcia Piątka. Mimo że za niego trzeba było zapłacić dużą kwotę. Takich transferów między polskimi klubami praktycznie się nie robi.
- Tak, około 600 tys. euro, z bonusami. Wtedy to było naprawdę dużo. Zwłaszcza że takiego transferu nie robiła Legia czy nie robił go Lech, tylko robiła go Cracovia.
- Byłby kłopot. Dałoby się wystawić tę trójkę przy bardzo zbilansowanej trójce środkowych pomocników i przy bocznych obrońcach grających i do przodu, i bardzo dobrze w defensywie. Na razie na to jest za wcześnie. Każdy zespół buduje się od tyłu, a dobra defensywa i fajna gra z kontry to zawsze był klucz do sukcesu reprezentacji Polski. Z drugiej strony mając trzech takich napastników człowieka kusi, żeby ryzykować. Na pewno wielu zazdrości Jurkowi Brzęczkowi, że może korzystać z takich graczy. Ale Jurkowi można też współczuć, bo przed nim bardzo trudne wybory. I, niestety, co by nie zrobił, będzie krytykowany.