Wisła Kraków straciła ostatni rodowy klejnot. Trwa akcja ratunkowa

- Tu już wszystko wymknęło się spod kontroli. Wszystko zostało stracone, nawet ostatni rodowy klejnot, jakim był Zoran Arsenić. Wprowadzenie kuratora sądowego i wsparcie prokuratury to jedyna droga, by oczyścić to środowisko - uważa Ireneusz Raś, przewodniczący sejmowej komisji sportu, który zaangażował się w ratowanie Wisły Kraków.
Zobacz wideo

- Jestem kibicem Cracovii, ale Wisła to marka Krakowa, zasłużony klub, który powinien istnieć. Ale nie będzie istniał, jeśli nadal będą rządzić nim ludzie, którzy doprowadzili do obecnego stanu rzeczy. Czyli Towarzystwo Sportowe, doszczętnie skompromitowane i ponoszące absolutnie całą odpowiedzialność za to, co się teraz dzieje - mówi przewodniczący sejmowej komisji sportu Ireneusz Raś, którego w akcję ratowania Wisły Kraków zaangażował Ryszard Niemiec. Prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej zorganizował grupę inicjatywną, do której zaprosił krakowskie autorytety. Oprócz Rasia także wielu kibiców Wisły - m.in. piosenkarza Andrzeja Sikorowskiego, kompozytora Zbigniewa Preisnera, senatora Jerzego Fedorowicza, kardiologa Jerzego Sadowskiego czy byłego piłkarza Białej Gwiazdy Zdzisława Kapkę.

Wisła Kraków, czyli jak z tego wyjść?

Grupa spotkała się w czwartek. Do kolejnego spotkania - tym razem z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim - ma dojść w piątek po konferencji prasowej, którą na godz. 18 zaplanowało Towarzystwo Sportowe Wisła. - Prezes Niemiec, widząc niemoc wiślackiego środowiska, zaczął szukać dróg wyjścia. Ale ja wyjście widzę jedno: wprowadzenie kuratora sądowego. Wsparcie prokuratury to jedyna droga, by oczyścić to środowisko. Inaczej ono nigdy nie będzie wiarygodne. A jak nie będzie wiarygodne, nikt nie będzie chciał z nim współpracować, nie da żadnych pieniędzy. To będzie koniec, Wisła upadnie - Raś nie ma wątpliwości.

Gdzie jest pani Sarapata?

Już teraz klub jest bliski upadku. Firmy Alelega (Vanna Ly) i Noble Capital Partners (Mats Hartling), które 22 grudnia miały zostać właścicielami Wisły Kraków, do dziś nie przelały wymaganej kwoty 12 milionów złotych, do siedziby Towarzystwa Sportowego nie dotarło też potwierdzenie dokonania przelewu. - Ja nie wiem, jak komuś, kto podpisywał tę umowę, nie zapaliła się żadna lampka ostrzegawcza - zastanawia się Raś. - Zresztą, gdzie jest teraz pani Sarapata [była już prezes Wisły], gdzie jest ktoś, kto podpisywał tę umowę? Jest tyle znaków zapytania, tyle niewiadomych. Ale przy tym są też poważne finansowe i organizacyjne przesłanki, by w tym wypadku, zgodnie z prawem, starosta na drodze nadzoru wprowadził kuratora. Inaczej tego nie widzę. Bo tu już wszystko wymknęło się spod kontroli. Wszystko zostało stracone, nawet ostatni rodowy klejnot Wisły, jakim był Zoran Arsenić [w czwartek informowaliśmy, że rozwiązał kontrakt z klubem]. Nie rozumiem, jak można było do tego dopuścić - dziwi się Raś.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.