Po drugim, 11. i 21. miejscu w biegu indywidualnym, sprincie i biegu na dochodzenie w Pokljuce drugą stację Pucharu Świata Monika Hojnisz zaczęła od potwierdzenia przynależności do ścisłej czołówki. Piąta zawodniczka „generalki” uplasowała się na piątej pozycji w sprincie na 7,5 km. Polka strzelała bezbłędnie, ale biegła wolniej niż najlepsze Dorothea Wierer i Kaisa Makarainen. Włoszka i Finka musiały pokonać po jednej karnej rundzie, a Hojnisz i tak straciła do nich 28,2 oraz 27,6 s.
Znacznie mniej nasza zawodniczka straciła do trzeciej Jekatieriny Jurłowej-Percht i Lisy Vittozzi, która zajęła czwartą pozycję. Rosjanka była od Hojnisz lepsza o 3,8 s, a Włoszka – o 2,9 s.
- Wiadomo, że Monika jest w formie, że to wygląda dobrze. Ale dopiero jak się skończy następny Puchar Świata, w Novym Meście, będzie można powiedzieć z większą pewnością czy to jest forma na dłużej, na całą zimę, czy aby nie poprawiło się tylko chwilowo – studzi emocje Zbigniew Waśkiewicz.
- Na pewno jest super, wygląda to świetnie, ale ja w sporcie już wiele widziałem, wolę poczekać niż się rozczarować – tłumaczy były prezes Polskiego Związku Biathlonu, a obecnie dyrektor sportowy federacji.
W sobotę konkurencja dla Hojnisz
Jednak w najbliższą przyszłość Waśkiewicz patrzy z dużymi nadziejami. W sobotę Hojnisz będzie miała spore szanse na wywalczenie drugiego pucharowego podium w sezonie i trzeciego w karierze.
- Na pewno bieg pościgowy zapowiada się dla nas ciekawie. Biegowo Monika wygląda bardzo dobrze. Jeszcze w zeszłym sezonie czasami dobrze strzelała, ale słabo biegała, a teraz i strzelanie, i bieganie ma na bardzo dobrym poziomie. Strzelania będą cztery, w bezpośredniej rywalizacji, a Monika taką lubi – mówi dyrektor. – Ona ma komfortową sytuację. Pewnie już na pierwsze strzelanie przybiegnie razem z Rosjanką i Włoszką. Rywalizacja w biegu na dochodzenie będzie dla Moniki łatwiejsza niż w sprincie, bo tam można wprowadzić trochę taktyki – przyspieszyć, odpocząć, decydować na bieżąco. Monika jest w tym świetna. Nie wiem czy to nie bieg na dochodzenie i bieg masowy będą jej najlepszymi konkurencjami – dodaje.
Waśkiewicz podkreśla, że każdy kolejny dobry start buduje Hojnisz. – Ona się cały czas utwierdza w przekonaniu, że jest dobrze. A wtedy człowiek wjeżdżając na strzelnicę ma w głowie spokój, nie denerwuje się niepotrzebnie. Widać, że w Monice nastąpiła przemiana. Sama powiedziała Sebastianowi Krystkowi, że na mecie nie mogła się pozbierać. Jak się nie jest w formie, to ciężko się aż tak zamęczyć, organizm na to nie pozwoli.
Żuk biegła jak Hojnisz. Ale nie trafiała
Hojnisz od początku sezonu startuje świetnie, ale gorzej wiedzie się jej koleżankom. Na razie żadna z nich nie zdobyła pucharowych punktów.
W czwartek Kamila Żuk była 48., Kinga Zbylut zajęła 61. miejsce, a Karolina Pitoń uplasowała się na dopiero 85. pozycji.
- Szkoda dziewczyn, bo strzelanie miały bardzo przeciętne, a nieźle pobiegły – mówi Waśkiewicz.
Żuk biegowo była gorsza od Hojnisz tylko 0,1 s, ale miała aż trzy karne rundy.
- Brakuje im spokoju. Żuk dopiero zaczęła regularne starty, pozostałe zawodniczki choć są starsze, to niewiele bardziej doświadczone. Dobry wynik w niedzielnej sztafecie może im pomóc nabrać pewności siebie. Do świąt trzeba zebrać materiał do przemyślenia i zacząć nowy rok z dużo większą świadomością czego mogą od siebie oczekiwać – kończy Waśkiewicz.