- Rozumiemy, że wiele osób czeka na informacje dotyczące wypadku śmigłowca przy King Power Stadium z zeszłej nocy. Pracujemy z wieloma agencjami, żeby wszystko ustalić i wydać publiczne i prasowe oświadczenie. Dziękujemy za cierpliwość i liczne wiadomości wsparcia - pisze oficjalne konto policji w Leicester.
Angielska telewizja pokazała nagranie rozbitej maszyny. Śmigłowiec doszczętnie spłonął
Przypomnijmy, że w sobotę wieczorem, tuż po meczu Leicester City z West Hamem United (1:1), doszło do katastrofy śmigłowca. Helikopter chwilę po starcie runął na ziemię tuż obok klubowego stadionu. - Zamilkł, śmigła przestały się kręcić, a potem doszło do wielkiego wybuchu - cytuje naocznego świadka BBC.
Wciąż nie ma stuprocentowej pewności, czy podróżował nim właściciel klubu Vichai Srivaddhanaprabha. Ale niestety wszystko na to wskazuje, bo Tajlandczyk miał w zwyczaju odlatywać śmigłowcem z płyty boiska po meczach Leicester. O tym, że tym razem również wsiadł na pokład, poinformowała w niedzielę rano stacja BBC.
Bartosz Kapustka poruszony katastrofą helikoptera właściciela Leicester. "To nie może być prawda"
Agencja Reutera, powołując się na źródło w klubie, podała, że w czasie tragicznego lotu na pokładzie helikoptera było pięć osób: Srivaddhanaprabha, jego córka, dwóch pilotów oraz jedna osoba, która nie została jeszcze zidentyfikowana.