Sprawa rzekomego gwałtu Ronaldo wyszła na jaw dopiero w 2017 roku. Ujawnił ją niemiecki "Der Spiegel", który opublikował dokumenty wykradzione przez hakerów z "Football Leaks". Do zdarzenia miało dojść osiem lat wcześniej, gdy Ronaldo był na wakacjach w Las Vegas. Wtedy, według Kathryn Mayorgi, miał ją zgwałcić w hotelu Palms Place.
Policja z Las Vegas wznowiła śledztwo w tej sprawie po pojawieniu się nowych dowodów. Dziewięć lat temu Cristiano Ronaldo zapłacił Mayordze 375 tys. dolarów za milczenie, ale teraz nie zamierza powtórzyć tego ruchu.
- Cristiano Ronaldo posłuchał wtedy rady swoich doradców, by ukrócić odrażające zarzuty i udaremnić kolejne takie próby. Ale nie możemy powtórzyć błędów z przeszłości. Niewinni ufają wymiarowi sprawiedliwości - powiedział Christiansen.
Reprezentująca Mayordę Leslie Stovall wysłała dokumenty do policji w Lizbonie oraz w 18 innych krajach - w tym FBI i Interpolu - by dowiedzieć się, czy gwiazda Juventusu nie dopuściła się innych przestępstw.
Cristiano Ronaldo zapłacił milion dolarów za najlepszych specjalistów. Dokumenty wykradł haker
Przełom w sprawie Cristiano Ronaldo? Chce iść na współpracę z policją
Cristiano Ronaldo pozuje z rodziną. Pierwsze tego typu zdjęcie od wybuchu afery