Paweł Brożek: Przestałem już liczyć te powroty.
Za każdym razem było to dla mnie miłe przeżycie. Jestem emocjonalnie związany z klubem i na pewno czułem dużą radość, że jeszcze raz mogłem zagrać dla tych kibiców i na tym stadionie.
Właśnie sobie uświadomiłem, że tyle minut ostatni raz rozegrałem 20 grudnia 2017 roku [w rzeczywistości 17 grudnia 2017 roku w meczu z Zagłębiem Lubin – przy. aut.]. Przez ostatnie tygodnie trenowałem ciężko, ale potrwa jeszcze trochę nim dojdę do optymalnej dyspozycji.
Za bardzo skupiłem się na prowadzeniu piłki. Gdy zorientowałem się w sytuacji, Michał Nalepa stanął mi na linii podania. Mogłem zachować się inaczej, mogłem poprowadzić jeszcze piłkę, zrobić coś innego. Jest jeszcze problem z podejmowaniem decyzji na boisku.
Puchar Polski. Lechia Gdańsk wygrywa po karnych! Wielkie emocje w Krakowie
Ostatniego karnego strzelałem w meczu z Koroną Kielce. Bramkarz obronił, ale trafiłem z dobitki. Mam 35 lat i muszę brać na siebie ciężar odpowiedzialności. Nie ma wymówek.
Trener zapytał kto czuje się na siłach i ja się zgłosiłem. Fizycznie nie było źle. Piłkę też czułem dobrze. Wydaje mi się, że za kilka tygodni powinienem wyglądać tak jak należy.
Rozmawiałem z trenerem Maćkiem Stolarczykiem i dyrektorem Arkiem Głowackim, którzy powiedzieli mi czego ode mnie oczekują. Wiem, jaka jest moja rola. Zgodziłem się na nią.
Mam rozśmieszać zespół! A mówiąc poważnie to Zdenek Ondrášek jest poza konkurencją, gra dobrze, strzela gole. Ja będę natomiast próbował pomagać drużynie, kiedy będzie okazja.