Ci, którzy spodziewali się, że Anthony Joshua - mistrz świata federacji IBF, WBO, superczempion WBA i IBO - szybko zdemoluje Aleksandra Powietkina - byłego mistrza świata federacji WBA - musieli być mocno rozczarowani. Co więcej, 39-letni Rosjanin długo imponował doskonałym przygotowaniem do walki z faworyzowanym przeciwnikiem. Powietkin był szybki, dynamiczny, doskonale unikał ciosów Joshuy.
Już pod koniec pierwszej rundy Powietkin trafił Joshuę prawym sierpowym, który zachwiał Brytyjczykiem i spowodował u niego kontuzję nosa, z którego przez kilka kolejnych minut ciekła krew. Kryzys aktualnego mistrza świata nie trwał jednak długo i już od trzeciego starcia Joshua rozkręcał się. W czwartej rundzie urodzony w Watfordzie Brytyjczyk rozciął łuk brwiowy przeciwnika.
Po sześciu rundach wszystko wskazywało na to, że będziemy świadkami długiego i bardzo zaciętego pojedynku. W siódmej rundzie Joshua pokazał jednak wszystko to, co ma najlepszego. Niespełna dwie minuty przed końcem tego starcia Brytyjczyk trafił rywala lewym sierpowym, po którym nastąpił cios z prawej ręki, co posłało Powietkina na deski.
Chociaż po liczeniu sędzia pozwolił 39-latkowi wrócić do walki, to chwilę później musiał ją zakończyć. Seria ciosów, która spadła na głowę Powietkina, definitywnie zakończyła pojedynek.
Dla 28-letniego Joshuy to 23. wygrana na zawodowych ringach. Brytyjczyk 22 walki zakończył przez nokaut. Dla Powietkina była to dopiero druga porażka w karierze.