Ekstraklasa. Wisła Kraków w końcu odpowiedziała na zarzuty ws. śledztwa Szymona Jadczaka

Wisła Kraków w końcu ustosunkowała się do części zarzutów, jakie padły w materiale "Piłka nożna i gansterzy" autorstwa Szymona Jadczaka. Jednocześnie klub zapowiada, że nie będzie komentował sprawy w mediach.

We władzach Wisły zasiadają osoby związane z grupami przestępczymi - to główne przesłanie reportażu wyemitowanego na antenie TVN 24.

Prezes Marzena Sarapata i były wiceprezes Wisły Kraków S.A. Damian Dukat dostali się do władz klubu jako delegaci sekcji Trenuj Sporty Walki powiązanej - według reportażu - z kibolami z gangu Sharksów. Dukat nadal jest jednak członkiem zarządu Towarzystw Sportowych Wisła, choć zrezygnował z funkcji wiceprezesa.

Wcześniej Wisła Kraków wydała jedynie krótkie oświadczenie, w którym zapowiedziała wstąpienie na drogę sądową. Nazwała te oskarżenia "kłamliwymi i bezpodstawnymi".

W piątek klub wysłał newslettera do kibiców, w którym ustosunkował się do niektórych zarzutów. Najpierw wyjaśniono, dlaczego Wisła tak późno zdecydowała się zabrać głos w tej sprawie. To ze względu na "brak akceptacji na poziom dyskusji". Wisła zapowiada niezwłoczne złożenie pozwu.

MŚ siatkówka. Polska - Francja. Gdzie obejrzeć mecz? Transmisja TV, stream online

"Brak odpowiedzi na zadawane przez dziennikarzy pytania oraz brak komentowania sprawy jest wynikiem braku akceptacji na poziom dyskusji, jaka ma aktualnie miejsce. Nie chcemy wdawać się w medialną burzę, a zależy nam tylko na merytorycznym podejściu do sprawy. Dlatego właśnie kierujemy sprawy do sądu. Mamy już zabezpieczony materiał dowodowy. Prawnicy specjalizujący się w tego rodzaju sprawach przygotowują pozwy. Rzetelne przygotowanie pozwów jak wiadomo wymaga czasu, co jednak nie zmienia faktu, że zostaną one złożone niezwłocznie" - napisano.

Klub zapewnia, że "nie ma żadnych związków ze środowiskami określanymi jako przestępcze. To absolutnie skandaliczne i bezpodstawne twierdzenie." Oskarża autora materiału o to, że nie wykorzystał odpowiedzi Wisły w swoim materiale i dobrał materiały pod tezę.

Ekstraklasa. Pogoń Szczecin - Wisła Kraków. Romantyzm Stolarczyka, konkrety Runjaicia. Pogoń zamieniła się rolami z Wisłą i pokonała ją jej własną bronią

"Prezentowane w ostatnim okresie materiały szkalujące Wisłę oparte są na postawionej apriorycznie tezie, której potwierdzeniem ma być zręcznie zmontowany zbiór okoliczności, w większości nie mający żadnego związku z naszym klubem. Redaktor realizujący program wielokrotnie kontaktował się z nami drogą mailową i na każde pytanie uzyskał odpowiedź. Nie wykorzystał ich jednak w swoim materiale."

"Przestępcy nie przejęli Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków ani Wisły Kraków SA. Żadna osoba wchodząca w skład organów Wisły Kraków SA lub TS Wisła nie jest przestępcą. Co więcej nie toczą się żadne postępowania przeciwko żadnej z tych osób".

Co z siłownią "Miśka"?

Wisła Kraków ustosunkowała się również do siłowni, którą wynajmuje Paweł M., ps. "Misiek", który jest poszukiwany listem gończym. Twierdzi, że umowa została zawarta przez poprzedni zarząd, z którym obecny nie jest związany w żaden sposób. Dodatkowo umowa nie może zostać rozwiązana ze względów prawnych bez wypłaty odszkodowania.

"Umowa na wynajem siłowni przez Pawła M. zawarta w 2013 r. przez jeden z poprzednich zarządów TS Wisła. Żadnego z członków obecnego zarządu nie było wtedy we władzach klubu. Lokal został wynajęty przedsiębiorcy, na którym w chwili zawierania umowy nie ciążyły żadne zarzuty. Nieprzyjęcie wówczas oferty najmu pomieszczeń mogłoby zostać uznane za działanie na szkodę stowarzyszenia. Nie było także lepszej (ani żadnej innej) oferty. Mamy opinię prawną, z której wynika, że wystawienie listu gończego przeciwko Pawłowi M. nie może być podstawą zgodnego z prawem rozwiązania umowy cywilnoprawnej zawartej z firmą Pawła M. Taka próba narazi TS Wisła na konieczność wypłaty odszkodowania obejmującego zarówno poniesione przez najemcę straty jak i utracone korzyści. Umowa najmu obowiązuje do listopada 2019 roku i obecnie nie ma przesłanek do jej skutecznego i prawnie poprawnego rozwiązania".

Ekstraklasa. Arka Gdynia - Lech Poznań. Zmienia się skład, wyniki nie

Brak dalszych komentarzy

Klub dodał również, że nie zamierza komentować sprawy publicznie, gdyż "jest ona pożywką dla mediów".

"Naszą metodą obrony będzie droga prawna. Nie chcemy medialnej dyskusji, bo ona do niczego nie prowadzi, jest tylko pożywką dla mediów i prowadzi do efektu kuli śnieżnej. Nie godzimy się na bezpardonowe ataki na klub, mające na celu wymuszenie medialnych polemik na temat powyższego materiału. Prawo do braku komentarza do materiału prasowego jest takim samym prawem danego podmiotu jak prawo do jego skomentowania".

Do informacji zawartych w newsletterze odniósł się Szymon Jadczak, który wytknął w nim kłamstwa i manipulacje.

Jeżeli podobał Ci się artykuł, to wypróbuj nasz nowy sportowy newsletter. Kliknij, się zapisać >>>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.